Rozdział 6

23K 1K 96
                                        


TYLER

Nie wiem co ta idiotka robi na moich kolanach. Czuję jej gorzki smak na swoich ustach i zamykam oczy, ignorując to, bo inaczej zrobię scenę wśród setki gości w tym ogrodzie. Nie chcę słuchać drażniącego pisku, dlatego pozwalam na przyssanie się do mojej twarzy jak pieprzony glonojad.

- Jesteś taki przystojny – jęczy, przejeżdżając dłonią po moim torsie. – Chcę być twoim prezentem urodzinowym.

Ja pierdole. Dosyć tego.

Chwytam mocno za jej pośladki i wstaję nagle z fotela. Stawiam ją na trawniku, po czym odsuwam od siebie. Widzę zawiedzione spojrzenie, które szybko się zmienia. Uśmiecha się jak jebana wariatka i wykrzywia swoje usta w jakimś dziwnym grymasie.

- Dotknij mnie jeszcze raz, to osobiście wpierdolę Cię do basenu – ostrzegam, odsuwając od niej dłonie.

- Lubię gdy jesteś groźny – odpowiada, przylegając do mnie na nowo.

Nie wytrzymam kurwa. Czy ja mówię niewyraźnie?

Zsuwam z jej ramion bluzę, która należy do mnie przez co słyszę głośny pisk. Odsuwa się ode mnie, po czym tupie nogą jakby to miało złagodzić mój gniew. Patrzę wkurzony jak celuje we mnie swoim długim paznokciem, dźgając nim w twardą skórę.

- Sam mnie wsadziłeś na swoje kolana!

Gdy jaram za dużo, czasami tracę kontrolę nad swoim umysłem. Jednak teraz odzyskuję już świadomość i nie zamierzam tracić czasu na coś co mnie w ogóle nie interesuje. Powinienem poszukać braci i Chloe. To oni są jedynymi osobami w tej pieprzonej posiadłości z którymi chcę spędzić swoje urodziny.

Unoszę spojrzenie ponad głowę blondynki w poszukiwaniu Simona albo Chase'a, lecz nie znajduję ich. Jest tu co najmniej setka ludzi, ale nie ma mojej własnej rodziny. Co jest kurwa? Wymijam piszczącą dziewczynę i kieruję się do środka domu. W salonie zaczyna się właśnie jakaś zabawa w której nie zamierzam uczestniczyć, dlatego przechodzę szybko, by nikt mnie nie zauważył. Wchodzę po schodach, po czym idę do swojej sypialni. Tylko tam będę miał chwilę spokoju. Muszę się ogarnąć zanim znów zacznę zaprzątać sobie myśli niską brunetką. Nie chcę psuć sobie humoru.

Przechodzę przez pusty korytarz, mijając po drodze zamknięty pokój Simona. Od miesięcy stoi pusty, jakby czekał na nowego mieszkańca. Idę dalej, zerkając w stronę sypialni Chase'a do której nadal sprowadza panienki. Ten idiota ma zbyt niecierpliwego kutasa, by zrezygnować z seksu w domu rodziców. Twierdzi, że jego mieszkanie jest za daleko od uczelni.

Parskam cicho śmiechem, słysząc odgłosy rozmowy zza ściany. Znów kogoś tam sprowadził. Ja też powinienem tak się bawić. A zamiast tego, snuję się jak debil po domu i szukam miejsca w którym zyskałbym chociaż chwilę spokoju. Wsuwam dłoń do tylnej kieszeni, wyciągając z niej telefon. Odblokowuję ekran i wybieram numer Simona, bo może chociaż on znajdzie dla mnie czas w ten pojebany wieczór.

Przyciskam komórkę do ucha, ale zatrzymuję się nagle, gdy dochodzi do mnie znajomy śmiech. Ściskam telefon w dłoni, prawie go miażdżąc, po czym odwracam się w stronę sypialni brata. Naciskam na klamkę i otwieram drzwi, które w tym momencie mam ochotę rozpierdolić.

- Co to kurwa jest? – pytam, czując jak wkurwienie rozwala mi żyły. – Przyprowadziłeś ją na pieprzenie?!

Wpatruję się lodowatym spojrzeniem w milczącego brata. Nie śmieje się tak jak zwykle. Tym razem obserwuje mnie jakby czekał na kolejny ruch.

Jednak najbardziej wkurwia mnie to, że on nie zaprzecza.

- Chase, odwieź mnie do...

- Nigdzie jej teraz nie odwieziesz! – wtrącam się głośno, po czym zamykam za sobą drzwi. – Najpierw wyjaśnisz mi dlaczego sprowadzasz tu moją...

SILVER [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz