Rozdział 13

20.3K 916 94
                                    


TYLER

Podjeżdżamy pod budynek z niebieskim napisem „MOLLYS". Wychodzę z auta, nie patrząc na to, czy Chase idzie za mną. Ignoruję go, bo boję się tego co zobaczę w środku. Chase pierdoli ciągle coś o jakimś aniele a ja nie mam pojęcia o co mu chodzi. Pytałem Simona to tylko się uśmiechnął. Nie odpowiedział ani słowem a gdy się żegnałem, życzył mi powodzenia.

O co kurwa chodzi?

Zbliżam się do wejścia i naciskam na klamkę. Wchodzę do ciemnego korytarza, którego nikt nie pilnuje. Słyszę głośną muzykę i gwar rozmów.

- Tylko pamiętaj, że zabrałem Cię tu, bo...

- Gdzie ona jest? – przerywam mu warknięciem.

Idę coraz szybciej, mijając po drodze pijanych ludzi. W końcu trafiam na salę i szukam wzrokiem Olivii, ale nie mogę jej dostrzec. Patrzę na bar za którym stoi młody brunet rozlewający tanią whisky do szklanek. Obok niego pracuje niska blondynka, która śmieje się co chwilę z tego co on powiedział. Omiatam wzrokiem całe wnętrze, ale jedyne co widzę to jedną kelnerkę w stroju, który nie pozostawia dużo dla wyobraźni.

Liv też w tym chodzi?

- No gdzie ona kurwa...

I wtedy to widzę.

Z bocznego wejścia wychodzi na zewnątrz prawdziwy anioł. Jej krok jest niepewny, jakby zastanawiała się nad tym czy na pewno ruszyć dalej. Ogląda swoje nogi, próbując naciągnąć krótką sukienkę, ale w końcu kapituluje.

Mój anioł.

Jest tak kurewsko piękna, że mam ochotę od razu błagać ją o rękę. Krótkie włosy spadają lekkimi falami na jej cudowną szyję. Usta lśnią jakimś chujostwem, które mam ochotę z niej zlizać. Nie widzę oczu, bo odwraca się w stronę baru, ale za to widzę coś innego.

Po moim kurwa trupie.

Sukienka prawie nie zakrywa jej pośladków. Wzrok napalonych debili trafia prosto w to miejsce i już wiem, że dziś mogę skończyć na komisariacie. Rozpierdolę każdego, który ją dotknie.

- Zazdroszczę Ci, stary – odzywa się Chase za moimi plecami. – Jest wspaniała.

Przechodzi pomiędzy stolikami, kierując się chyba do baru. Oglądam uważnie każdy jej krok, ale przychodzi mi to z trudem. Napinam się nagle, gdy lepka ręka jakiegoś debila dotyka pośladka, który należy do mnie. Olivia odskakuje szybko i prawie biegnie a mój wzrok pada na niskim brunecie z uśmiechem, który zaraz zetrę z jego mordy.

Unoszę dłoń do krawata, próbując go rozpiąć, bo nagle jest mi za duszno. Mam wrażenie, że brakuje mi powietrza. Szarpię mocno za materiał, który nie chce się rozerwać. Cały czas wpatruję się w ciało mojej dziewczyny, która sekundę później odwraca się w stronę sali, spotykając moje spojrzenie. Taca z szklankami wypada z jej rąk na mój widok. Widzę strach w jej pięknych oczach i czuję jak zaczynam tracić nad sobą panowanie. Rozrywam krawat, po czym podwijam rękawy koszuli.

Zaraz poleje się krew.

- Olivia?! – pytam chyba sam siebie. – Co Ty kurwa masz na sobie?!

Nie potrafię się uspokoić. W moim głosie słychać widoczną złość, bo nie mogę znieść tego, że ktoś inny ogląda jej prawie nagie ciało. Ktoś ją dotknął. Uderzył w pośladek, który tylko ja mogę uderzać.

Ruszam w jej stronę, nie reagując na śmiech Chase'a. Jednak zamiast zbliżyć się do mojego anioła, zatrzymuję się przy jednym ze stolików. Chwytam dłonią za gardło bruneta i unoszę go do góry, przez co zaczyna ciężko dyszeć.

- Rozjebię cię – syczę w jego żałosną twarz.

- Tyler!

Słyszę jej krzyk, ale nie reaguję. Zaciskam mocniej dłoń, sprawiając mu większy ból. Ktoś próbuje mnie powstrzymać i odciągnąć od nieudacznika, ale jestem za bardzo wkurwiony, by na to pozwolić.

- Ostatni raz jej dotknąłeś.

- Stary, ja nie wiem co...

- Zamknij się, bo Cię uduszę – przerywam mu od razu.

Ktoś mną szarpie do tyłu a po chwili, czuję delikatne dłonie oplatające moje ciało.

- Tyler, proszę.

Ona płacze.

Puszczam szybko szyję idioty i odwracam się w jej stronę. Patrzę jak czarny tusz rozmazuje się na jej policzkach a oczy stają się mokre od namiaru łez. Odsuwa się ode mnie, po czym łapie lekko za moją dłoń i ciągnie w stronę wyjścia.

- Musisz wyjść, bo...

- Nie do chuja – wtrącam się nagle. Staję na środku sali, po czym chwytam za te pieprzone skrzydła i łamię je. – Nie ma kurwa opcji, żebym Cię tu zostawił.

Ściągam z siebie marynarkę i zakładam na jej ramiona. Zapinam szczelnie guziki, chcąc zakryć cycki, które zaraz wyskoczą z tego dziwnego materiału. Pochylam się nieznacznie, po czym oplatam ramię wokół jej ciała i przewieszam ją przez ramię.

- Puść mnie! – krzyczy, machając nogami.

- Uspokój się, bo nie będę miły – odpowiadam przez zaciśnięte zęby.

- Jesteś nienormalny! – drze się wkurzonym tonem. – Chase, pomóż mi!

Nawet niech nie próbuje.

Ruszam w stronę wyjścia, ale wtedy pojawia się ten barman, którego przed chwilą obserwowałem. Zastawia mi drogę jakby chciał mnie powstrzymać.

No kurwa nie wierzę.

- Puść ją – mówi głośno.

- Spierdalaj mi z drogi.

Odsuwam go na bok, ale wtedy jego ręka trafia w moje żebra. Czuję lekkie ukłucie w prawym boku i zatrzymuję się nagle. Stawiam Liv na podłodze i podchodzę do niego z chęcią mordu wypisaną na twarzy.

Rozjebię go.

- Jeśli Olivia chce, żebyś ją puścił to posłuchaj posłusznie.

Odważny jest. To muszę mu przyznać.

- Tyler, idź już... - prosi Liv, szarpiąc za moje ramię.

On tu pracuje. Nie patrzy na nią jak cała reszta debili siedzących przy stolikach. On ją tylko broni.

- Nie będzie chodziła tu w tej szmacie – mówię poważnym głosem, unosząc dłoń do góry, ale powstrzymuję się przed zadaniem ciosu.

- To nie znaczy, że musisz wynosić ją siłą.

Nie potrafię inaczej.

Mój wzrok zaślepia wkurwienie, które aż we mnie buzuje. Widzę tylko ślinę na twarzach napalonych idiotów i wtedy przestaję panować nad swoim zachowaniem. Dopiero teraz dociera do mnie fakt, że zaraz poczuję jej złość. Zrobiłem scenę w miejscu jej pracy.

Odwracam się w stronę anioła, który szybko zmienia się w diabła.

- Wynoś się stąd! – syczy, uderzając dłonią w mój tors. – Natychmiast!

Zaczyna się.

- Liv, posłuchaj...

- Nie! – przerywa mi głośno. – To Ty posłuchaj. Nie masz prawa robić scen zazdrości, bo ja nie...

Wiem co chce powiedzieć.

- Mylisz się – warczę, uderzając pięścią w ścianę za jej plecami. – Jesteś moja i nie pozwolę, żebyś chodziła ubrana jak dziwka!

Zamykam oczy, gdy mój policzek czerwienieje od zadanego ciosu. Zaciskam dłonie w pięści, oddychając coraz szybciej. Otwieram w końcu powieki i patrzę wściekle w oczy, które w tym momencie mnie nienawidzą.

- Wal się Salvatore! – drze się, wskazując palcem na moją twarz. – Mam Cię dość!

Odwraca się chcąc uciec, ale nie daję jej na to szansy. Chwytam mocno za jej smukłe ciało i pochylam się do rozchylonych w szoku ust. Opuszczam swoje wargi, całując mocno.

Pierdolę to co się zaraz stanie.

SILVER [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz