Rozdział 30

20.1K 828 46
                                    


OLIVIA

Co się ze mną do cholery dzieje?

To nie jest normalne, że rozbieram się przed swoim chłopakiem i oczekuję, że weźmie mnie tak samo mocno, jak chwilę temu przed windą. Za bardzo podobało mi się to jak mnie dotykał i sprawiał, że odlatuję. Chcę więcej i wiem, że tym razem nie muszę powstrzymywać się od jęku.

A gdy widzę jego nagi tors, przepadam. Zapominam o wstydzie i pozwalam, by chwycił boleśnie za moje pośladki. On się nie kontroluje i ja też nie muszę. Czuję, jak wnosi mnie do ciemnego pokoju a kilka sekund później, kładzie na miękkim materacu. Odrywam się od jego ust i patrzę w niemal czarne spojrzenie.

- Wiesz co ze mną robisz? – dyszy prosto w moje wargi.

- Ja...

- Nie wiesz – przerywa mi szybko. – Nawet, kurwa, nie masz pojęcia jak kurewsko Cię kocham.

Wyznawanie miłości przez Tylera Salvatore nie jest ani trochę romantyczne.

Ale jest tak cholernie piękne, że nie potrzebuję uprzejmych czułości. Chcę słuchać tych przekleństw całe życie, bo wiem, że on już taki jest. Jego charakter nie ma za wiele wspólnego z miłym chłopcem.

Tyler Salvatore to diabeł, którego pokochałam tak mocno, że to aż boli.

- Ja Ciebie też kocham – odpowiadam drżącym od emocji głosem.

Patrzymy sobie w oczy, nie mówiąc już nic więcej. Tak po prostu leżymy, słuchając jak serce zaraz rozwali mi pierś. Przesuwam dłońmi po jego krótkich włosach, po czym gładzę delikatnie szorstkie policzki. Tyler zamyka nagle oczy i opuszcza głowę w dół.

- Nie zasługuję na Ciebie – szepcze ledwie słyszalnie, po czym otwiera powieki i wpatruje się w moje oczy. – Ale pamiętaj, że zawsze będę walczył.

Co? Ale dlaczego walczył?

Nie mam czasu zastanowić się nad sensem słów, bo chwilę później, czuję jak jego język dotyka mojego obojczyka. Przesuwa się coraz niżej aż trafia do piersi. Oblizuje jedną z nich, zatrzymując się na dłużej przy sutku.

Odchylam głowę do tyłu i wypuszczam z ust głośny jęk. Wiję się pod jego dotykiem, bo nie potrafię tego opanować. Podnieca mnie każdy jego dotyk, a gdy dołącza do tego język, przestaję myśleć. Moja głowa wyłącza się, bo jedyne na czym wtedy mogę się skupić, to on. Gdyby mnie teraz szantażował, zgodziłabym się na wszystko. Przez niego zapominam o czymś takim jak zdrowy rozsądek. Wyginam swoje ciało jak strunę, chcąc, by całował mnie dłużej. Praktycznie podsuwam mu swoje piersi pod usta.

Otrząsam się dopiero, gdy zauważam powiew ziemnego powietrza na skórze. Otwieram oczy i patrzę, jak podnosi się, odrywając od mojego ciała. Przesuwam wzrokiem po umięśnionym torsie i zniżam go do rozporka, przy którym zatrzymały się jego dłonie. Rozpina spodnie, obserwując uważnie moje oczy.

- Nie patrz tak – mówi gardłowym tonem.

Nigdy tego nie robiłam.

- Dlaczego? – pytam niewinnie, po czym wysuwam lekko język spomiędzy warg i oblizuję je powoli. Wracam spojrzeniem do mrocznych oczu. – Zabronisz mi?

Lubię patrzeć na żar w jego oczach. Nigdy nie sądziłam, że tęczówki mogą zrobić się praktycznie czarne w zaledwie kilka sekund. Unosi kącik ust w leniwym uśmiechu i przysięgam, że jest to najseksowniejsza rzecz jaką kiedykolwiek widziałam.

Uśmiechnięty Tyler to rzadkość.

- Kochanie, nie prowokuj – ostrzega, zsuwając się z siebie spodnie. – Dobrze wiesz, że lubię karać.

Podnoszę się powoli, opuszczając znów spojrzenie na ciemne bokserki z wyraźnym wybrzuszeniem. Zbliżam się do niego, ignorując warkniecie, które wychodzi z jego gardła. Kucam na materacu i pochylam głowę tuż przy jego kroczu.

- Liv, to... - milknie nagle, gdy wsuwam palec za skraj bokserek. Odchylam je, po czym chwytam w dłoń napiętego penisa. Wystawiam język i przejeżdżam nim po gładkiej skórze. – O ja pierdole.

Rozchylam usta, wsuwając go tak głęboko, aż zaczynam się dławić. Cofam się nieznacznie, po czym wykonuję nagły ruch ponownie. Czuję, jak dłoń Tylera opada na tył mojej głowy, pchając mocniej. Drażnię językiem podstawę kutasa, przez co warczy głośno. Unoszę dłoń na jego udzie, by złapać równowagę, ale wtedy on ją zabiera. Łapie mocno za drugi nadgarstek i odchyla go do tyłu, przytrzymując w miejscu.

Duszę się lekko, ale nie przeszkadza mi to. Jestem za bardzo skupiona na sprawieniu mu przyjemności, żeby martwić się tym, że za głęboko wchodzi. Już nie poruszam głową. Jego uda same pchają do przodu, jakby pieprzył właśnie moje wargi. Jest coraz bardziej śmiały. Próbuję odsunąć głowę, by przełknąć ślinę i zaczerpnąć odrobinę tchu, ale wtedy pojawia się coś czego jeszcze nie znałam.

Kutas napręża się jeszcze bardziej, wypełniając wnętrze moich ust. Zaczyna drżeć a sekundę później, u podstawy zaczyna coś pulsować. Ciśnienie przenosi się szybko wzdłuż całej długości aż...

- O tak, kurwa!

Gorzka sperma tryska niespodziewanie, przez co odsuwam się nagle do tyłu, wysuwając penisa z ust. Pochylam głowę nad materacem i wypluwam lepki płyn, dusząc się głośno. Przyciskam dłoń do piersi, czując pieczenie w gardle. Dławię się coraz bardziej, choć nie mam już czym, bo całe nasienie razem z moją śliną, tworzy mokrą plamę na satynowej pościeli. Pojedyncze łzy spływają powoli po moich policzkach, bo nie jestem w stanie opanować duszącego kaszlu. Czuję, jak dłonie Tylera dotykają mnie, po czym zostaję przesunięta na brzeg łóżka.

W końcu uspokajam się trochę i unoszę głowę do góry, spotykając zmartwiony wzrok.

- Przepraszam – szepczę zawstydzona.

Boże, to nie tak miało wyglądać.

- Za co? – pyta, po czym łapie delikatnie za moje ciało i unosi do góry. – Nie strasz mnie tak już nigdy, kurwa, więcej.

Moje policzki płoną. Wyprostowuję się i przyciskam twarz do twardego torsu, po czym zamykam oczy. Czuję jak gdzieś mnie niesie, ale nie chcę wiedzieć gdzie.

Jest mi wstyd, że pierwszy raz w życiu odważyłam się zrobić loda i poległam.

- Ja naprawdę chciałam połknąć – odzywam się ledwie słyszalnie drżącym głosem. – Ale...

- Liv – przerywa mi głośno, po czym zatrzymuje się. – Liv, spójrz na mnie.

Stawia mnie na podłodze i odrywa swoje ramiona od mojego ciała. Dopiero po chwili otwieram oczy. Patrzę prosto w tatuaże pokrywające jego umięśniony tors. Jeśli spojrzę mu w oczy, to zobaczy jak bardzo jestem zażenowana.

Jednak nie mam innego wyjścia, gdy szorstka dłoń chwyta boleśnie za mój podbródek, unosząc go do góry. Wpatruję się w wściekłe spojrzenie, które zmienia się z prędkością światła. Przymyka powieki i wzdycha cicho.

- To ja powinienem przeprosić – szepcze, schylając się do moich ust. – Poniosło mnie, bo kochanie, twoje usta to moje pieprzone niebo. – Całuje lekko moje zaciśnięte wargi. – Ale jeśli za każdym razem, będziesz mnie tak straszyła, to był to ostatni raz.

On wkurza się na to, że go wystraszyłam?

- Czyli nie jesteś zły?

Zaraz zemdleję i naprawdę szczerze wolałabym właśnie tą opcję.

Jak mogłam zrobić z siebie taką idiotkę?

Nagle słyszę, jak parska głośnym śmiechem. Odrywa swoją dłoń od mojej twarzy i pochyla się, by chwilę później chwycić za moje ciało. Unosi mnie do góry, przewieszając przez ramię.

- Rozpierdalasz mnie – mówi z rozbawieniem. – Przysięgam, że kiedyś zostaniesz moją żoną Olivio Ternner.

- Postaw mnie! – krzyczę jednocześnie. – Tyler, postaw... - milknę w momencie, gdy dochodzi do mnie sens jego słów. – Zaraz, co?

SILVER [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz