Rozdział 23

21.5K 844 38
                                    


TYLER

Zajebię swoich braci, jeśli mi to spierdolą. Nie chcę się wkurwiać i mam nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem.

- Napracowałeś się – szepcze Liv, wchodząc powoli do mojego mieszkania.

Nie ja a ten głupi idiota, który teraz świeci gołą klatą przed napalonymi laskami. Nigdy nie sądziłem, że mój najmłodszy brat zrobi dla nas kolację i sam zajmie się przygotowaniem wieczoru, który z pewnością skończy się nad ranem. Ja nie znam się na takich w chuj romantycznych pierdołach.

Jednak, gdy słyszę kolejne westchnienia Olivii, utwierdzam się w przekonaniu, że wiszę Chase'owi cholernie dużą przysługę.

- O mój Boże! – piszczy swoim słodkim głosem. – Skąd wiedziałeś, że lubię lilie?

Podbiega do stołu, na którym zamiast jedzenia, widzę pieprzone kwiaty. Jest ich zdecydowanie za dużo. Stoją w wysokich wazonach, które z pewnością nie należą do mnie. Ten głupek naprawdę zaangażował się w randkę nie dla siebie.

- Po prostu wiedziałem – kłamię, opierając się o ścianę.

Patrzę na swoją dziewczynę wąchającą każdy jebany kwiatek. Dotyka je jakby to był najlepszy prezent na świecie. Opuszczam wzrok na jej tyłek w obcisłych spodniach. Przecieram twarz dłonią, po czym uśmiecham się lekko, bo już wiem jak potoczy się ten wieczór.

Nie będziemy jeść.

- Sam gotowałeś? – pyta, wskazując dłonią na jakieś chujostwo w białej wazie. – Cudnie pachnie.

Nie potrafię, kurwa, gotować. Nie wiem nawet do czego służą rzeczy, które zapełniają szafki kuchenne.

Jednak dziś nie zamierzam się do tego przyznawać.

Odpycham się od ściany i ruszam powolnym krokiem w jej stronę. Odpinam pierwszy guzik swojej czarnej koszuli i biorę głęboki wdech, gdy jej ciało wypina się przede mną. Próbuje zerknąć za coś znajdującego się na wyspie kuchennej, ale jest za niska, by tam dosięgnąć. Zbliżam się w końcu, po czym przesuwam dłonią wzdłuż jej ciała.

Zaczyna drżeć.

- Nie jestem głodny – mówię, pochylając się do jej szyi.

Całuję czule pulsujące miejsce i powoli czuję jak tracę kontrolę nad swoimi ruchami. Jestem w chuj głodny. Nie mogę doczekać się tego aż w końcu zabiorę ją do swojego łóżka. Nie myślę o niczym innym, bo wczoraj...

Wczoraj spróbowałem czegoś co tak dobrze pamiętałem od miesięcy. Była moją obsesją. Stała się jedyną na tym zjebanym świecie, którą pragnąłem bardziej niż schlanie się na imprezie. Nie dbałem już o nic, bo poczułem coś na pograniczu miłości.

I wtedy zrozumiałem Simona. Już wiem, dlaczego tak bardzo dążył do zdobycia Chloe.

- Zmarnuje się – szepcze z westchnieniem.

Trudno.

Obracam jej ciało w moją stronę i chwytam mocno za uda. Sadzam ją na blacie kuchennym, przez co piszczy cicho. Jest zaskoczona, ale nie wyrywa się. Pozwala, bym rozsunął szerzej jej nogi i przywarł ciasno do ciała, które zaraz będę lizał jak własną pieprzoną kolację. Wsuwam dłonie pod cienki materiał bluzki i uśmiecham się lekko, gdy znów zaczyna drżeć.

- To tak wyglądają randki? – pyta ze śmiechem, po czym kładzie ręce na moim karku. – Myślałam, że będziemy rozmawiać.

- Mogę pokazać Ci jak wyglądają randki – odpowiadam, zbliżając się do jej rozchylonych ust. – Zamiast mówić, zaczniesz jęczeć.

SILVER [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz