Rozdział 5

21.3K 876 153
                                    


OLIVIA

Wpatruję się w ekran telewizora, ignorując wibrujący telefon. Ktoś usilnie próbuje zwrócić moją uwagę, ale nie poddam się. Będę silna i nie odblokuję ekranu, by zobaczyć tekst wiadomości. Chciałabym wyłączyć wibracje, ale za bardzo boję się, że ciekawość wygra.

- Gdy telefon dzwoni, to trzeba go odebrać – odzywa się cicho mama.

Przenoszę na nią łagodne spojrzenie i uśmiecham się nieznacznie. Podciągam pluszowy koc pod samą brodę jakby to miało mnie uchronić przed całym światem i rzeczywistością, której mam dość.

- To nie połączenia a smsy – odpowiadam po chwili.

- W takim razie to musi być coś ważnego skoro dostajesz ich aż tyle.

Jestem pewna w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach od kogo są te wiadomości. I właśnie dlatego powstrzymuję się przed jakimkolwiek ruchem.

- A co jeśli to Josh?

Wystarczyło zaledwie kilka godzin, by moja rodzicielka odzyskała siły i świadomość. Oczywiście nie na tyle, żeby wrócić do normalnego życia, ale przynajmniej czuje się o wiele lepiej co widać gołym okiem. Przed naszym seansem filmowym przygotowywała ze mną kolację i jej postawa nie zachwiała się ani razu. Jest silniejsza i teraz już wiem, że muszę mieć na nią oko. Pilnowałam cały dzień, by wzięła wszystkie leki i zjadła posiłki tak jak powinna. Drzemała jakiś czas po obiedzie a gdy się obudziła, pokazała mi znów jak pięknie może się uśmiechać.

- Z Joshem rozmawiałam dwie godziny temu i właśnie jest na nocnej zmianie, więc to nie może być on – wyjaśniam spokojnym głosem.

Nasza rozmowa trwała mniej niż dwie minuty. Nie wiem czy za mną tęskni ani kiedy znów się zobaczymy. Nie pytałam jak minęła mu podróż powrotna do Nowego Jorku. Milczałam, słuchając o tym jak jego mama uratowała starszą kobietę na stole operacyjnym. Nie interesowało mnie to ani trochę, ale przynajmniej poczułam się lepiej, wmawiając sobie, że rozmawiam z własnym chłopakiem.

Dlaczego nie mogłam go po prostu zapytać o samopoczucie i powiedzieć, że chciałabym, żeby był obok. Gdyby siedział teraz przy mnie, to nie myślałabym tyle o jubilacie dzisiejszej imprezy.

- Nie zwracaj na to uwagi i...

Mój głos milknie nagle, gdy po mieszkaniu roznosi się odgłos dzwonka drzwi wejściowych. Nieruchomieję, przyciskając do siebie poduszkę. Może jeśli nie zareaguję, to on pójdzie?

- Otwórz – prosi mama, zerkając w stronę głównego wejścia. – Tam ktoś czeka.

Wiem. Dlatego nie reaguję.

- Dzisiaj mamy swój wieczór – kłamię, uśmiechając się sztucznie. – Nikt nam tego nie zepsuje.

Nie planowałam żadnego wieczoru filmowego. A tak naprawdę, to ona zaraz pewnie zaśnie. Już od ponad kwadransa widzę jak przymyka zmęczone powieki. Dochodzi dwudziesta pierwsza i normalnie o tej porze, już od dawna śpi.

Kolejny dzwonek a sekundę później głośne uderzenie w drewniane drzwi. Wzdrygam się na nagły hałas i zamykam na chwilę oczy. Biorę dwa głębokie wdechy i staram się zachować spokój. Dopiero po chwili podnoszę się i ruszam powoli do drzwi. Bardzo powoli.

- Kochanie, to nie jest pidżama party – odzywa się rozbawiony Chase. – Chociaż muszę przyznać, że ta koronka jest w chuj seksowna.

Krzyżuję ramiona na piersi i wlepiam w niego wściekłe spojrzenie.

SILVER [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz