Rozdział 34

15.7K 741 29
                                    


TYLER


Przysięgam, że rozpierdolę cały szpital, jeśli jeszcze raz usłyszę: „Trochę cierpliwości, panie Salvatore".

Pierdolę tą cierpliwość.

- Jak będziesz krzyczał, to nas wyrzucą.

Obracam głowę w stronę Chloe i staram się z całych sił, by nie rzucić jej jakiegoś przykrego tekstu. Nie panuję nad sobą. Mógłbym ją zranić a później oberwać od Simona. Moja mina podpowiada dosłownie każdemu, by w ogóle nie odzywać się do mnie, bo mogę stracić kontrolę.

Zaciskam dłonie na plastikowym krześle i wracam spojrzeniem na podłogę.

- Stary, to jest...

- Chase, zamknij, kurwa, mordę – przerywam mu z głośnym warknięciem, przez co słyszę jak Chloe cicho piszczy. – Ten jeden, kurwa, raz przymknij się. Tylko o to jedno cię proszę.

Oni wszyscy wmawiają mi, że mam być spokojny. Mam być opanowany i cierpliwy.

Parskam kpiącym śmiechem pod nosem. Kurwa. Dlaczego ktoś mówi mi co mam robić, skoro nie wie co właśnie dzieje się w mojej głowie? To nie oni trzymali swoją dziewczynę w rękach, gdy krew wylewała się na chodnik. To nie oni patrzyli w jej puste oczy, które już mnie nie widziały. Ona traciła przytomność na moich rękach, a ja nie mogłem pomóc. Nie potrafiłem jej, kurwa, uratować.

- Panie Salvatore – odzywa się nagle ciężki głos starszego mężczyzny.

Unoszę gwałtownie głowę do góry i wstaję z krzesła. Ruszam w jego stronę, patrząc uważnie na czarną teczkę w jego dłoni. Facet zdejmuje czepek z głowy i przeciera spocone czoło.

Jeśli powie mi coś, co mi się nie spodoba, rozjebię mu ryj o ścianę.

- Operacja powiodła się – dodaje, gdy jestem już krok od niego. – Ale jej stan nadal jest krytyczny. Straciła dużo krwi a kula zagnieździła się zbyt głęboko, byśmy mogli szybko zareagować. To trwało za długo i...

- Nawet, kurwa, nie wypowiadaj tego na głos – ostrzegam go, czując jak moje ciało tężeje.

- Żyje – mówi lekarz, zanim zdecyduję się chwycić za jego kołnierz. – Ale nie jestem w stanie ocenić, kiedy się wybudzi. Następne godziny będą decydujące. Musimy obserwować, panie Salvatore.

Unoszę prawą rękę, zamierzając wydusić z niego to wszystko czego nie chce mi teraz powiedzieć. Jednak coś mnie powstrzymuje, a zaraz potem obok staje wysoki i chudy policjant.

- Czyli rozumiem, że panna Olivia Ternner nie jest w stanie zostać teraz przesłuchana?

No kurwa nie wierzę. Roześmiałbym mu się w twarz, gdybym mógł.

Ale nie mogę. Zamiast tego odpycham go, nie przejmując się tym czy później zakuje mnie w kajdanki i rzucam się do starszego lekarza. Łapię za jego białą koszulę i popycham mocno na ścianę.

- Tyler! Uspokój się! – krzyczy moja matka, pojawiając się nagle obok nas. – Puść doktora Plitera!

Chuj mnie obchodzi, że ten facet jest ordynatorem w szpitalu, w którym moja matka pracuje. Może ją wywalić, ale to nie ma dla mnie znaczenia. Jestem w takim stanie, że nie reaguję na żadne ostrzeżenia. Widzę na czerwono i to dosłownie. W mojej głowie pojawia się ta przerażająca myśl, że mógłbym zabić każdego, kto będzie chciał przekazać mi złe wiadomości.

Jestem do tego zdolny.

- Jeśli ona nie przeżyje, to ty też – warczę, po czym odrywam swoje dłonie od niego i obracam się w stronę mamy. – Chcę do niej wejść.

SILVER [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz