Rozdział 7

21.8K 956 100
                                    


OLIVIA

- Ja i Josh to...

Mój głos zanika, bo naprawdę nie wiem jak mam ująć to w słowa. Mogę nazwać nas związkiem skoro częściej o nim zapominam niż wspominam? W mojej głowie pojawiają się tylko te niemal czarne oczy, które właśnie próbują wydusić ze mnie prawdę.

On chce, żebym przyznała się do swojego przyspieszonego rytmu serca. Mogłabym wyznać mu, że jest dla mnie kimś zupełnie innym niż dotychczas. Nie poznałam jeszcze mężczyzny, który tak bardzo namieszałby mi w głowie.

Całe życie słyszałam o rodzinie Salvatore, bo to oni rządzą tym miastem od lat. Najpierw ich ojciec a teraz oni. Robią co chcą i nie przejmują się konsekwencjami. Koleżanki, które uznawałam niegdyś za przyjaciółki, wzdychały do nich jak do bohaterów. Wiedziałam, że zbliżenie się do tych braci, będzie oznaczało kłopoty. Dlatego zrobiłam coś co większość może nazywać głupotą. Jednak dla mnie to był ratunek. Nadzieja na zachowanie swojego kruchego serca w całości. Dokładnie pamiętam widok jego wściekłych oczu. Mój sztuczny uśmiech go zabolał. Skłamałam, wierząc, że to jest jedyne słuszne rozwiązanie.

A teraz on stoi przede mną i domaga się prawdy. Chce potwierdzenia tego, że tamta noc była czymś wyjątkowym i niezapomnianym. Oczekuje, że powiem iż Josh naprawdę nie ma pojęcia gdzie mnie dotknąć. Skąd on do cholery wie, że moja reakcja nie jest spowodowana strachem? Nie trzęsę się przez jego chłodne spojrzenie. To nie robi na mnie wrażenia.

Moje ciało drga, bo doskonale pamięta co Tyler Salvatore potrafi z nim zrobić.

- Pierdolone kłamstwo – odzywa się z warknięciem.

Już mam dokończyć zdanie, które ledwo przechodzi mi przez gardło, gdy on...

On mnie całuje. Przylega mocno swoimi wargami do moich ust, jakby chciał mnie tym ukracać. Automatycznie rozchylam wargi, wpuszczając go do środka co szybko okazuje się błędem. Nasze języki odnajdują siebie nawzajem i wtedy już wiem, że przed nim nigdzie nie ucieknę. On i tak mnie znajdzie. Będzie domagał się tego co należy do niego, bo wie, że reaguję na jego dotyk jakbym miała oddać mu swoje ciało i duszę.

- Po co kłamiesz? – pyta, przerywając na chwilę pocałunek. – Po co to, kurwa, robisz?

- Czego ode mnie chcesz? – szepczę zdyszana.

Chwyta za moje pośladki, po czym unosi mnie do góry. Wyrywam się, ale szybko kapituluję, gdy znów dotyka moich ust. Tym razem nie jest taki stanowczy i brutalny. Już nie czuję, by gryzł lekko mój język. Zamiast tego, wykonuje powolne ruchy językiem, które sprawiają, że odlatuję. Zarzucam ramiona na jego kark i owijam nogi wokół pasa. Dotykam palcami krótkich włosów i ciągnę delikatnie, gdy jego prawa dłoń przesuwa się do środka.

Płonę.

- Tyler, później poruchasz, bo teraz...

Drgam niebezpiecznie, gdy głęboki, męski głos dochodzi do moich uszu. Odrywam się szybko od ust Tylera i podnoszę spojrzenie na zdezorientowanego Simona. Stoi tuż za plecami swojego brata i wpatruje się dziwnie w moją twarz.

- Liv? – pyta zaskoczony, po czym uśmiecha się nieznacznie.

Moje policzki pokrywa krwisty odcień czerwieni.

- Simon, spierdalaj stąd – warczy głośno Tyler.

On nadal mnie trzyma. Nie puszcza moich ud, a gdy wyrywam się, chcąc uciec, zaciska dłonie jeszcze bardziej. Przyszpila mnie do ściany, uniemożliwiając jakikolwiek ruch. Opuszczam głowę w dół, bo nie chcę patrzeć na Simona. Jest mi cholernie wstyd, że nakrył nas w takiej sytuacji i nadal nie chce stąd wyjść. Patrzy na nas jakby odkrył coś bardzo interesującego.

SILVER [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz