I skoczyłem..
Wylądowałem prosto na barkach mniejszego. Wczepiłem w niego swoje pazury. Kocur, zaczął się miotać, lecz nic to nie pomagało. Po chwili jak na 1-2-3 rzucili się na mnie. Odskoczyłem przez co wpadli na mniejszego. Zaatakowałem teraz największego. Ugryzłem go w tylną łapę. Kocur czując ogromny ból, odwrócił się. Próbował trafić mnie łapą z wysuniętymi pazurami, lecz uniknąłem ataku. Szybko przeskoczyłem nad nim, zanim się zorientował. Złapałem za długi ogon i cisnąłem pod drzewo ( nie sądziłem, że jestem aż tak silny. Chociaż teraz jak o tym myślę byłem stosunkowo wysoki, a teraz także dobrze zbudowany!) Kocur nie miał siły się podnieść. W ostatniej sekundzie uniknąłem zębów innego rywala. Była to ruda kotka! Przez chwile myślałem że to Rdz... Ognista Łapa, ale po pyszczku zrozumiałem, że to nie on.
Kotka próbowała zmusić mnie do wycofania, lecz nie pozwoliłem na to. Uniknąłem kolejnego jej ataku, przez co ruda wpadła na drzewo. Przeturlałem się pod kolejnym rywalem i kopnąłem go w plecy. Odrzucony wpadł prosto na nią, akurat szykowała się do ataku. Nie zauważyłem tej kotki, która wstaje i się podkrada. Poczułem ją dopiero po chwili, jak już leżałem na plecach. Kocica szykowała się do skoku. Wykonała go, lecz nie wiedziała, że byłem na to gotowy. Wysunąłem tylne łapy z pazurami. Kiedy kotka była nade mną, uderzyłem ją tylnymi kończynami. Wylądowała prosto na barkach dużego. Zdołałem jeszcze w czasie lotu, podrapać jej bok.
Teraz zająłem się ostatnim przeciwnikiem. Kocur patrzył wrogo, ja także. Rzucił się na mnie, lecz nie przewidział, że wskoczę na drzewo. Po tym jak wylądował, zrobił to samo. Umiałem świetnie balansować, więc bez problemu utrzymywałem się na wąskiej gałęzi. Widziałem w oczach rywala strach, kiedy drzewo delikatnie się ruszało. Dwa koty, leżące pod drzewem już uciekły.
Zacząłem podskakiwać na niewielkim przejściu. Kocur stracił równowagę i wpadł do rzeki. Byłem zaskoczony, gdy okazało się że nie umie pływać. Miałem ochotę po prostu odejść, ale głos sumienia mi nie pozwolił. Wiedziałem, że to głos Klanu Gwiazdy:
- SPRYTNA ŁAPO, NIE ZAWIEDŹ NAS ! POMÓŻ MU, TAK POSTĘPUJE KAŻDY WOJOWNIK!
,,Pomogę mu"- pomyślałem- ,,Nawet Klan Gwiazdy, nie musi mi powtarzać. Nigdy nie porzucę w taki sposób rywala! Wolę uczciwą walkę, w której każdy ma szansę na wygraną!''
Bez zbędnego gadania, wskoczyłem do wody. Pływałem wyśmienicie, więc szybko dopłynąłem do przeciwnika. Kocur próbował się miotać, lecz syknąłem do niego:
-Próbuje Ci pomóc! Wolisz utonąć?- zapytałem wprost
Nawet podczas ratunku, zadawał mi rany. Ugryzł mnie w tylną łapę, podrapał podbrzusze oraz zadał ranę pazurem tuż nad okiem. Na szczęście zdołałem jakoś wypłynąć, trzymając jego brązowego ogona. Kiedy wyciągnąłem go, pierwsze co zrobił to uciekł. Cieszyła mnie wygrana, lecz zadane rany bardzo piekły. Wytrzepałem futro, określiłem głębokość ran. Nie były one aż poważne jak się na początku wydawało. Znalazłem potrzebne zioła i opatrzyłem sobie rany. Musiałem udać się na polowanie. Zapytacie pewnie: Łatek- znaczy się Sprytny( to moje tymczasowe imię samotnika), jak ty byłeś w stanie cokolwiek upolować, przecież masz pogryzioną łapę. A ja wam odpowiem tak: Zęby napastnika tylko delikatnie ugryzły moją tylną kończynę, dlatego kiedy moja łapa wypoczywała, wylizywałem sobie rany i całe futerko. Teraz, kiedy odpocząłem, poszedłem na polowanie. Upolowałem ogromną ziębę, którą szybko zjadłem. Ułożyłem się do spania z wyczulonymi zmysłami, w razie następnego ataku. Jak widzicie, stałem się wolny! Łatki, jakby na potwierdzenie delikatnie zamigotały. Zamknąłem oczy i szybko zapadłem w sen...
***
POV: Narrator:
-Błękitna Gwiazdo!- zawołał Lwie Serce- Długi Ogon, Zakurzona Łapa i Piaskowa Łapa wrócili z patrolu.
-To dobrze, ale nie rozumiem. Po co mi o tym mówisz? Stało się coś?- miauknęła liżąc futro na piersi.
-Są mocno poturbowani...- zaczął zastępca, lecz nie dokończył, ponieważ przywódczyni już nie było koło niego.
Szybko pobiegła do Nakrapianego Liścia. Zatrzymała się. Stanęła na przeciwko uzdrowicielki i zapytała:
-Czy wszystko z nimi w porządku?
-Tak. Błękitna Gwiazdo, ale są naprawdę w ciężkim stanie. Na dodatek Zakurzona Łapa zaliczył debiut z wodą. Wpadł do niej i ma całe mokre futro.- zakończyła medyczka.
Przywódczyni uzyskała zgodę na zobaczenie wojowników. Wkroczyła do jaskini kotki. Dostrzegła leżące, półżywe koty. Była nieco zaskoczona takim widokiem. Ich rewelacjami jeszcze bardziej:
-Błękitna Gwiazdo- zaczął Długi Ogon, chciał wstać, ale nie miał na tyle siły.
-Wypoczywajcie, jesteście nam potrzebni. Powiedz proszę, jak to wszystko się stało- poprosiła przywódczyni, siadając.
- O tuż byliśmy na patrolu. Nagle Piaskowa Łapa wyczuła zapach jakiegoś kota. Stwierdziliśmy razem, że ta woń należała do samotnika. Zaczęliśmy się skradać w kierunku granicy Klanu Pioruna i Klanu Rzeki. W pewnym momencie straciliśmy zapach, gdyż intruz był pod wiatr. Zaatakował nas z góry, a dokładnie z drzewa. Rzucił się na Zakurzoną Łapę. Rzuciliśmy się mu na ratunek, lecz zwierzę zdążyło puścić i odskoczyć, poprzez to wpadliśmy na tego ucznia. Ruszył na mnie i za nim cokolwiek zrobiłem poczułem ból w tylnej, prawej łapie- to powiedziawszy pokazał pogryzioną łapę.- przeskoczył nade mną, złapał za ogon i rzucił prosto w drzewo. Zaatakował później Piaskową Łapę.- zakończył wojownik.
-Dobrze, a teraz niech kontynuuje następna poszkodowana- odparła, patrząc na rudą kotkę.
-A więc próbowałam go ugryźć, ale uniknął ataku. Chciałam go zmusić, aby zaczął się cofać, lecz nie pozwolił na to. Skoczyłam na niego, ten zrobił unik i wpadłam prosto na drzewo. -zaczęła mówić, lecz przerwał jej drugi uczeń.
-Kiedy, Piaskowa Łapa leżała, przeturlał się pode mną i kopnął w plecy.- dodał głośno Zakurzona Łapa.
Błękitna Gwiazda popatrzyła na niego z ukosa, lecz nic nie dodała.
- Wylądował na mnie- popatrzyła na kocura- Jednak szybko się poderwałam i zaatakowałam. Nie zauważył mnie. Powaliłam go na plecy i skoczyłam, ale spryciarz wysunął tylne łapy i przerzucił mnie prosto w Długiego Ogona- popatrzyła zawstydzona na starszego kocura- a w czasie lotu, podrapał mnie w bok.- pokazała bolącą część ciała, osłoniętą liśćmi, aby zatrzymać krwawienie.
- A na sam koniec został Zakurzona Łapa?- zapytała przywódczyni.
-Tak- odrzekł z dumą, lecz szybko się opanował- Zaatakowałem go, ale kocur wskoczył na drzewo. Wszedłem za nim. Samotnik przeszedł po wąskiej gałęzi. Podążałem za nim, ale zaczął trząść mostkiem, którym szedłem i spadłem do rzeki. - zakończył .
-Ale ktoś musiał Ci pomóc. Inaczej by Ciebie teraz tu nie było- zauważyła celnie Błękitna Gwiazda.
-A no tak. Zapomniałem dodać. Pozostali wojownicy- spojrzał na nich- uciekli. Mnie uratował ten samotnik. Jak tylko do mnie podpłynął, to od razu zacząłem się szarpać. Powiedział do mnie abym był spokojny. Po chwili dopłynęliśmy do brzegu. W czasie ratunku zadałem mu kilka ran, więc jest osłabiony.
Kotka zamyśliła się. Wyszła z jaskini medyka. Na odchodnym życzyła im szybkiego powrotu do zdrowia. Usiadła na szczycie wysokiego głazu.
-Wszystkie koty wystarczająco duże, aby samodzielnie polować, niech się zbiorą!
Zwierzęta zbliżyły się do głazu, by posłuchać co przywódczyni ma im ważnego do powiedzenia...
CZYTASZ
Wojownicy- Ścieżka Sprytnej Wichury
FanfictionDawno temu, gdy jeszcze lasy zajmowały niemal całą Ziemię, istniały 6 kocich klanów. Żaden z nich nie był do siebie podobny, co powodowało wielokrotne spory. Teraz: las jest mniejszy a przy życiu zostały 4 klany. Rdzawy dostaje szansę na zostanie z...