Rozdział 24: Skrucha zdrajcy i prośba?

30 4 0
                                    

Następnego dnia okazało się, że szkolenie zostało przesunięte. Może nawet i lepiej? Ale mi nie robiło to większej różnicy. Znowu obudziłem się przed świtem. Przeciągnąłem się i wyszedłem na zimny, lodowaty wręcz wiatr. Widać było ze zbliża się pora suchych liści. Miałem jedynie nadzieję, że młode kotki się nie rozchorują. Ruszyłem w stronę swoich przyjaciół. Skończyli właśnie czuwanie i zmierzali w kierunku legowiska wojowników. No tak. On teraz sypiają tam. Szybki Wiatr już wstał- właśnie wrócił z patrolu. 

-Dzień dobry, Sprytna Łapo! Pamiętasz, że szkolenie mamy  później?

-Dzień dobry, Szybki Wietrze! Owszem, ale życie samotnika dało się we znaki.

-Jak zechcesz możemy zrobić za niedługo trening. Nie mam nic teraz w planach.

-Ja także. 

-Dobrze, w takim razie za parę minut widzimy się tam gdzie zwykle.

-Jasne.

Ruszyłem zobaczyć jak tam u Brązowego Pyska. W końcu wczoraj doczekała się młodych kotków. Brązowa kotka ucieszyła się na mój widok. Przywitałem się, zapytałem czy wszystko w porządku i takie tam. Po kilku minutach rozmowy wyszedłem. Przystanąłem koło pnia, we wgłębieniu.  Mój mentor próbował się skradać, lecz szybko go wytropiłem.

-Szybki Wietrze, po co się do mnie skradasz?- zapytałem zdziwiony.

Kocur wstał, wypuścił powietrze i zamruczał:

-Dobry masz węch! Tak prywatnie nie wiem co będziemy dzisiaj robić. Wspinaczkę masz zaliczoną, tak samo jak walkę, pływanie- podczas wczorajszego polowania, udowodniłeś, że nie musisz ćwiczyć, tropienie i polowanie to dla ciebie łatwizna. Skradanie odbyte. Z tego co wynika przerobiliśmy wszystko. Zasługi wobec klanu masz ogromne. Teraz tylko musisz wziąć udział w jakiejś walce, aby zasłużyć. 

-To co mam teraz robić?- miauknąłem.

-Pójdziesz na patrol, możesz popolować także na króliki. 

-Dobrze!

Jak się okazało na obchód ruszyłem z Ciemną Pręgą, Ognistym Sercem, Szarą Pręgą i Białą Burzą. Szliśmy znaną mi trasą. Nic ciekawego nie działo się na granicach. Postanowiłem zrobić drugą czynność. Wyruszyłem w okolice małego strumienia dzielącego Klan Wiatru i Klan Pioruna.  Dłuższe poszukiwania były zbędne, gdyż króliki ganiały po niedużej polance. Zaczaiłem się zgodnie ze poznaną kiedyś( dzięki Klanowi Gwiazdy) metodzie. Przystąpiłem do pozycji tropiącej i podniosłem wyżej ogon. Nie lubiłem stosować tego sposobu, ale nie było wyjścia. Była to jedna z pozycji, którą można stosować wszędzie i o każdej porze. Zaczaiłem się i skoczyłem... 

Były to młodsze osobniki, więc szybko jednego złapałem. Zakopałem go na terenie Klanu Pioruna. Po chwili przemieściłem swoją pozycję na Słoneczne Skały. Tutaj wskoczyłem do wody i zacząłem pływać. Nurt był silny, ale nie na tyle, aby porwać dorosłego osobnika. Nagle poczułem rybi zapach. Wiedziałem doskonale, do kogo należał. Była to woń Klanu Rzeki. Powąchałem jeszcze raz. Kotka- najprawdopodobniej wojowniczka. Nie ma młodych, ani się ich nie spodziewa. Dobrze pożywiona i silna. Dalej pływałem, próbując rżnąć głupa. 

Nagle kocica wskoczyła do wody. Spodziewałem się jej dalszego ruchu. Moje łatki zaczęły znowu świecić. Dawno tego nie robiły. Sunęła w moim kierunku ze już powoli słyszanym gardłowym okrzykiem bojowym. Wziąłem głęboki wdech i zanurkowałem. 

Szaro- biała o pięknych bursztynowych oczach patrzyła za mną. Wynurzyłem się, zalewając ją falą. Wyrzuciło ją na brzeg.  Krzyknąłem:

-Na przyszłość, nie atakuj kota tak widocznie, wojowniczko! Widziałem doskonale, co chcesz zdziałać, tymi nędznymi sposobami!

Wojownicy- Ścieżka Sprytnej WichuryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz