MINĘŁY TRZY KSIĘŻYCE...
Minęło trochę czasu od chwili, kiedy ja i moi przyjaciele zaczęliśmy treningi do... ostatecznej walki. Moje gwiezdne moce dalej sprawiały mi dziwną przyjemność. W między czasie widziałem się z Luną i Promykiem. Stali mi się jeszcze bardziej bliscy.
TAK, zgadliście. Kochałem ją bardzo, nie wyobrażałem sobie straty. Ale to nie oznacza, że nie wiedziałem, co się dzieje w Klanie Pioruna. Z tego co wiem, zielony kaszel rozprzestrzenił się w klanie. Szara Pręga nieco się pochorował, więc musiał przez ostatni czas siedzieć w obozie. Błękitna Gwiazda właśnie traci ostatnie życie, więc władzę przejmie po niej Lwie Serce.
,,Ciekawe kto zostanie jego zastępcą?" - zaczęło mnie to zastanawiać.
Ale wracając.
Rano jak zwykle pobudka, polowanie itp. czynności. Po ich wykonaniu skierowałem się w stronę mieszkania tej pięknej kotki. O tej porze codziennie siedziała na płocie i wypatrywała mnie. Od razu dostrzegłem jej zgrabną sylwetkę. Nieco niżej siedział jej synek. Przywitała się:
-Cześć, Sprytna Wichuro!- miauknęła Luna.
-Witajcie!- zamruczałem i delikatnie otarłem się o jej futerko. Szylkretowa sierść delikatnie współgrała z moją. Podszedł do mnie Promyczek i poprosił, abym opowiedział o klanie. Zgodziłem się. Widziałem w nim potencjał na wojownika, ale nie mówiłem tego na głos.
-Otóż każdy kot w klanie jest przydzielony do hierarchii. Najważniejszy jest przywódca. Zaraz po nim jest zastępca, uzdrowiciel i tak dalej.
-Kochanie, nie zadręczaj naszego gościa!- mruknęła pogodnie.
-No mamo! Proszę! Twój partner bywa tutaj bardzo rzadko!- palnął niechcący malec.
Zrobiłem wielkie oczy.
-CO PROSZĘ!?- zapytałem zdębiały.- PARTNER? OD KIEDY? Płomyczku, kto ci tak powiedział?
-Mama tak powiedziała!- zawołał wesoło.
Spojrzałem na nią. Ta, patrzyła w swoje łapy. Nie miała siły podnieść wzroku. Nic dziwnego. To co przed chwilą wymsknęło się młodemu, było.... właśnie.... było takie inne. Nigdy nie czułem tego uczucia. Nie miałem do kogo. Zawstydzony pożegnałem się i szybko zniknąłem w lesie. Nie chciałem sam sobie tego przyznać. Ale TAK! Luna była dla mnie niczym partnerka.
Lekko się uśmiechnąłem. Ale muszę wrócić do rzeczywistości.
,,Do roboty!" - pomyślałem i rozpocząłem trening.
Pozostała część dnia tak mi właśnie zleciała. Spotkałem się jeszcze z moimi przyjaciółmi. Razem doskonaliliśmy się.
Następnego dnia nie miałem chęci iść do Luny. Po tym co wczoraj usłyszałem, chyba nikt nie powinien się dziwić, prawda? Ostatecznie postanowiłem, że udam się późnym popołudniem. Zamierzałem wyznać kotce swoje uczucia oraz poprosić abyśmy stali się pełnoprawnymi partnerami. W końcu miłość nie ucieknie. Nawet nie wiecie, jak bardzo się pomyliłem.
Idąc w kierunku jej domu, wyczułem dziwny obcy zapach. Zwęszyłem raz jeszcze i poczułem.... KREW!?
Pobiegłem przed opamiętania za wonią i ..... zobaczyłem leżącą na ziemi szylkretową kotkę. Leżała na brudnej ziemi, w ogromnej kałuży czerwonej krwi. Nie! To nie może być prawda. NIE!
Podszedłem i delikatnie ją szturchnąłem nosem. Nie reagowała.
-Luna!- miauknąłem. Nic
-Proszę, przestań żartować! Wstań, proszę! KOCHAM CIĘ!
CZYTASZ
Wojownicy- Ścieżka Sprytnej Wichury
ФанфикDawno temu, gdy jeszcze lasy zajmowały niemal całą Ziemię, istniały 6 kocich klanów. Żaden z nich nie był do siebie podobny, co powodowało wielokrotne spory. Teraz: las jest mniejszy a przy życiu zostały 4 klany. Rdzawy dostaje szansę na zostanie z...