Rozdział 9: Odwiedziny i porozumienie

50 6 0
                                    

***

- SPRYTNA ŁAPO! PODCZAS WALKI WYKAZAŁEŚ SIĘ OGROMNYM SPRYTEM I MĘSTWEM POMIMO FAKTU IŻ WALCZYŁEŚ Z DOROSŁYMI WOJOWNIKAMI!

-ja żyję nadal? Czy jestem już wśród was?

- ŻYJESZ I BĘDZIESZ ŻYŁ. W CZASIE BITWY UDOWODNIŁEŚ SWOJĄ WARTOŚĆ. TERAZ PRZYSZEDŁ CZAS, ABYŚ DOŁĄCZYŁ DO KLANU. POSIADASZ NAWET WIĘCEJ UMIEJĘTNOŚCI NIŻ JAKIKOLWIEK UCZEŃ! JESTEŚ NAPRAWDĘ WYJĄTKOWY!

-Dziękuje, ale co ja mam począć. Po pierwsze jak dotąd żyłem jako samotnik, nie w klanie. Skąd będę wiedział co mogę, a co nie? Po drugie moją dzisiejszą walką i mową przed nią wygłoszoną nikt nie będzie mi ufał. Nie znajdę na pewno przyjaciół! Już wolałbym zginąć!

-NIE MÓW TAK, SPRYTNA ŁAPO. DASZ SOBIĘ RADĘ.

-To samo mówiliście kiedy uciekłem w dzicz i zacząłem nowe życie jako samotnik. A jeżeli nie?

-PAMIĘTAJ: ZAWSZE POMAGAMY SWOIM WYBRAŃCOM! ŻYCIE SAMEMU MIAŁO TYLKO POMÓC NAUCZYĆ CIĘ  POSZCZEGÓLNYCH CZYNNOŚCI POTRZEBNYCH DO PRZEŻYCIA! W KLANIE JEST TROCHĘ ŁATWIEJ. NAPEWNO NIE BĘDZIESZ SAM.

-Dziękuje wam za rady. Nie wiem co bym bez was zrobił.

-ZAWSZE JESTEŚMY DO TWOJEJ DYSPOZYCJI. WIEDZ O TYM!!!

***

POV : SPRYTNA ŁAPA

Obudziłem się... w jakiejś jaskini.... A nade mną była jakaś nakrapiana kotka! 

-Aaaaa!- wrzasnąłem przestraszony 

Chciałem wstać, ale poczułem okropny ból. Poprzez moją próbę bolało bardziej. Miałem wtedy ochotę odwrócić się i uciec, ale nie mogłem. 

-Nie bój się ! - miauknęła spokojnie - Nie próbuj się podnosić! Masz bardzo głębokie rany, a takie próby sprawią ci większy ból.

Więc..... nie ruszałem się. Leżąc, zastanawiałem się nad wszystkim. Dopiero teraz ją rozpoznałem. Była to Nakrapiany Liść. Widziałem jej jaskinię z zewnątrz, ale nigdy wewnątrz.  Po chwili usłyszałem jej głos:

- Na przyszłość nie atakuj starszych wojowników. Sprawią ci porządny łomot, ale ty wykazałeś się ogromną walecznością. Ich rany nie były wcale gorsze niż Twoje. Mało jest takich kotów jak ty- zwłaszcza w tak młodym wieku! 

Od jej komplementu poczułem przypływ dumy. Skończyła opatrywać moje obrażenia. Było mi o  wiele, wiele lepiej. 

-Skoro skończyłam, trzeba będzie zawołać Błękitną Gwiazdę...- zaczęła, ale jej przerwałem

-NIE! - wrzasnąłem. Spojrzała na mnie dziwnie. Powiedziałem ciszej: 

-Nie, proszę. Przecież ona chyba mnie zabije!

-Nie martw się. Nasza przywódczyni jest sprawiedliwa.

,,Wątpię w to"- chciałem dodać, ale ugryzłem się w język.

Biała kotka o błękitnych oczach stojąca w oddali, czekała na sygnał Nakrapianego Liścia.

-Oszronione Futro, idź proszę zawołaj Błękitną Gwiazdę. 

Wojownicy- Ścieżka Sprytnej WichuryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz