Patrzyliśmy sobie w oczy przez następne kilka minut. Żaden z nas nie oderwał od drugiego wzroku, gotowy w każdej chwili dokonać ataku. Po kilku nieskończenie długich minutach, w końcu starszy kot się odezwał:
-Czego tu szukasz, zabawko dwunożnych? Las to nie miejsce dla takich, jak ty!- powiedział to z niewielką agresją.
-Mylisz się. Nie jestem już ,,zabawką dwunożnych". Uciekłem od nich i nigdy nie wrócę! Nie mam zamiaru dokonać odwrotu do ,,domu'' z którego od razu trafię do obcinacza!- odrzekłem, nie odwracając wzroku od rywala.
Kocur spojrzał na mnie spokojniej. Usiadł, schował pazury, opuścił futro i rozluźnił mięśnie. Zrobiłem to samo.
- Nie rozumiem. Jak to? Domowy kocie, nagle znudziło Ci się życie w luksusach i postanowiłeś dołączyć do dzikich, biednych lecz lojalnych pobratymców? -zapytał wprost.
-Można tak powiedzieć. Otrzymałem wizję od Klanu Gwiazdy. Rozkazali udać mi się do lasu. Stwierdzili, że tylko ja mogę im pomóc, ale dalej nie wytłumaczyli jak. - wypaliłem spokojnie.
Po sekundzie złocisty kocur wstał. Teraz wyglądał na większego niż wcześniej. Myślałem, że rzuci się na mnie. Jednak mnie minął, podszedł do mniejszego. Pomógł mu wstać, wziął go na plecy. Odwrócił się w moim kierunku.
-Chodź ze mną. Musimy wracać do obozu. Porozmawiamy na Twój temat z Błękitną Gwiazdą. Ale pamiętaj....- zwrócił się do mnie z błyskiem w oku.
- Co mam pamiętać?- zapytałem ze strachem.
- Masz się trzymać mnie, nie zadawać niepotrzebnych pytań i zgodnie z prawdą udzielać odpowiedzi. Jeżeli Błękitna Gwiazda każe Ci odejść z naszego terytorium, zrobisz to niezwłocznie i nigdy więcej nie naruszysz naszego terenu.- odrzekł, a w jego głosie można było się domyślić, że nie żartuje.
- Oczywiście eeee...-.
-Lwie Serce.
- Jasne Lwie Serce, wszystko rozumiem- odparłem, delikatnie skłaniając głowę przed kocurem.
Nie zauważyłem nawet, jak łatki na moim futrze na nowo stały się białe i przestały pobłyskiwać. Byłem trochę zdenerwowany owym spotkaniem. Wiedziałem, że Klan Gwiazdy nie bez powodu rozkazał mi opuścić dom. Czułem głębsze znaczenie jego słów, więc liczyłem na to, że Błękitna Gwiazda nie zrobi wbrew wymarłemu klanu. Czy mogłem się mylić ? O tym czy tak, czy nie- miałem się dopiero dowiedzieć.
Powoli szliśmy w nieznanym mi kierunku, jednak starszy kocur wiedział dokąd zmierzamy. Nie przystawałem nawet na chwile, aby przypadkiem ich nie zgubić. W międzyczasie, mały coś do mnie szepnął:
-Pamiętaj, bez względu czy zostaniesz przyjęty czy nie- na zawsze pozostaniesz moim rywalem!
-Szara Łapo-zwrócił się do kota na swoich plecach- ten kocur pokonał Cię w uczciwej walce. Nie możesz go winić za dobre skupienie.
-Tak Lwie Serce....- odrzekł, ale cicho dodał: Jeszcze się policzymy. To nie koniec pieszczoszku!
Ze nadzwyczajnym spokojem przyjąłem tę słowa. Nie przestraszyłem się ich, jedynie uraziły nieco moją dumę, ale dało się to przeżyć. Nie chciałem robić wrażenia niecierpliwego z powodu powolnego chodu. Wiedziałem doskonale, jaka jest tego przyczyna. Szara Łapa czy jakoś tak został ranny i to tylko moja wina! Przecież to ja zbyt mocno zaatakowałem. Mogłem sobie odpuścić ten ostatni ruch.
Wolno i bez pośpiechu udaliśmy się w końcu do miejsca docelowego. Kiedy przechodziliśmy przez kolcoliście wyczułem zapach kotów. Ich wonie były inne, niż te do których przywykł mój nos. Z lekkim podnieceniem wszedłem na polanę tuż obok Lwiego Serca. Pierwszym miejscem, do którego się udaliśmy była to niewielka jaskinia. Piękna, nakrapiana kotka wyszła nam na spotkanie. Złocisty kocur wymienił kilka zdań z ową kotką. Nakrapiany Liść, gdyż tak się nazywała, zdjęła z pleców małego i położyła go na niewielkim posłaniu. Opatrzyła jego rany, które okazały się naprawdę głębokie. Na szczęście ze względu na młody wiek, ze spokojem stwierdziła, że szybko wróci do zdrowia. Szara Łapa wydał syk, gdy odchodziłem. Martwiłem się o jego zdrowie. W końcu to przez ze mnie teraz leżał u medyka.
Przystanąłem na moment, aby ostatni raz ujrzeć twarz małego kocura leżącego na posłaniu. Posłał mi groźne spojrzenie. Złocisty kot patrzył na mnie przez chwilę, miauknął donośnie, dając mi znak, żebym się ruszył. Koty spoglądały na mnie spode łba, zdziwione. Poczułem się trochę nieswojo we własnym futrze. Wyczułem nagle silny zapach jakiegoś kota. Byłem tylko w stanie stwierdzić kolor jego a raczej jej futerka. Gdy weszła na polanę, kocur skinął powoli głową. Ja też, chociaż trochę zestresowany zrobiłem to samo.
- Kto to jest, Lwie Serce?- zapytała patrząc raz na niego, a raz na mnie- Wygląda jak domowy kotek.
-Nikt ważny. Nie należy do żadnego z klanów. Jest pieszczoszkiem dwunogów- odrzekł pośpiesznie.
-Ale skoro to nikt ważny, po co przyprowadziłeś go do obozu?- zadała pytanie.
- Twierdzi, że dostał wizję od Klanu Gwiazdy. A po drugie mocno zranił Szarą Łapę. Mój uczeń jest naprawdę ciężko ranny i przez najbliższy czas będzie musiał odpoczywać- odpowiedział.
Popatrzyli równocześnie na mnie. Mój strach zaczął być wyczuwalny....
***
POV Narrator:
Błękitna Gwiazda patrzyła na niego z ukosa. Zastanawiał ją fakt, który przed chwilą ogłosił jej nowy zastępca. ,,Wizja ujawniona przez Klan Gwiazdy", sprawiała, że od razu wiedziała co należy zrobić. Patrzyła na kocura. Nie widziała nim nic poza pieszczoszkiem dwunogów. Był gruby, rozleniwiony i nie mogła uwierzyć, że mógł dokonać czegoś takiego. Sądziła- nie, doskonale wiedziała- że były to historie wyssane z palca. Nie była w stanie w to uwierzyć. Więc jej decyzja była oczywista....
***
POV Łatek albo Sprytna Łapa:
-Posłuchaj... jak Ci na imię?
-Łatek, Błękitna Gwiazdo.
-Twoja opowieść nie wydaję się ani trochę możliwa, a co dopiero wiarygodna! Klan Gwiazdy, nie ukazuje wizji byle jakim, pierwszym lepszym kotom! A zwłaszcza domowym pieszczoszkom!- wrzasnęła na niego tak głośno, że aż Lwie Serce się najeżył.
Szybko jednak opuścił futro.
-Ale Błękitna Gwiazdo, mówię poważnie, naprawdę doznałem wizji! Myślisz że uciekłbym wtedy z mojego ,,domu"?- odparłem zrozpaczony.
,,Przecież to prawda! Jak je mam to udowodnić?" - zaczynał się zastanawiać intensywnie.
- Opuść nasze terytorium! Nie próbuj się tłumaczyć, doskonale wiem o co Ci chodzi. Należysz do innego klanu, a pod takim pretekstem próbujesz wkraść się w nasze plany! ZAPOMNIJ!!!- syczała.
Łatek chciał coś dodać, ale dostrzegł poważną minę złocistego kocura. Widział, pamiętał- obiecał. Myślał jeszcze chwile, ale koty zaczęły zbierać się dokoła niego i miauczały wrogo coraz głośniej. Odwrócił się i zaczął biec. Kiedy przechodził koło siedliska medyka, dostrzegł rude futro. Od razu je rozpoznał i krzyknął: Rdzawy! Jednak stworzenia wokół niego zaczęły go gonić więc musiał przyśpieszyć. Nie widział twarzy swojego dawnego przyjaciela. Uciekł przez wejście i zniknął w gęstym lesie.
-Tygrysi Pazurze- zwróciła się do kocura- wraz z Ciemną Pręgą, Długim Ogonem, Mysią Skórą i Zakurzoną Łapą upewnijcie się, że ten kot odejdzie z naszego terenu.
Koty od razu ruszyły biegiem za uciekającym.
,
CZYTASZ
Wojownicy- Ścieżka Sprytnej Wichury
FanficDawno temu, gdy jeszcze lasy zajmowały niemal całą Ziemię, istniały 6 kocich klanów. Żaden z nich nie był do siebie podobny, co powodowało wielokrotne spory. Teraz: las jest mniejszy a przy życiu zostały 4 klany. Rdzawy dostaje szansę na zostanie z...