Rozdział 35: Finałowe starcie

33 4 3
                                    


Ta noc była wyjątkowo nieciekawa. Co chwilę się przebudzałem. Ciągle śnił mi się ten sam sen. Już miałem tego serdecznie dosyć. Po raz chyba setny zasnąłem. Tym jednak razem, nie budziły mnie widoki ciał moich bliskich, a jakaś wojna.

Widząc umaszczenia, domyśliłem się o co biega. Była to decydująca walka między Klanem Gwiazdy, a Klanem Mroku. Obserwowałem, jak tysiące kocich łap, ranią się wzajemnie. Nagle wszystko ustało. Usłyszałem głos:

-Zakończymy to tam, gdzie się to zaczęło.

Nie wiedziałem do kogo należy. Przede mną rozcierała się piękna łąka. Po chwili zrozumiałem, gdzie owe miejsce się znajduje. Na skraju lasu....

***

Pożegnałem ckliwie Liliowy Kwiat, Płomyczka.

-Wróć proszę, Sprytna Wichuro. Ja Cię kocham. Nie wyobrażam sobie, nawet chwili bez ciebie.- wymruczała smutno.

-Ja także.

 Pobiegłem po pozostałych  i wyruszyliśmy w drogę. Szliśmy ostrożnie. W końcu nie wiadomo kto, może nas zaatakować. Jakby nie patrzyć z każdej strony. Weszliśmy na ogromną polanę.

Od razu wróciły wspomnienia. Odnosiłem wrażenie, że w okolicy ciągle błąkają się wojownicy.

Otrząsnąłem się. To nie czas na wypominki! 

Dosłownie tuż przede mną zjawiły się już dobrze znane mi koty.

-Zakończmy to tu i o zachodzie słońca- miauknął jeden z moich wrogów. 

Skinąłem głową. Ja i moja ekipa schowaliśmy się w krzakach.

-Sprytna Wichuro, jesteś pewny, że nas nie zaatakują?- zapytał delikatnie przestraszony Krucza Blizna. 

-Nie wiem. Ale jednego jestem pewien. Będzie to ostateczna walka. Albo oni zginą, albo my. Nie ma sensu tego kontynuować.- zarządziłem.

Każdy z nas zajął się czymś innym, aby później wzajemnie trenować. Byliśmy przejęci tym, co nadchodzi. 

Nim się obejrzeliśmy, a zachodziło słońce. Pożegnaliśmy się ze sobą, jakby to było nasze ostatnie spotkanie. 

Stanąłem na czele naszej małej armii i popatrzyłem w dal. Po przeciwnej stronie formowały się szyki wroga.  Patrzyliśmy na siebie z widoczną wrogością. Nie zamierzałem ustąpić. Staliśmy tak przez dobre kilka sekund, aż słońce całkowicie przygasło. 

Wróg skierował się w naszą stronę, z wysuniętymi, naostrzonymi pazurami z pragnieniem mordu w oczach....

***

POV: Narrator

Sprytna Wichura krzyknął:

-ATAK! 

I skoczył na pierwszego przeciwnika. Wróg użył jednak ultra zwinności, przez co sam się uwolnił. Teraz on rzucił się na łaciatego wojownika. Kiedy napastnik wylądował , nikogo nie było. Wtedy właśnie jego oczy zrobiły się większe i padł martwy na ziemię. Tuż nad jego ciałem stał Zakurzony Płomień, a obok jego przyjaciel. Spojrzeli smutno, lecz dołączyli do wiru walki. Po chwili do uszu, doszedł go przeszywający pisk. Na ziemi leżała przygnieciona i drapana Piaskowa Burza. 

Kocur wybił się z tylnych kończyn i celował prosto w bok. Mroczny, nie spodziewając się ataku, leżał teraz zdumiony. Łatek nie oszczędził go . Nie chciał zabijać, ale nie było innego wyjścia. 

Wojownicy- Ścieżka Sprytnej WichuryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz