Rozdział 28: Polowanie i mini-bitwy

26 4 0
                                    

Ja i mój uczeń byliśmy już w Piaszczystej Rozpadlinie. Dzisiaj - jak wiecie- ćwiczymy polowanie. W końcu teraz jak klan się nieco rozrósł, trzeba więcej polować. Zbliżała się pora nowych liści, więc powinno być łatwiej. 

-Dzień dobry, Sprytna Wichuro!- miauknął.

-Witaj, Prędka Łapo! Zamierzam pokazać Ci trzy metody polowania. Z dzisiejszej lekcji, chciałbym abyś je umiał. Rozumiesz?

-Tak. 

Przywarłem do pozycji 1. 

-Posłuchaj: ciężar ciała musisz przenieść na zad, tak aby łapy nie wydawały, żadnego odgłosu. 

Uczeń zrobił to tak to wyjaśniłem.

-Podnieś brzuch odrobinę wyżej. O tak! Bardzo dobrze. Obniż trochę ogon i równowaga. 

Uczeń przysiadł, gotowy do następnej.  W ten sposób opanował wszystko bardzo szybko. 

Później kazałem mu zapolować naprawdę. Powiedziałem, aby udał się w górę strumienia. Tam na sto procent coś znajdzie. Ja udałem się w przeciwnym kierunku. Złowiłem nornika, ziębę i dwie polne myszy. Czekałem we wgłębieniu. Mój uczeń nie wracał. Po kilku susach był z powrotem. W pysku trzymał królika. Widać, że było to dla niego wyzwanie. 

-Widząc po łupie, zrozumiałeś metody?

-Tak- miauknął dumnie. 

-Pamiętaj: Najpierw trzeba nakarmić klan!- zacytowałem słowa Szybkiego Wiatr . Brakowało mi jego lekcji. -. Pokażę Ci jak złapać ptaka. 

To powiedziawszy, zacząłem węszyć. I bingo! Woń czarnej kawki była wyczuwalna na kilka susów. Delikatnie stąpałem, aby go nie przegonić. Przypadłem do pozycji tropiącej i skoczyłem. Zabiłem jednym ruchem pazura. Puściłem zdobycz. 

-Twoja kolej!- miauknąłem i przystanąłem na boku, aby obserwować. 

Prędka Łapa świetnie sobie poradził. Jeden skok i miał kruka. 

-Świetnie!- zamruczałem dumnie- skoro to wszystko załapałeś, to sądzę, że i z tym sobie poradzisz. Popolujemy na ryby:

Mój uczeń był trochę zdziwiony, ale bez słowa ruszył za mną. Stanęliśmy na brzegu.

-A teraz musisz wypatrywać uważnie. Skup się na tafli wody. Pod nawierzchnią zawsze pływają morskie stworzenia. Staraj się delikatnie przykucnąć. W ten sposób nie zwrócisz na siebie uwagę.

Dostrzegłem karpia. Złapałem i od razu zabiłem.

-Widzisz? - miauknąłem- Spróbuj!

Uczeń wyostrzył wszystkie zmysły. Prawie miał karasia, lecz wyślizgnął mu się z łap.

-Jeszcze raz. Postaraj się wcześniej przyszykować pazury i wbić w ciało.

Tym razem mu się udało. Ze zadowoleniem pokazał mi leszcza, którego złapał. 

-Genialnie!- miauknąłem. - Weź swoje zdobycze i wracamy do obozu...

-Nigdzie nie idziecie!- usłyszałem za sobą. Odwróciłem się. Za rzekom, stała kotka w cętki i nie wyglądała na zadowoloną. 

-Jakim prawem łowicie ryby?- warknęła Lamparcie Futro.

-Łapiemy je po swojej stronie. Nie przebywamy na waszym terenie- a z tego co wiem, strumień nie jest waszą własnością.- zadrwiłem.

-Poczekaj tylko, jak tam przyjdę, to pożałujesz!

-Ojejej, ale się boje! Zastępczyni Klanu Rzeki mi grozi i myśli, że się przestraszę? Hah- kochana, pomyliłaś adresy.

Kiedy to powiedziałem, wskoczyła do wody. Zaczęła płynąć do mnie.

,,Jak widać szykuje się kolejna bitwa"- pomyślałem.

-Prędka Łapo, uciekaj do obozu!- rozkazałem.

Ten wziął swoje zdobycze i zniknął w lesie. Odwróciłem się w jej kierunku. Najeżyłem się, pokazałem białe zęby i ostre pazury. Moje łatki delikatnie zaświeciły. Kocica była już na brzegu. Zrobiła to samo. Pierwsza skoczyła z gotowymi do gryzienia zębami. Przesunąłem się w prawo. Zaryła pyskiem o ziemię. Ugryzłem ją w tylną kończynę oraz mocno podrapałem bok. Syknęła, ale dalej zawzięcie próbowała walczyć. Nie trafiała mnie swoimi łapami. Stała chwilę ogłuszona. Postanowiłem to wykorzystać. Podbiegłem i podciąłem jej nogi. Upadła - złapałem za ogon i wyrzuciłem ją prosto do rzeki. 

Wyskoczyła po swoją stronę. Miauknąłem do niej:

-Lepiej nie zadzieraj z Klanem Pioruna!- warknąłem.

Ta nic nie miauknęła, tylko zniknęła w zaroślach. 

,,Do jasnego Klanu Gwiazdy! Przecież dzisiaj mamy zebranie!"- pomyślałem, a moje łatki się uspokoiły.  Ruszyłem za moim uczniem. Nagle przede mną pojawiły się inne koty i zagrodziły mi drogę.

- Gdzie tak pędzisz, kocurze Klanu Gwiazdy?

-Co?

- Nie wiesz kim jesteśmy? My to Klan Mroku. A naszym ostatnim zadaniem jest wyzbycie się Ciebie! - to powiedziawszy rzuciły mi się na kark. Ale szybkim ruchem zwaliłem ich że siebie.

-Zostawcie mnie w spokoju!- warknąłem i tupnąłem przednimi łapami. Moje oczy stały się białe, na czole pojawiła się gwiazda, kończyny przybrały barwy od czerwonej do żółtej. Światło, które trafiło wroga, odrzuciło ich prosto do wody.

- My jeszcze wrócimy i wygramy tą wojnę!- warknął czarny kocur.

-Zobaczymy!-syknąłem z drwiną na pożegnanie.

,,Klan Mroku? Muszę się więcej dowiedzieć. Coś czuję, że nadchodzi kolejne niebezpieczeństwo."- pomyślałem.

Szybko podkręciłem pyskiem i pobiegłem do obozu. Trzymając zdobycz, przywitałem się z Białą Burzą. Lwie Serce zbierał już wojowników. Odłożyłem i podszedłem do szyku. Idę na zgromadzenie- tak samo jak mój uczeń. Stanąłem koło Zakurzonego Płomienia i Kruczej Blizny. Przyjaciele byli zdziwieni, więc wyjaśniłem swoje spóźnienie. Powiedzieli mi, aby skonsultował się z Błękitną Gwiazdą. Zgodziłem się, ale dopiero po zgromadzeniu.

***

Staliśmy niedaleko Czterech Drzew. Wszyscy z niecierpliwością czekali. W końcu ruszyliśmy. Wchodząc w tłum schowałem się. Wojownicy uwielbiali słuchać o moich walkach i bitwach. A ja nienawidziłem im to w kółko opowiadać. Mój uczeń był wyraźnie zachwycony. Od razu pobiegł do uczniów innych klanów opowiedzieć o sobie. RATUNKU! Gdyby nie fakt, że Błękitna Gwiazda mi kazała, nie przychodziłbym. Ale trudno się miauczy! 

Na szczęście byliśmy trochę spóźnieni, więc spotkanie rozpoczęło się. Nie mogłem się jednak skupić. Moje myśli krążyły dookoła tego, co stało się dzisiaj. 

,,Za swój cel biorę sobie dowiedzenia więcej na temat Klanu Mroku. Jedyne co wiem, to to, że toczyły wojny z Klanem Gwiazdy i rzekomo wyginęli. Ale skoro ja przeżyłem- a pochodzenie mam Klanu ... no wiadomo jakiego, to potomkowie złego klanu także!"

-O czym tak  myślisz? Chodź, wracamy do obozu- spotkanie dobiegło końca.- usłyszałem mruczenie Ognistego Serca. 

Ruszyłem za nim. Nie słyszałem na spotkaniu nic- poza swoimi przemyśleniami. 

-Posłuchajcie!- krzyknęła przywódczyni- widzieliśmy wszyscy o jakie kłamstwa oskarżają nas. Wiemy jedno- w okolicy krążą samotnicy. Z tego co się orientujemy- jest bardzo dużo. Inne klany próbowały ich przegonić, ale na nic się to zdało. Prace w obozie, dalej będą kontynuowane.- to powiedziawszy, zeskoczyła z Wysokiej Skały i udała do swojego legowiska. 

Postanowiłem załatwić swoje sprawy rano. W końcu przywódczyni była wyczerpana. Nie mogłem jej za to winić. Codziennie każdy ciężko haruje, aby zapewnić bezpieczeństwo. 

Sam udałem się w swoją stronę. Ułożyłem się na posłaniu i po chwili usnąłem zadręczony różnymi myślami....


Wojownicy- Ścieżka Sprytnej WichuryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz