Rozdział 26: Pierwszy uczeń i nagły wypadek

33 4 0
                                    

MINĘŁY DWA KSIĘŻYCE..

Ah.. Trochę czasu upłynęło od czasu jak stałem się wojownikiem. Niestety panowanie Tygrysiej Gwiazdy w Klanie Cienia dalej trwało. Chciałbym im pomóc się od niego wyzwolić. Był on okropnym kocurem. Ale nic nie mogłem na to poradzić. Życie idzie do przodu. Moi przyjaciele- Ogniste Serce stał się nauczycielem Rozżarzonej Łapy, a Szara Pręga Paprociowej Łapy. Odeszła niestety do Klanu Gwiazdy -Żółty Kieł-z powodu zielonego kaszlu, który szybko się rozprzestrzeniał. Cały klan za nią tęsknił. Nie dawno do naszego klanu dołączyła kotka Klanu Rzeki. Kiedy ja i Ogniste Serce dowiedzieliśmy się o związku naszego przyjaciela, nie mogliśmy tego tak zostawić. Ognistorudy i szary kocur mieli o to nieustanne spory. Ich relacje się pogarszały. Zwłaszcza faktu, iż kocica spodziewa się młodych. Błagałem Błękitną Gwiazdę, aby ją przyjęła. Niechętnie, ale jednak wyraziła zgodę.

Szara Pręga był przeszczęśliwy.

Nastał świt kolejnego dnia. Wstałem i przeciągnąłem się. Miałem z rana patrol i musiałem się przygotować. Obwieszczenie Błękitnej Gwiazdy, przerwało monotonność.

-Wszystkie koty na tyle duże, by samodzielnie polować, niech zbiorą się na pilne spotkanie klanu!

Wszystkie zwinne sylwetki usiadły naprzeciw Wysokiej Skały.

-Otóż mamy kilka rzeczy do ogłoszenia. Pierwsza rzecz, że przez namowy Sprytnej Wichury, do naszego klanu dołączyła partnerka Szarej Pręgi, która spodziewa się kociąt. Ma być traktowana ze szacunkiem. Mam nadzieję, że wszyscy ją lepiej poznamy- odwróciła pysk w kierunku ciężarnej i skinęła głową. Ta odpowiedziała tym samym.- Drugą sprawą, która się nasuwa jest fakt, że Paprociowa Łapa musi zmienić mentora. Zdecydowałam, że jego nauczycielem zostanie Zakurzony Płomień. Wierzę, że nauczy go tego samego, czego wcześniej nabył u Ciemnej Pręgi.

Brązowy kocur podszedł i dotknął nosem swojego ucznia.

-Ostatnią to fakt, iż Prędka Łapa musi w końcu rozpocząć szkolenie. Jego szkoleniem zajmie się Sprytna Wichura. Ufam mu, że dobrze przygotuje swojego pierwszego ucznia na przyszłego wojownika.- zebrani wydali odgłos radości.

Lekko zdziwiony podszedłem do nowego ucznia i zrobiłem to samo co mój przyjaciel.

-Od jutra nowi mentorzy zajmą się treningami. - to powiedziawszy zeskoczyła ze Wysokiej Skały.

Potem wyruszyłem na patrol. Ciągle zaskoczony, postanowiłem zapytać o to przywódczynię, czemu mnie wybrała. Przecież wprosiłem do nas wojownika obcego klanu.

Na granicach nic ciekawego się nie działo. Ostatnio spadł śnieg, więc ciężej było się poruszać. Wyczuliśmy niedaleko Drogi Grzmotu zapach lisa. Z tego co wywnioskowałem były dwa- jeden dorosły, drugi mniejszy. Byłem na patrolu z : Kruczą Blizną, Ognistym Sercem i Rozżarzoną Łapą. Wyostrzyłem wszystkie zmysły. Usłyszałem szmer za sobą. Ruchem ogona pokazałem, aby się nie ruszali. Sam przypadłem do pozycji tropiącej. Z bojowym, gardłowym okrzykiem wskoczyłem w krzaki. Bez wahania zaatakowałem wielkiego. Drapnąłem go tak mocno, że aż podkulił ogon. Skoczyłem na jego kark. Zdołałem go tak mocno ścisnąć, że przebiegł przez Drogę Grzmotu. Prawie wpadł pod potwora. Drugi zadał mi ranę, ale nie na tyle głęboką, aby mnie zatrzymać. Wtedy zza krzewów wyskoczyła uczennica rudego wojownika.

-Co ty tu robisz?- warknąłem- kazałem wam czekać.

Kotka nic mi nie odpowiedziała. Jej nauczyciel wpadł tuż za nią. Nie zauważyła lisa..., lecz ja go dostrzegłem. Skoczyłem na niego. Powaliłem i zabiłem.

Ciężko dysząc, zacząłem wylizywać rany. Podbiegłem do Ognistego Serca. Jego uczennica leżała. Na szyi miała nieduże skaleczenia. Znalazłem w okolicy na tyle pajęczyn, aby opatrzyć jej obrażenia.

Wrzasnąłem do niego:

-Jak jej pilnujesz?

-Nie zauważyłem jej...- zaczął się tłumaczyć.

-Ryzykowałeś życiem pobratymca!

-Nie kłóćcie się!- miauknął Krucza Blizna.- Grunt, że wszyscy żyją!

Złagodniałem. Mój czarny przyjaciel ma rację.

-Wracajmy już do obozu. Niedługo nadejdzie kolejny patrol. - miauknął ognistorudy kocur.

-Idźcie, ja zostanę i popoluję.

-Dobrze, Sprytna Wichuro- miauknęli cicho pozostali.

Wiedziałem jak nie lubili moich złości, dlatego postanowiłem siedzieć sam. Skupiłem się w stu procentach i zacząłem tropić. Nagle coś usłyszałem. Odwracałem głową, aby usłyszeć źródło dźwięku. Patrząc na Drogę Grzmotu zrozumiałem o co chodzi. Na betonie był kociak. Piszczał, a jego matka nie miała odwagi by po niego pobiec. W oddali dostrzegłem jadącego z ogromną prędkością potwora. Bez wahania wyskoczyłem na drogę. Pomimo otrzymanych wcześniej ran, biegłem nie zatrzymując się. W ruchu złapałem delikatnie za kark, małego. Zaczął się wiercić, ale kiedy przytrzymałem go mocnej, przestał. Zdążyłem w ostatniej chwili. Zatrzymałem się po drugiej stronie.

Ciężko dysząc, wypuściłem go. Pobiegł i schował się za swoją mamą. Kotka na mój widok skuliła się. Przewróciłem tylko oczami. Opuściłem futro i usiadłem. Miauknąłem spokojnie:

-Na przyszłość kochana, nie przychodź z młodymi w takie niebezpieczne miejsca. Było blisko.

Kocica widocznie przestała się bać, gdyż także przysiadła.

-Dziękuje Ci za ratunek.

-Jak się nazywasz?

-Jestem Luna.

-Co robisz na terenie Klanu Cienia?

-Ah. Ja i moje rodzeństwo zamieszkujemy okolice. Ale już wracam. Wiesz, gdzie są siedliska dwunożnych?

-Jasne. Chodź, odprowadzę Cię, ale musimy się pośpieszyć. - to powiedziawszy, wziąłem kociaka w pysk.

-Nie bój się, Promyku. Ten kot nic Ci nie zrobi.

Przeszliśmy przez Drogę Grzmotu. Pobiegliśmy w okolice Wężowych Skał. Oczywiście ominęliśmy to miejsce. Wyczułem zapach kolejnego patrolu. Przyśpieszyłem.

-Nie rozumiem. Czemu przyśpieszyliśmy?

-Czuje zapach swoich z Klanu Pioruna. Jeżeli zobaczą nas razem, będziemy mieli przechlapane. Obydwoje.

Kotka pokiwała twierdząco głową. Widać było, że nie miała ochoty na kolejne spotkanie. Byliśmy już koło domostw dwunożnych. Puściłem malucha. Luna i Promyk zniknęli za płotem.

-Jak się nazywasz?- usłyszałem miauknięcie na odchodnym.

-Jestem Sprytna Wichura!- mruknąłem przez barki.

Skupiłem się na polowaniu. Złapałem kilka ptaków i wróciłem. Położyłem na stercie, zabrałem nornicę i zniknąłem w pokrzywach. Podzieliłem się zdobyczą z Zakurzonym Płomieniem. Ogniste Serce, Krucza Blizna nie zbliżali się do mnie. Obawiali się mojej reakcji. Podzieliłem się z nim językami. Zapytał mnie wtedy:

-Kim była ta nakrapiana kotka?

Zamurowało mnie. Skąd on to wiedział?

-Widziałem Cię. Gdzie z nią podążałeś?

-Odprowadziłem ją do siedlisk dwunożnych. Ona i jej kocię, zgubili się po drodze. Jednak na początku uratowałem jej młode ze Drogi Grzmotu. Inni. -A ktoś poza tobą, jeszcze wie?

-Tylko ja.

-Proszę nie mów nikomu. Mnie i ją nic nie łączy. Pomogłem jej tylko i tyle.

Pożegnałem się z nim i obskoczyłem do uzdrowicielki. Medyczka stwierdziła, że wszystko jest w porządku. Przyłożyła odpowiednie zioła. Dała dwa ziarenka maku.

Kiedy układałem się do snu, usłyszałem miauczenie na zewnątrz. Po susie pomruki wdarły się do środka.

-Sprytna Wichuro!- poderwałem się na głos Ciemnej Pręgi- Błękitna Gwiazda chce Cię widzieć!

Lekko zdenerwowany ruszyłem przed siebie. Czyżby widziała mnie z Luną? Tego dowiedzieć miałem się za chwilę...

Wojownicy- Ścieżka Sprytnej WichuryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz