Gdy otworzył oczy, poraziła go jasność. Skrzywił się lekko, kiedy spróbował odwrócić głowę. Całe ciało miał obolałe. Nie wiedział, gdzie jest i co się stało.
— Obudził się...
Nawet nie miał siły podnieść głowy, żeby sprawdzić, kto tutaj jest. Rozległ się szum.
— Żyjesz, stary? — zapytał Jery, stając nad nim wraz z pozostałymi Ślizgonami, oprócz Dextera.
— Chyba nie — odparł cicho.
— Pamiętasz coś? — spytała z kolei Nicole.
— Nie bardzo — mruknął.
— Miałeś wypadek — oznajmił Blaise ze zmarszczonymi brwiami. — Ciesz się, że żyjesz. Pasy uratowały ci życie.
— A co...?
— Dachowałeś kilkanaście razy. Ktoś cię zepchnął z drogi — odpowiedziała Viki, spodziewając się pytania.
— Masz wstrząśnienie mózgu — wytłumaczył Alan, gdy skrzywił się z bólu. — Poza tym złamana noga i jakaś kość przy biodrze. Byłeś przez kilka minut w takim szoku, że chodziłeś normalnie, jak gdyby nigdy nic.
— Auto?
— Całe się zjarało — odpowiedział Jery. — Wybuchło pod wpływem nitro.
— Mieliśmy ich zawiadomić — rzekła nagle Pansy. — Pójdę po kogoś. — Wyszła.
— Gdzie w ogóle jesteśmy? — zapytał Kobra.
— Dexter stwierdził, że ze złamaniem sobie nie poradzi i Szefunio zadzwonił do jakiegoś Snajpera. Jesteśmy gdzieś obok jego klubu. Powiedzieli, że mamy tu siedzieć, a sami gdzieś poszli.
— Snajper był wkurzony? — spytał Harry, nagle wszystkim się przejmując.
— Ymm... Trochę — odparła Nicole. — Niby był spokojny, ale non stop warczał i obrzucał kogoś obelgami.
— Co mówił?
— Że zaje*ie tych idiotów, że jak zrobią to trzeci raz, to ich rozstrzela, no i że od jego ludzi mają się odpie*dolić — powiedział niepewnie Alan. — Ogólnie to chyba klął na tych, którzy zepchnęli cię z drogi.
— W coś ty się wpakował? — zaciekawił się Blaise.
— Ymm... To dłuższa historia — mruknął.
— Z jego gadania wynikało, że to drugi raz — zauważyła Viki.
— I że też ledwo udało ci się z tego wyjść — dodała Nicole, patrząc na niego uważnie.
— Nie zrozumiecie — odparł cicho.
Drzwi otworzyły się z rozmachem. Gejsza wpadła do środka z rozwianymi włosami. Zaczęła całować go po twarzy i włosach, mówiąc, jak bardzo się bała. Snajper przyszedł na samym końcu wraz z Szefuniem.
— Zostawcie nas samych — powiedział szef mafii. — Szefunio, zostań.
Wszyscy posłusznie wyszli, czując do niego respekt. Szefunio wydawał się starszy niż był w rzeczywistości. Miał ponad sześćdziesiąt lat, ale nigdy na tyle nie wyglądał. Dopiero teraz, gdy był zmartwiony.
— Pamiętasz coś? — zapytał Snajper, stając naprzeciwko niego.
— Wypadku w ogóle, ucieczkę jak przez mgłę — odparł cicho. — Ci sami, co wtedy w łazience?
— Prawdopodobnie — odpowiedział Szefunio, siadając obok jego łóżka na krześle.
— Wybieraj: wyjeżdżasz albo siedzisz w domu, dopóki go nie złapiemy — zarządził Snajper.
![](https://img.wattpad.com/cover/296391874-288-k758783.jpg)
CZYTASZ
Harry Potter i Diament Ciemności
FantasyDRUGA CZĘŚĆ Książka nie jest moja. Nie posiadam do niej praw autorskich. Nie mniej jednak jest ona dostępna tylko na blogu (link na końcu) wiem jednak że nie każdy lubi formę czytania na blogu i woli wattpad, dlatego też udostępniam to tutaj. http:...