Powrót na Privet Drive był koszmarem. Chciał jak najszybciej spotkać się z ekipą. Nigdy nie czuł się tak podłamany. Uciekł z domu, nie zwracając uwagi na konsekwencje. Gejsza miała łzy w oczach, gdy go witała. Yom i Szatan wyglądali na przygnębionych. Żyleta, Missy i Milka byli najbardziej obeznani w sytuacji. Szefunio patrzył na bladą twarz Harry'ego w milczeniu. Doris i Szakala nie było. Na pytanie, gdzie są, nie potrafili mu odpowiedzieć. Nie miał z nimi kontaktu przez dwa dni.
Trzeciego dnia ponownie wybrał się do klubu, choć nie czuł się lepiej. Nadal ich nie było. Gejsza patrzyła na niego pustym wzrokiem.
— Widziałam ich w pokoju — szepnęła do niego.
Poszedł tam. Nie wiedział, dlaczego nie przyszli, żeby się z nim przywitać i dlaczego Gejsza uciekała wzrokiem, kiedy na nią patrzył. Otworzył lekko drzwi, by sprawdzić, czy to odpowiedni pokój. Na dno jego żołądka opadło coś ciężkiego. Szakal i Doris zajęci byli tylko sobą. Pocałunek tak ich pochłonął, że nawet nie dostrzegli otwierających się drzwi. Wyszedł. Był w kompletnym szoku. Nie wiedział, kiedy poszedł do ekipy i oznajmił, że wraca do domu. Na Gejszę w ogóle nie spojrzał, choć ona zerkała na niego ze łzami w oczach. Nie wrócił jednak na Privet Drive, ale został na placu, gdzie przed wstąpieniem do ekipy spędzał noce. Czuł się zraniony jak nigdy wcześniej. Został zdradzony przez dwie najbliższe osoby w jednym momencie. Stracił także Syriusza. Nigdy nie wylał tyle łez, ile tego dnia. Czy mogło stać się jeszcze coś gorszego?
Pojawił się w klubie dopiero dwa dni później. Siedział blady i milczący. Żyleta patrzył na niego z obawą. Wyglądał, jakby nie spał od tygodnia, a pustka w jego oczach była przerażająca.
Gdy pojawiła się Doris z Szakalem, Żyleta spodziewał się innego powitania. Harry zerwał się do pionu. Sądzili, że chce się z nimi przywitać, ale zamiast tego zrobił coś całkiem innego. Z furią w oczach uderzył Szakala pięścią w twarz, nim ten chociażby się odezwał.
— Kobra! — wrzasnęła z przerażeniem Gejsza.
— Ty sku*wysynu! Jak mogłeś mi to zrobić?!
Przez zamroczony umysł nie słyszał krzyków Gejszy, lecz uderzał byłego przyjaciela, choć ten już krwawił.
— Proszę, przestań! Kobra! — płakała blondynka.
— Po tylu latach!
— On go zabije!
— Pier*olony zdrajco! Zabiję cię za to!
— Kobra!
Ktoś chwycił go za ramiona i odciągnął do tyłu, chociaż nadal się wyrywał, nie zwracając uwagi na to, że Szakal leży na ziemi ciężko oddychając z zakrwawioną twarzą.
— Coś ty zrobił?! Oszalałeś?! — pisnęła ze strachem Doris.
Spojrzał na nią morderczo.
— Zamknij się, suko!
Nieświadomie wyrwał się Żylecie i ruszył w jej stronę.
— Nie! Kobra! — wrzasnęła Gejsza, widząc, że chłopak nad sobą nie panuje.
Żyleta ponownie zainterweniował i w ostatniej chwili powstrzymał Ostrego przed zrobieniem czegoś Doris. Szatan pomógł mu go przytrzymać. Ekipa była przerażona sytuacją. Nie wiedzieli, dlaczego Harry tak się zachował i co się stało. Dziewczyna patrzyła na Kobrę wielkimi oczami, a Szakal wypluwał krew z ust, podnosząc się do pionu.
— Czy ty do końca oszalałeś?! — pisnęła Doris.
— Jeszcze masz czelność się odzywać po tym, jak się z nim przespałaś? — syknął wściekle.
CZYTASZ
Harry Potter i Diament Ciemności
FantasyDRUGA CZĘŚĆ Książka nie jest moja. Nie posiadam do niej praw autorskich. Nie mniej jednak jest ona dostępna tylko na blogu (link na końcu) wiem jednak że nie każdy lubi formę czytania na blogu i woli wattpad, dlatego też udostępniam to tutaj. http:...