Rozdział 40 - Przyszywana teściowa

296 18 6
                                    

Kobra miał jeden nawyk, przez który Gejsza była gotowa zakopać go żywcem pod ziemią. Kiedy był sam w domu, przechodząc przez pomieszczenia, włączał wszystko, co możliwe. Często niepotrzebnie, ale on myślał inaczej. Zaświecone żarówki, uruchomiony telewizor lub radio, w pokoju dodatkowo puszczona muzyka, którą słychać było w każdym zakątku domu. Ku irytacji Gejszy, nie mógł się tego oduczyć. Dlatego zawsze, gdy wracała po wypadzie na miasto, a Harry zostawał w mieszkaniu, przechodziła przez każdy pokój i gasiła wszystko, co w danej chwili było nieużywane. Kiedy ktoś był, problem nie istniał, gdyż Ostry wiedział, że ktoś zawsze był na miejscu, aby wyłączać wszystko za niego albo ochrzanić.

Tego wieczora ekipa udała się na akcję. Kobra został w domu, gdyż wolał nie ryzykować widoku krwi. Oglądał telewizję, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Skierował się do wyjścia, dopiero dostrzegając, że pretensje Gejszy były w pełni słuszne. Po co w kuchni, jadalni, na korytarzu i na górze było zaświecone światło, skoro siedział w salonie? I jeszcze z jego pokoju dochodziła muzyka! Pokręcił głową. Musiał się wreszcie tego oduczyć.

Otworzył drzwi i spojrzał na gościa.

— Cześć — szepnęła Nicole.

— Cześć — odparł cicho.

Weszła do środka, nie czekając na zaproszenie.

— Zawiodłam cię — zaczęła, gdy zamknął drzwi. — Teraz mi głupio. Przepraszam.

Patrzył na nią, ale po tych słowach ujął jej twarz w dłonie.

— Też przepraszam. Mogłem zachować się inaczej.

— To nie twoja wina. Mogłam to wcześniej zrozumieć — odpowiedziała, patrząc mu w oczy. — Dobrze cię widzieć w takim stanie — dodała jeszcze ciszej.

W tym samym momencie poczuli potrzebę bycia jeszcze bliżej siebie. Ich usta spotkały się.

— ... I know that I'll never be alone. You will never let me go. You are my anchor. Hold my hand, while I'm sinking in the sand...*

Spokojny pocałunek zamienił się w namiętny, pełen pasji i pożądania. Tracąc równowagę, wpadła na ścianę, ciągnąc za sobą Harry'ego. Z jego pomocą zrzuciła z siebie płaszcz, nie dbając o to, gdzie wyląduje. Odezwał się telefon Kobry. Chciał go zignorować.

— Może coś ważnego — szepnęła Nicole.

Westchnął i sięgnął do kieszeni po komórkę.

— Co jest, Żyleta? — rzekł do słuchawki.

— Wpadasz na imprezę? Zeusowi się zachciało, gdy spotkał Alexa, więc wiesz... — Ostry słuchał go, z uśmiechem obserwując, jak Nicole odpina guziki jego koszuli. — Trzeba się odstresować po akcji.

— Wiesz co? Chyba jednak zostanę w domu.

— Będziesz się nudzić? — namawiał.

— Coś ty, nudzić na pewno się nie będę — powiedział z uśmiechem, a Nicole pokiwała głową zadowolona. — Mam ciekawsze rzeczy do roboty. Zabalujcie i jak zwykle wróćcie jutro po południu. Chociaż się wyśpię bez narzekań Gejszy.

Nicole zachichotała i pokręciła głową, dając mu do zrozumienia, że na to nie pozwoli.

— Na pewno?

— Na sto procent.

— No jak chcesz. Jakby co to wpadaj.

— Spoko. Miłej zabawy.

— Do jutra.

Rozłączył się i odłożył telefon na szafkę. Nicole pisnęła głośno, kiedy niespodziewanie chwycił ją na ręce. Wszedł po schodach, a następnie do swojego pokoju, gdzie grała muzyka.

Harry Potter i Diament CiemnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz