Siódmy rocznik stał w klasie obrony, czekając, aż wkroczy nauczyciel uważany za demona zła. Padma Patil mówiła do siebie, że po dzisiejszej lekcji wyląduje w Skrzydle Szpitalnym z objawami załamania nerwowego. Hanna Abott jęczała żałośnie, że Franco ją zabije, bo nadal nie umie zaklęcia, które mieli się nauczyć w ramach zadania domowego. Victoria stała z bladą twarzą, gdyż miała problem z rzucaniem niewerbalnych uroków. Kellan nerwowo machał różdżką, jeszcze próbując poćwiczyć klątwę, która jednak mu nie wychodziła. Neville prosił Harry'ego, żeby pomógł mu się szybko nauczyć. Po chwili dołączył do niego Dean.
— Jakbym sam umiał — stęknął do nich Kobra, gdy zebrało się jeszcze kilka osób.
— Nie umiesz? — nie dowierzał Alan.
— Kiedy miałem się nauczyć? Na szlabanie?
— Polegliśmy — stwierdziła Nicole. — Zabije nas jak nic. A my pójdziemy na odstrzał jako pierwsi — dodała do Harry'ego.
Wszyscy zamilkli, kiedy drzwi otworzyły się. Wkroczył Ian, jak zwykle z powagą na twarzy i chłodem w oczach. Za nim weszli Syriusz i Remus. Uczniowie zerknęli na nich nerwowo. Ochrona spojrzała na nich ze zdumieniem. Wyglądali, jakby ktoś szczuł ich psami. Hermiona chowała się za tłumem. Pierwszy raz nie potrafiła rzucić zaklęcia. Ktoś przełknął ciężko ślinę.
— O ile dobrze pamiętam, a pamiętam doskonale, na dzisiaj mieliście nauczyć się klątwy. — Ktoś przełknął ciężko ślinę po raz kolejny. — Po waszych minach widzę, że nikt tego nie zrobił. – Milka zrobiła mały krok w bok i schowała się za Jery'ego. — Macie szczęście, ponieważ przez miesiąc moje obowiązki przejmie wasz były profesor Lupin wraz z panem Blackiem, począwszy od dzisiejszej lekcji. — Kobra powstrzymał wybuch radości. Nie on jeden. Wymienił spojrzenie z Nicole. Dziewczynie drżały wargi. Powstrzymywała szeroki uśmiech ulgi. — Young. — Ślizgonka zamarła. — Potter.
Polegliśmy. Spyta nas o zaklęcie, żeby przed wyjazdem nas dobić. Syriusz spojrzał na Kobrę i Nicole, którzy patrzyli na profesora z niepewnością.
— Nie patrzcie na siebie, jakby wam życie darowano.
A tak nie jest?
— Jeśli po powrocie znajdzie się ktoś, kto zaklęcia nie rzuci poprawnie, może być pewien, że owutemy pomachają mu na pożegnanie. A teraz życzę udanej pracy i do zobaczenia za miesiąc.
Wyszedł. Cisza trwała przez kilka sekund.
— Ja pierdzielę, przecież nam życie darowano, więc czemu się dziwi? — powiedziała Nicole.
Znowu cisza.
— Jak obstawiacie, gdzie już dotarł? — spytał cicho Blaise.
— Dwa piętra niżej — odparł szeptem Alan.
— Można już się cieszyć? — szepnął Seamus.
— Poczekajmy jeszcze chwilę — odpowiedziała Hanna.
— Już? — pisnęła Pansy po chwili.
— Już — powiedział Dean.
Rozległ się ryk radości. Syriusz i Remus wybuchnęli głośnym śmiechem, gdy wszyscy zaczęli się ściskać, a niektóre dziewczyny płakały ze szczęścia. Kiedy fala radości się uspokoiła, uczniowie spojrzeli na nowych nauczycieli.
— To co? Sprawdzamy, czy umiecie zaklęcie — rzekł Łapa.
Wszyscy zamarli, zerkając na siebie.
— Dobre sobie — stwierdził Harry. — Doskonale wiecie, że nikt nie umie.
Rozległy się potwierdzające pomruki.
CZYTASZ
Harry Potter i Diament Ciemności
FantasiaDRUGA CZĘŚĆ Książka nie jest moja. Nie posiadam do niej praw autorskich. Nie mniej jednak jest ona dostępna tylko na blogu (link na końcu) wiem jednak że nie każdy lubi formę czytania na blogu i woli wattpad, dlatego też udostępniam to tutaj. http:...