,,Myślała szmata, że jest jedwabiem"

2.1K 34 9
                                    

Stoimy na środku kuchni, Matt już się trochę uspokoił, ale Isaac dalej stoi i chyba nie wie jak zareagować. W sumie się nie dziwię, chciał iść ze swoją siostrą na szybki numerek.

- RI!?- Nie.Kurwa.Matka.Teresa.

- We własnej osobie. - Ukłoniłam się teatralnie i podeszłam do tego głupka żeby go przytulić, w końcu nie widzieliśmy się 2 lata. Ten jak na zawołanie zamkną mnie w szczelnym uścisku.

- No młoda, muszę przyznać, zmieniłaś się. I cycki ci urosły. - Strzeliłam sobie facepalma i westchnęłam odsuwając się od niego.

-Ta dzięki, ja też tęskniłam. - Przewróciłam oczami. Nagle odezwał się Matt, który od dłuższego czasu próbował się uspokoić.

- No to co idziemy do salonu poznasz naszych znajomych.- Oho będzie ciekawie.

Nim się obejrzałam, stałam już na środku salonu, a dokładniej przed kanapą i fotelami, na których siedzieli przyjaciele moich braci jak mniemam.

- Ej! Chcielibyśmy przedstawić wam naszą młodszą siostrzycz...kę- w połowie słowa dostał łokciem w brzuch. Wszyscy patrzą na mnie nie wiedząc o co chodzi, ale za to ten kretyn wie doskonale co powiedział źle.

- Hej, jestem Iris ale mówcie mi Ri.- Powiedziałam i uśmiechnęłam się do 10 facetów siedzących w salonie.

- Hej!- Krzyknęli wszyscy w tym samym momencie i się do mnie uśmiechnęli.

- Hej, ja jestem Nathan, ale mów mi Nath to jest Noah, Travis, Troy, Eric, Ethan, Clay, Martin, Mike i Scott- Powiedział uśmiechnięty Nathan.

–Muszę przyznać jest na co popatrzeć–

***

Mogę spokojnie stwierdzić, że chłopcy są bardzo... energiczni. Dowiedziałam się, że wszyscy oprócz Isaaca, Troya i Martina są w drużynie futbolowej, której kapitanem jest mój brat.

Większość czasu spędziłam na rozmowie z Nathanem. Zdążyłam zauważyć, że chłopak jest bardzo towarzyski i szczery. Za to jego przeciwieństwem jest Martin oschły, małomówny i potrafiący zabić wzrokiem.

Oczywiście z innymi też rozmawiałam, Mike jest typem żartownisia tak jak Travis, za to Noah jest spokojny i wyluzowany. Eric, Ethan i Troy raczej są najbardziej spontaniczni i nie wiadomo czego się spodziewać. Jednak najbardziej zainteresował mnie Clay, który jest prawdziwą zagadką. Jest jeszcze Scott, który jest taki sam jak Isaac czyli szybko się denerwuje, zawsze ma swoje zdanie i nigdy nie jest z dziewczyną dłużej niż tydzień.

W międzyczasie przyszła dziewczyna, którą spotkałam na schodach, jak się później okazało nazywa się Karen. Ta laska już od momentu przekroczenia progu salonu morduje mnie wzrokiem. Nie zwracam na nią jakoś specjalnie uwagi, bo z doświadczenia wiem, że takim laską o to chodzi.

Nagle pani ,,Chyba nie wiesz do kogo mówisz" wstała i podeszła do Isaaca, żeby po chwili usiąść mu na kolanach. Oczywiście nie umknęło mi jak się do mnie złośliwie uśmiechnęła, parsknęłam pod nosem. Usłyszałam jak ten wybryk natury zaczyna coś mówić.

- Wiesz co, lepiej uważaj do kogo zarywasz suko bo Isaac jest mój, prawda skarbie?- Myślałam, że się popłaczę ze śmiechu. No bo prosze was, może i mój brat ma dziewczyny na tydzień, ale one mają jakiś poziom, a jej jest kurwa ZEROWY.

- Myślała szmata, że jest jedwabiem. - Mruknęłam, nim się obejrzałam wszyscy zaczęli się śmiać. Czyli jednak powiedziałam to na głos.

- Suka! - Chyba ją lekko zdenerwowałam...życie.

- Dziekuję za komplement - Po patrzyła na mnie jak na idiotkę- No nie mów, że nie wiesz o co chodzi? Ojej ty naprawdę nie wiesz. To tak: S-Słodka, U-utalentowana, K-kochana i A-ambitna. - Mojej uwadze nie umknęło wyraźne zdenerwowanie dziewczyny  a nie mogłam tego tak szybko skończyć, bo nie wiem kiedy nadarzy się kolejna okazja. - Przystopowała Bym na twoim miejscu z temperaturą bo plastik łatwo się topi.- uśmiechnęłam się z satysfakcją, a chwilę później widziałam Karen opuszczającą dom.

Wszyscy powoli dochodzili do siebie, a ja czekałam aż będzie spokój. Dawno się tak dobrze nie bawiłam, w LA często spotykałam dziewczyny pokroju Karen, które dawały dupy na prawo i lewo, jednak nie miałam żadnych większych przypałów.

- Dziewczyno uwielbiam cię! - krzykną Mike a wszyscy mu zawtórowali.

- No Ri nie spodziewałbym się tego po tobie. - Powiedział z podziwem Isaac, a ja się tylko zwycięsko uśmiechnęłam.

Nagle do salonu wszedł jakiś chłopak, miał czarne włosy i jasne zielone oczy i tak jak reszta był dobrze zbudowany, wyglądał na lekko zdenerwowanego.

Wszyscy z automatu na niego popatrzyli z niezrozumieniem wypisanym na twarzy.

- Ludzie przyjechał Parker z obstawą!- Wszyscy zerwali się biegiem do drzwi, a ja nie wiedziałam o co chodzi. Ruszyłam za nimi, gdy w korytarzu zatrzymał mnie głos Matt'a

- Młoda zostań w domu i nie wychodź!- krzyknął po czym sam ruszył pędem do wyjścia. Pobiegłam do kuchni, z której jest idealny widok na podjazd.

Zauważyłam tam wysokiego blondyna, do którego zbliżał się Isaac co nie wróżyło nic dobrego, bo było po nim widać, że jest mocno zdenerwowany. Mimo, że nie widziałam się z braćmi 2 lata wiem do czego Isaac jest zdolny, w sumie się nie myliłam bo dosłownie chwilę później zaczęła się niby niepozorna przepychanka między moim bratem, a blondynem o ile się nie mylę to był ten Parker?

Szybko wybiegłam z kuchni wprost w stronę wyjścia z domu. Podbiegłam do już bijącej się dwójki debili i weszłam między nich z zamiarem zakończenia tej szopki. W końcu sąsiedzi nie dodatkowych atrakcji i powodów do plotek, których swoją drogą nie znoszę.

Mój brat nie wiedział co się dzieje, ja za to złapałam kontakt wzrokowy z Parkerem.

Można zatonąć w jego ciemnoniebieskich oczach.

- Kurwa, nie mieszaj się w nie swoje sprawy dziwko!- wykrzyczał w moją stronę blondas, wiedziałam jak Isaac się spiął i kontem oka zauważyłam jak zaciska mocniej pieści, zresztą reszta też się lekko zirytowała jego tekstem. No tak, teraz poniekąd należę do ich paczki.

- Jak ty kurwa nazwałeś moja siostrę!?- Isaac zaczął podchodzić bliżej, ale go powstrzymałam.

- Isaac nie daj się sprowokować. I pozwól że sama się obronię. - powiedziałam z chytrym uśmieszkiem, wszyscy popatrzyli na mnie jak na debila, a Parker z resztą idiotów zaczęli się śmiać,

– Zobaczymy czy będzie się śmiał jak mu jedynki na spacer wyprowadzę –

- Sorry mała, ale nie wpierdalaj się tam gdzie cię nie chcą.- Powiedział jak już skończył się śmiać.

- Chyba jedyną osobą, której tu nie chcą jesteś ty.- Przyłożyłam mu z lewego sierpowego, ten tylko lekko stoczył się do tyłu, po czym popatrzył na mnie zaskoczony lecz nie trwało to długo, bo już po chwili na jego twarzy malował się gniew i chęć zemsty. Nie interesowało mnie to jakoś bardzo, rozejrzałam się po chłopakach, ale chyba żaden nie wiedział co powiedzieć. Zerknęłam jeszcze na Isaaca w jego oczach widziałam zaskoczenie I... podziw. Nie chcąc być dłużej w centrum uwagi teatralnie się odwróciłam z zamiarem wejścia do domu, przy samych drzwiach odwróciłam się do nich posyłając uśmiech i zostawiając w osłupieniu.

Osiem godzin. Dokładnie tyle czasu minęło od mojego przyjazdu do Miami, a już zdążyłam upokorzyć jedną z najbardziej irytujących dziewczyn i uderzyć szkolnego badboya...

The Night QueenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz