,,Jest dla mnie..."

1.3K 24 5
                                    


Pov. Liam

- Iris?! Ri kurwa co się stało?! - Siedzę w salonie razem z Dylanem, Brunem i Colinem. Jacob właśnie rozmawia z Anderson, a bardziej drze morde na pół miasta. - Kurwa, kurwa, kurwa... kurwa!

Jacob wpada jak burza do salonu, wszystkie spojrzenia są skierowane właśnie na niego lecz on nic sobie z tego nie robi i dalej chodzi jak w amoku.

- Stary co się stało? - Odezwał się wreszcie Colin.

- Iris... spotkanie...krzyk...- Chłopak powtarzał jak mantrę, zaciskając pięści na swoich blond włosach.

- Uspokój się i powiedz jeszcze raz. - Potrząsnąłem nim kładąc ręce na jego ramionach.

- Zadzwoniła do mnie Iris, pytała o jakieś spotkanie nie wiedziałem o co jej chodzi i nagle usłyszałem jej krzyk i dźwięk rozbijanej szyby...kurwa!

Wstrzymałem powietrze, zacząłem jeszcze raz po kolei wszystko układać w całość. Nogi odmówiły mi posłuszeństwa, nie mogłem się ruszyć próbując przyswoić informacje o tym, że w tej właśnie chwili Iris walczy o życie.

- Liam co jest? - Pytanie padło z ust Thompsona, gdy poszedłem do szafki obok telewizora zabierając kluczyki od auta.

- Nie będę stał jak ostatnia pizda, wiedząc że w centrum miasta miał miejsce wypadek osoby, która jest dla mnie... - Przerwałem widząc ciekawskie spojrzenia chłopaków.

- Jest dla ciebie kim? - Ciekawość kiedyś ich zgubi.

- Jest dla mnie siostrą wrogów i...

- I?

- ...Przepustką aby wygrać zakład. - Już nawet nie zdziwiło mnie to, że właśnie dostałem w mordę, przez co zachwiałem się lecz szybko zostałem przyciśnięty do ściany.

- Ty pierdolony zapatrzony w siebie dupku! - Zaczął krzyczeć Jacob. - Właśnie dowiedziałeś się, że dziewczyna, na której jednak myślałem że w jakimś stopniu ci zależy, miała wypadek a ty mi kurwa mówisz, że jest twoją pierdoloną przepustką?! Czy ty siebie kurwa słyszysz?!

Patrzyłem prosto w oczy chłopakowi, furia jaka nim zawładnęła była nie do opanowania. Po chwili jednak znowu dostałem po mordzie, otrząsnąłem się czując metaliczny posmak w ustach.

- Jacob nie warto. - Westchnął Bruno, zerknąłem na bruneta lecz jego karcące spojrzenie tylko uświadomiło mnie w tym jak wielkim dupkiem jestem.  

Kuzyn mnie puścił, choć wiedziałem że miał ochotę dać mi porządny wpierdol.

Nikt już na mnie nie spojrzał wszyscy skierowali się do wyjścia, gdy drzwi zostały zamknięte z hukiem moim ciałem zawładnęła złość na samego siebie. Zacząłem rzucać wszystkim co miałem pod ręką.

Kogo ja kurwa próbuje oszukać, zależy mi na niej, na tej pyskatej i pięknej nie znającej czegoś takiego jak strach brunetce. Nie jest to zauroczenie ani nic z tych rzeczy ale w jakimś jebanym stopniu jest dla mnie ważna.

*** 

Od 5 godzin siedzę w domu sam nie wiedząc co mam ze sobą zrobić, chłopcy jeszcze nie wrócili ale dostałem wiadomość od Ashtona, że Anderson jest już w szpitalu i pojechał tam razem z Benem.

W międzyczasie wypiłem parę drinków nadal pozostając trzeźwym. Drzwi wejściowe się otworzyły, a przez nie wszedł Peter z Maxem. Usiedli na kanapie naprzeciwko mnie nie odzywając się.

Jednak nie trwało to długo bo Peter westchnął i spojrzał na mnie.

- Chcę tylko wiedzieć jedno. Zależy ci na niej?

The Night QueenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz