,,Czyli uważasz, że jestem przystojny?"

1.6K 34 6
                                    

Pov. Liam

{Poniedziałek}

- Kurwa...- Jęknąłem gdy ze snu wyrwał mnie telefon, a dokładniej budzik w telefonie. Zrezygnowany chwyciłem urządzenie aby wyłączyć to cholerstwo, które zakłóciło mój sen. Przetarłem twarz rękami podnosząc się do siadu. Zegarek wskazywał wpół do siódmej, gdyby nie fakt że obiecałem mojej siostrze, że to ja ją zawiozę to bym się stąd nie ruszał i miał to głęboko w poważaniu. Zebrałem siły i wstałem z łóżka od razu kierując się do łazienki.

Stojąc pod prysznicem zacząłem rozmyślać o wydarzeniach ostatniej nocy, w tym czasie krople gorącej wody zaczęły spadać na moją twarz. Kim jest Night Queen? Co robi w Miami? I najważniejsze, skąd zna Ashtona?

...już niedługo znajdę odpowiedź.

***

Zszedłem na dół gdzie zastałem Dylana i Maxa jedzących śniadanie.

- Siema. - Pierwszy odezwał się Dylan, który z dziwnym uśmieszkiem zaczął się szykować do wyjścia. - Dobra ja muszę się zbierać, widzimy się na miejscu. - Nie zdążyłem odpowiedzieć, bo chłopak już wyszedł.

Spojrzałem pytająco na Maxa lecz ten nawet na mnie nie spojrzał. Gdy już miałem zapytać o co chodzi weszli pozostali razem z Nanc na czele.

- Cześć! - Powiedzieli się jak jeden mąż, a bardziej wydarli się, przez co pewnie nawet pani McLean, która nie dosłyszy usłyszała ich powitanie.

Odpowiedziałem im, po czym wzrok wszystkich skierował się na Crossa, jednak on tylko wstał wyminął wszystkich i wyszedł. Chłopcy wrócili wzrokiem do mnie, za to ja zerknąłem na moją lekko przybitą i smutną siostrę, która stała ze spuszczoną głową. Potem zapytam o co chodzi, bo chyba tylko ona wie co jest z Maxem.

***

Wszyscy już zjedli śniadanie, zostało jeszcze trochę czasu do rozpoczęcia, więc Collin razem z Benem i Ashem poszli do salonu. Bruno musiał jechać wcześniej bo po drodze miał zgarnąć jedną z cheerleaderek. Sam zacząłem się zbierać, bo w końcu obiecałem tej małej szatanicy, że ją zawiozę.

Młoda pożegnała się ze wszystkimi i ruszyliśmy w stronę mojego auta. Ruszyliśmy z podjazdu, a ja stwierdziłem że pora zapytać Nanc o co chodzi.

- Hej młoda, o co chodzi z Maxem?

- Nie wiem. - Odpowiedziała obojętnie.

- Ta, a ja mam dziewczynę, którą kocham. - Powiedziałem sarkastycznie na co popatrzyła na mnie jak na idiotę i pokręciła głową.

Już miałem odpuścić, gdy Nanc westchnęła i zaczęła.

- Pamiętasz jak przyszłam do ciebie zapytać czy mnie zawieziesz? - Zapytała. Przytaknąłem i czekałem na dalsze wyjaśnienia. - Pokłóciłam się z Maxem o mojego "kolegę" z klasy. - Kontynuowała robiąc cudzysłów przy słowie kolega. Popatrzyłem na nią pytająco, lecz szybko mój wzrok wrócił na jezdnię, gdyż zapaliło się zielone światło. - No, bo ten chłopak mi dokucza i jak ostatnio poszłam z Maxem na spacer do parku to go spotkaliśmy i... - Słyszałem niepewność w jej głosie. - ... on zaczął mnie wyzywać i obrażać dlatego zrobiło mi się smutno, a Max w tym czasie rozmawiał z jakąś dziewczyną dlatego nic nie słyszał. Nie chciałam mu mówić ale naciskał i mu powiedziałam. Potem miał pretensje, że jemu wcześniej nie powiedziałam to by sobie z nim porozmawiał. Na koniec jeszcze pokłóciliśmy się o to, że sama sobie poradzę, a on ma się nie wtrącać. Po tym wszystkim po prostu poszłam do pokoju, a Max się do mnie nie odzywa. - Dziewczynka spuściła głowę i zaczęła bawić się palcami. Westchnąłem zaciskając palce na kierownicy, bo sam chętnie bym teraz przeprowadził rozmowę z tym chłopakiem ale tym się zajmę później.

The Night QueenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz