,,Ciekawa noc..''

1.9K 32 8
                                    

Pov. Liam

Mógłby mi ktoś powiedzieć kim była ta laska?! Szczerze? Myślałem, że to kolejna dziwka ze szkoły – Muszę przyznać, że nie wyglądała na taką co daje dupy pierwszemu lepszemu – Problem w tym, że nie kojarzę jej w ogóle, ten debil Anderson coś gadał, że to ich siostra. Jak mnie twarz napieprza! Kurwa! Muszę przyznać, że lewy sierpowy to ona ma mocny.

Spojrzałem na odbicie w telefonie. Będzie siniak. Mniejsza o niego, co ja powiem Nancy?

Zastanawiałem się nad tym jeszcze chwilę, jednak zamysłu wyrwał mnie rozbawiony głos Petera.

- Stary, ale ona ci przyjebała. Wyglądasz jak chomik, tylko zamiast żarcia masz opuchnięte pół mordy. - Posłałem mu ostrzegawcze spojrzenie, bo ostatnio humor się go trzyma. Usłyszałem z tyłu cichy śmiech całej trójki. Kątem oka zauważyłem, że Ashton'a zaciekawiły słowa Petera. On nie miał okazji, zobaczyć co się tam stało, bo dziś robił za kierowcę. Nie trzeba było długo czekać, aż reszta go oświeci szczegółową historią z tego zdarzenia.

- W życiu nie spodziewałbym się, że jakaś dziewczyna postawi się samemu Parkerowi. - Obiecuję, że jak usłyszę od kogoś jeszcze, że dostałem w mordę od laski to wysiądę z tego auta. - Chociaż, nie dziwię się jej po tym jak nazwał ją dziwką. Sam bym się wkurzył  na jej miejscu, ty się ciesz, że ci z drugiej strony nie poprawiła.

No trochę słabo z tym wyszło, ale nie wiem po jaką cholerę zaczęła się pchać? Widać, że jest spokrewniona z tymi idiotami, oni też muszą się pakować  gdzie nie trzeba.

Miałem tylko pokazać temu sukinsynowi  Martinowi gdzie jego miejsce, ale jak zwykle wszyscy muszą dodać coś od siebie. Prychnąłem. Już nawet nie zwracałem uwagi na śmiejących się chłopaków.

- Dobra, już kurwa skończcie, tak dostałem od laski! Ktoś jeszcze chce coś dodać?! - Nikt już się nie odezwał, aż do momentu wjazdu na posesję.

Zauważyłem jak Jones dał znak chłopakom, żeby nas zostawili. W aucie zostałem tylko ja i brunet.

- Li, musisz nad sobą panować. Zapomniałeś już co wydarzyło się ostatnim razem? Poza tym radzę ci wymyślić jakieś sensowne wyjaśnienia dla twojej siostry, ona nie ma 5 lat, więc się postaraj. - Poklepał mnie po ramieniu.

- Yhm... - Mruknąłem chcąc zakończyć ten temat. On tylko westchnął i wysiedliśmy z samochodu tym samym kierując się do domu.

Gdy tylko weszliśmy do środka usłyszałem głośny śmiech, który należał do mojej siostry i chłopaków, którzy przyszli już wcześniej.

Od razu z Ashtonem poszliśmy do salonu, z którego było słychać wszystkie odgłosy. Na kanapie siedzieli Bruno, Nancy i Peter, Dylan i Max siedzieli na fotelach po bokach. Wszyscy mieli dobry humor, chociaż nie wiem dlaczego skoro niczego nie załatwiliśmy.

- Siema Max. Hej Nan. - Momentalnie odwrócili się i skupili swój wzrok na mnie i Jonesa. Pierwsza podbiegła do nas Nan, która najpierw przywitała Asha, a później podeszła i przytuliła mnie. Odwzajemniłem uścisk, bo mimo że jestem jaki jestem, często bywam chamski i oschły, kocham ją ponad życie. Została mi tylko ona i nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej.

- Hej, Li.- powiedziała radośnie dziewczynka po czym się do mnie uśmiechnęła co również uczyniłem. Jednak jej uśmiech nie trwał długo, bo jej wzrok poleciał na dość sporego siniaka na mojej twarzy. - Co ci się stało?!- Zapytała lekko wystraszona i zaczęła dokładnie oglądać dzieło brunetki. Westchnąłem.

- Nic mi nie jest Nan... wpadłem na drzwi.... - To chyba najgorsza ściema jaką kiedykolwiek wymyśliłem, ale co ja jej mam powiedzieć? " No wiesz Nan, zwyzywałem siostrę moich wrogów od dziwek i dostałem od niej w mordę."

- Yhm, a ja jestem kurwa wróżka zębuszka. - Powiedziała ironicznie i przewróciła oczami. Spiąłem się lekko, bo od jakiegoś czasu Nancy sporo przeklina, co mi się nie podoba. Ona ma jedenaście lat, a ma bardziej cięty język niż szewc.

- Nan rozmawialiśmy już o tym wiele razy. Nie wolno przeklinać, a zwłaszcza tobie. - Skarciłem ją wzrokiem. - Pamiętasz jak ci mówiłem, że dziewczynkom nie wypada używać takich słów? -Powiedziałem, tym razem łagodnie.

- Jak wymyślisz mniej chujową ściemę ja użyje mniej wulgarnych słów.- Puściła mi oczko i poszła do pokoju. Zerknąłem na przyjaciół, którzy z ledwością próbowali się nie zaśmiać. Za to ja się zastanawiałem gdzie ona się tego nauczyła, w końcu wszyscy staraliśmy się nie przeklinać przy niej. Po chwili odpowiedzi sama się wydarła.

- NO ŻESZ KURWA MAĆ! - Krzyknął Max po tym jak uderzył się w małego palca. Max oficjalnie dostanie opierdol.

Byliśmy zmęczeni dzisiejszym dniem w sumie nie tylko nim. Nikomu nie chciało się nic gotować, więc postanowiliśmy, że zamówimy pizze.

- Gdzie są Ben i Colin? - Zapytał Bruno.

- Pojechali załatwić towar na poniedziałek. - Odpowiedział Max po chwili ciszy. Spojrzałem na Dylana, bo to on zawsze się tym zajmował, razem z Peterem. On tylko wzruszył ramionami, również nic nie rozumiejąc.

Na razie zostawiliśmy ten temat w spokoju, stwierdziliśmy że do pytamy o to później chłopaków.

"Dwie godziny później"

Jakiś czas temu wrócili Lee i Moore. Teraz siedzimy wszyscy w salonie, Nan pewnie już śpi. Za to my mamy małe zawody w fife na konsoli, teraz gra Colin i Bruno i ten, który wygra sprząta kuchnię. Tak wygra, przegrany za to musi ogarnąć cały ogród łącznie z basenem. Planujemy urządzić imprezę na koniec wakacji – Trzeba wrócić do tego całego gówna, jeszcze rok– więc życzę powodzenia Colinowi, który właśnie przegrał. Bruno zaczął tańczyć taniec zwycięstwa, a przynajmniej taki był tego zamysł.

- Musicie się tak drzeć?! - Zapytała zirytowana i jednocześnie zaspana brunetka, która mordowała wzrokiem Colina i Bruna.

- Sorry Nan. - Odpowiedzieli w tym samym momencie.

- Cokolwiek. - Westchnęła i wróciła do pokoju.

Siedzieliśmy jeszcze chwilę i zaczęliśmy rozchodzić się do pokoi. Nie chciało mi się spać, więc wziąłem z komody kluczyki od mojego ścigacza i wyszedłem z domu.

Nie minęła nawet chwila, a ja zacząłem przemierzać ulice Miami. Z racji, że jest noc na ulicach było pusto, więc nie musiałem się ograniczać z prędkością – Nie żebym w dzień się ograniczał –

Lubię czuć tą adrenalinę, która płynie w moich żyłach, tę energię i poczucie wolności.

Po godzinnej jeździe bez celu udałem się na małą wysepkę kawałek za lasem. Dojechałem na miejsce i pierwszym co rzuciło mi się w oczy był ścigacz Andersona. Spiąłem się, bo nie mam bladego pojęcia co on tu robi? Isaac nie rozstaje się z nim tak łatwo, w końcu jego ściagcz jest zrobiony pod wyścigi. Jestem przekonany w stu procentach, że nie ma tu właściciela motocyklu, Rozejrzałem się dookoła i gdy już miałem się odwrócić z powrotem w stronę pojazdu, zauważyłem siedzącą w oddali dziewczynę, tą samą, przez którą mam obolałe pół twarzy. Nie czekając dłużej ruszyłem w jej stronę.

Zapowiada się ciekawa noc...

The Night QueenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz