Pov. Iris
Zaczynam się szykować na wyścig. W poniedziałek przyjechały moje auto razem ze ścigaczem. Nikt oprócz Kev'a i Ash'a nie wie, że biorę udział w wyścigach. Zauważyłam, że dochodzi już 22:00 więc szybko się przebrałam we wcześniej naszykowany strój i zrobiłam makijaż. Zanim się cała ogarnęłam powiedziałam chłopakom, że jestem zmęczona i idę spać. Wzięłam telefon, klucze i wyszłam przez okno w pokoju.
Wsiadłam na ścigacz i ruszyłam starając się nikogo nie obudzić. Miałam dość sporo czasu do rozpoczęcia wyścigu, więc udałam się na małą przejażdżkę po mieście.
***
Nim się zorientowałam było już wpół do dwunastej. Wyścig miał się odbyć na opuszczonym lotnisku, a jak się okazało byłam całkiem niedaleko, więc po jakichś piętnastu minutach byłam już na miejscu.
Popatrzyłam na zegarek, za dziesięć minut ma się wszystko zacząć. Stwierdziłam, że muszę jeszcze znaleźć Arona. Nie musiałam długo szukać, bo jak na zawołanie stanął przede mną wysoki, dobrze zbudowany mulat.
- Jest i nasza Night Queen! - Usłyszałam radosny głos Arona, w tym samym momencie zostałam zamknięta w żelaznym uścisku. - Witaj piękna, mam nadzieję, że jesteś gotowa, bo nie powiem konkurencję to ty masz niemałą.
- Hej Ron, nie widzieliśmy się może z pół roku a ty już straciłeś wiarę we mnie?- Zapytałam udając urażoną i przymrużyłam oczy.
- Ależ skąd, wiem że ich tam wszystkich poskładasz mała. - Powiedział i puścił mi oczko, na co odpowiedziałam parsknięciem.
- Jaka stawka? - Zapytałam po chwili ciszy, gdy zauważyłam zawodników ustawiających się na starcie.
- 50 tyś - Powiedział a ja po chwili dałam mu 20 tys.- Mam nadzieje, że dasz się zaprosić na kawę? W końcu trochę się nie widzieliśmy, a nie ukrywam, jestem ciekawy co robiłaś przez ten czas.
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła Ron. - On tylko parsknął i pokręcił głową z politowaniem. - Ale chętnie się z tobą umówie na kawę, więc jak coś to jesteśmy w kontakcie. A teraz przepraszam ale lecę się przygotować.
- Czyżby wielkie wejście?- Zapytał z chytrym uśmieszkiem, ja szybko przytaknęłam i odjechałam na bok. Nie lubiłam robić wielkiego zamieszania ale wiedziałam, że gdybym sama nie wyszła z inicjatywą Ron by to sam ogarnął.
***
Dochodziła 24, a mój wzrok przykuło coś dziwnego, mianowicie ścigacz, który był bardzo podobny do tego który ma...no chyba kurwa nie?! Obok ścigacza stał nie kto inny jak Isaac –proszę zabijcie mnie– Szczerze mówiąc nie miałam teraz czasu na myślenie o tym co się stanie jak on mnie rozpozna, jednak wiedziałam że jest jakiś cień szansy na to, że mogę mieć problemy. Pokręciłam głową odtrącając nieprzyjemne scenariusze i przenosząc wzrok na start.
Wszyscy ustawili się na starcie, ja w tym czasie ubrałam kask i czekałam na sygnał od Arona.
-NA DZISIEJSZYM WYŚCIGU MAMY GOŚCIA SPECJALNEGO.- Odpaliłam silnik czekając aż skończy i przejdzie do sedna –Mimo wszystko ja naprawdę nie lubię być w centrum– - POWITAJCIE ZNANĄ I NAJLEPSZĄ W CAŁYM LA NIGHT QUEEN! - I to był ten moment, w którym z piskiem opon podjechałam na start i stanęłam jak się później okazało obok Parkera –Co to kurwa piątek trzynastego?!-- A ja myślałam, że gorzej być nie może –jak ja kocham moje życie–
Na środek wyszła dziewczyna na oko niewiele starsza ode mnie, a może po prostu przeszła za dużo operacji plastycznych? Prychnęłam. Gdy zaczęło się odliczanie byłam skupiona tylko na tym, żeby wygrać.
- TRZY...DWA....JEDEN.....START!!!!- Dziewczyna opuściła szmatę, którą do tej pory trzymała w ręce –chociaż nie musiała się tak wysilać z kupnem, ona by się idealnie nadawała, a bardziej jej ,,bluzka''–
Wszyscy ruszyli z piskiem opon, jednak ja miałam inny plan i zanim ruszyłam odczekałam chwilę. Lubiłam czuć ten stres, który był spowodowany konkurencją. Zauważyłam, że większość zawodników jest coraz bliżej zakrętu, nie tracąc ani chwili dłużej ruszyłam zostawiając za sobą jedynie kurz.
Zaczęłam wyprzedzać wszystkich po kolei, w końcu moją uwagę przykuła czarna Aprilia RSV4 RR wyróżniająca się czerwonymi elementami, należąca do mojego brata, który były w stu procentach skupiony na Parkerze. Wykorzystałam ich chwilową nieuwagę i przyspieszyłam wyrównując z nimi do jednej linii.
W wyścigach najbardziej uwielbiałam adrenalinę oraz moment, w którym przekraczałam metę, za każdym razem miałam z tego ogromną satysfakcję. Nigdy nie kręciło mnie wywyższanie się, gdy wygrywałam ( Co działo się dość często) Wolałam świętować to z bliskimi –wtajemniczonymi– osobami, przez co zazwyczaj kończyliśmy w klubie albo na jakiejś domówce.
Cały czas byłam skupiona na drodze ale kątem oka zauważyłam, że wszyscy zaczęli zwalniać co mnie lekko zaskoczyło – No bo kurde to był tylko zakręt–
Szybko jednak ogarnęłam, że ten zakręt był bardzo ostry i trzeba się naprawdę postarać żeby nie wypaść z toru. Ani mój brat ani blondyn nie zwalniali, wręcz przeciwnie przyspieszyli tym samym wyprzedzając mnie.
Nie mogłam teraz odpuścić i się poddać, również przyspieszyłam wchodząc ostro w zakręt. Ostatnia prosta dzieliła mnie od wygranej już nawet nie zwracałam uwagi na tych dwóch głodnych rywalizacji kretynów.
Z transu wyrwał mnie wystrzał z...broni?
Przez chwilę straciłam kontrolę, bo pocisk był skierowany w moją stronę, szybko to opanowałam i wykorzystałam chwilowe zdezorientowanie chłopaków, dzięki czemu właśnie wygrałam kolejny wyścig!
Kawałek za metą zahamowałam robiąc przy tym obrót o 180° –Okej czasem lubię się popisać ale czy to coś złego?-- Nigdy nie zapomnę miny Parkera i Andersona BEZCENNE.
- CÓŻ ZA ŚWIETNY WYŚCIG, KTÓRY Z JAKŻE EFEKTOWNYM ZAKOŃCZENIEM WYGRAŁA NIGHT QUEEN! - Słyszałam krzyki połączone z owacjami i brawami.
Zauważyłam Asha dlatego podjechałam do niego, bo mimo wygranej zaniepokoił mnie ten wystrzał.
- Gratuluję Queen. - I posłał mi ten swój uśmieszek. - Pieniądze są już na twoim koncie. - powiedział i puścił mi oczko.
- Mam tylko nadzieję, że Parker nic nie wie .- Powiedziałam stanowczo, Jonson tylko pokręcił głową. - Na razie wolałabym żeby nikt się nie dowiedział. Poza tym co to był za wystrzał?
- Spokojnie nikt się nie dowie, zająłem się tym. Co do pocisku już nie martw się tym zająłem, jak tylko czegoś się dowiem dam ci znać, jednak przypuszczam, że to ktoś od jednego z zawodników chciał sabotować wyścig. - Wytłumaczył spokojnie, a ja przytaknęłam, bo pewnie ma racje i niepotrzebnie się tym przejmuję.
- Dzięki Ash. - Powiedziałam, gdy zauważyłam mojego zdenerwowanego...nie, nie sorry WKURWIONEGO brata, który jak na zawołanie zmierzał w moją stronę i o dziwo nie sam bo zaraz za nim szedł Parker dlatego szybko się pożegnałam z Jonesem, wsiadłam na ścigacz i odjechałam.
"W domu"
Trochę to wszystko zajęło, przez co w domu byłam dopiero około 4 nad ranem lecz nie mogłam tak po prostu wejść drzwiami, bo wiem że Isaac zaraz może wrócić, więc weszłam przez okno na balkonie, które zostawiłam wcześniej lekko uchylone –Czasami naprawdę dziękuję za to drzewo tuż obok mojego balkonu–
Wzięłam koszulkę Isi'ego i poszłam przebrać się do łazienki. Zmyłam makijaż, włosy związałam w luźny warkocz i po chwili zasnęłam uświadamiając sobie, że Isaac mógł rozpoznać mój ścigacz, a wtedy będzie naprawdę nieprzyjemnie.
Dzień pełen wrażeń, a pomyśleć, że to dopiero początek...
CZYTASZ
The Night Queen
RomanceIris Anderson- ma 17 lat, długie brązowe wlosy i czekoladowe oczy, mieszka w Los Angeles z matką , która nie zwraca na nią uwagi. Pewnego dnia jej rodzicielka informuje ją, że wyjeżdża w delegacje, przez co Iris przeprowadza się do dwóch starszych...