Pov. Liam
Mój sen został zakłócony przez dzwoniący telefon, od razu poczułem nasilający się ból głowy. Chwyciłem ustrojstwo odbierając i nawet nie patrząc kto dzwoni.
- Czego?
- Cóż za miłe powitanie, a może by tak: Cześć Jacob. Dawno się nie widzieliśmy. Co u ciebie?
- Tak, tak czego chcesz Jacob? - Zapytałem opadając z powrotem na łóżko.
- Jutro przyjeżdżam do Miami, więc dzwonię cię poinformować żeby nie było jak ostatnio.
Mogę się założyć, że w tym momencie przewrócił oczami.
- Spoko stary, o której będziesz?
- Będę koło południa, a mam jeszcze prośbę, nie mów nic Nan będzie miała niespodziankę. - Uśmiechnąłem się pod nosem, bo ta dwójka zawsze się świetnie dogadywała.
- Nie ma problemu, a teraz kończę, bo muszę dokończyć to co mi przerwałeś. - Zanim zdążył mi odpowiedzieć ja już się rozłączyłem. Odłożyłem telefon na szafkę.
Spojrzałem na zegarek, który pokazywał 9:00. Przetarłem twarz rękami i usiadłem na łóżku. Impreza skończyła się około piątej nad ranem. Powoli zacząłem przetwarzać co się wczoraj stało. Pamiętam jak Bruno rzygał na trawniku sąsiada i jak Jack wskoczył do basenu, a bardziej został tam wepchnięty.
Jeszcze przez chwilę siedziałem i myślałem co jeszcze się wydarzyło I poczułem nagły przypływ olśnienia...całowałem się z Iris. Dalej nie dowierzam, przecież ja jak ostatnia pizda po prostu spierdoliłem od niej. Szanowny Liam-największy dupek i skurwiel-Parker uciekł od laski, z którą się całował.Jęknął przeciągle i wstałem z łóżka. Podszedłem do szafy wyciągnąłem spodnie dresowe i poszedłem do łazienki, żeby wziąć prysznic.
Po 20 minutach wyszedłem z pokoju i ruszyłem w stronę kuchni, żeby zrobić sobie coś do jedzenia, jednak gdy przekroczyłem próg kuchni od razu się wycofałem, wyglądała ona jakby co najmniej tornado przez nią przeszło.
Ruszyłem więc w stronę salonu, w którym siedzieli Colin, Ben, Bruno i Dylan, z czego ostatnia dwójka wyglądała jak siedem nieszczęść, nie żebym wyglądał lepiej -ciekawe gdzie reszta-
- Siema. - wszyscy odwrócili się w moją stronę z tą różnicą, że wzrok Bruna i Dylana mógłby zabić. - Gdzie reszta?
- Cześć. - odpowiedzieli chórem, po czym głos zabrał Dylan.- Po pierwsze będę cholernie wdzięczny jak z łaski swojej przestaniesz tak głośno mówić, a po drugie jak już pewnie zdążyłeś zauważyć, przez kuchnię przeszło tornado zwane Maxem, więc on i Peter pojechali zrobić jakieś zakupy. - Parsknąłem pod nosem, mogłem się spodziewać, że to Max zrobił taki rozpierdol. - Ash pojechał rano coś załatwić na dzisiejsze wyścigi i powiedział, że od razu odbierze Nan od rodziców. - kiwnąłem głową i usiadłem na sofie obok Dylana, zacząłem przeglądać instagram.
***
Po kolejnych 30 minutach przeglądania trafiłem na profil Anderson, a jakby tego było mało to trafiłem na jej zdjęcie w stroju kąpielowym na samą myśl jak musi wyglądać bez niego, czuje jak robi mi się ciasno w spodniach.
Japierdole co się ze mną dzieje?!
Otrząsnąłem się jednak i odsunąłem moje niegrzeczne myśli na bok chcąc uniknąć powstania w spodniach. -Co ta dziewczyna ze mną robi?-***
Jest już 10:50 a Maxa i Petera dalej nie ma, więc zamówiliśmy pizze. W między czasie zdążył wrócić Ash z Nancy, która już nam opowiedziała co robiła przez weekend u państwa Jones.***
Za cztery godziny zaczyna się wyścig, przez ten cały czas w sumie nic ciekawego się nie działo, przez jakiś czas graliśmy, a jakąś godzinę temu poszedłem do pokoju i zacząłem przeglądać różne social media ( czt. Iris).
W pewnym momencie usłyszałem jak drzwi od pokoju się otwierają, ale nie zwróciłem na to większej uwagi, myśląc że to któryś z chłopaków coś chce. Poczułem jak materac obok mnie lekko się ugina pod niewielkim ciężarem... wychodzi na to, że mojej siostry, która ma oczy jak kot ze shreka. Zmarszczyłem brwi nie wiedząc o co chodzi.- Liii...- powiedziała przeciągle, a ja już wiedziałem, że coś chce.
- Tak, królewno?- Nadal nie wiedząc o co chodzi siedziałem i patrzyłem na dziewczynkę.
- No, bo...czy mógłbyś TY mnie jutro zawieźć do szkoły? Plose- Spytała z naciskiem na ty i dalej miała wielkie maślane oczy.
- Oczywiście. - Powiedziałem I uśmiechnąłem się do niej.- jeśli mogę wiedzieć, dlaczego nie chcesz, żeby tak jak zawsze zawiózł cię Max? - Nie ukrywam, trochę mnie to zdziwiło, ponieważ spędzają razem całe dnie i świetnie się razem dogadują, mimo że Max jest od niej starszy o osiem lat, mentalnie nadal jest dzieckiem ( jak ma ,,focha" to ma minę co najmniej jakby ktoś mu Kija do dupy wsadził... dosłownie).
- Max zawsze mnie zawozi, a poza tym wczoraj się trochę pokłóciliśmy i ma teraz focha.- Mówiąc to ostatnie Nan przewróciła oczami, na co lekko parsknąłem.- Czyli zawieziesz mnie?
- Pewnie, że tak.- Uśmiechnąłem się do niej, a ona w zamian się do mnie przytuliła.
- Dzięki Li. - Dała mi jeszcze szybkiego buziaka w policzek i pobiegła do swojego pokoju.
"Wyścig"
Właśnie wszyscy -oprócz Maxa, Bruna no i oczywiście Nancy- szykujemy się na wyścig.
Prawie wszyscy jedziemy ścigaczami, ponieważ Ben i Colin jadą czarnym BMW I8, które należy do Colina.
Wziąłem kluczyki od mojego ścigacza I ruszyłem w jego stronę.Po 20 minutach byliśmy już na miejscu, oczywiście nie obyło się bez małych zawodów kto pierwszy dojedzie na miejsce ( ten wyścig wygrał Piter)
Ja, Dylan i Peter poszliśmy dać pieniądze Aronowi, który pomaga Ash'owi z tymi wyścigami i pobiera zaliczki.- Siema. - Powiedział uśmiechnięty Aron -co on tak ryj cieszy?-
- Cześć. - Odpowiedzieli chłopcy.- Jaka stawka?- Zapytałem po chwili.
- Dzisiaj jest 50tyś dla zwycięzcy. - Jego uśmiech był podejrzany, coś mi tu nie gra.
- Spoko. - Wszyscy wręczyliśmy mu po 20tyś i ruszyliśmy na start.
Przygotowani staliśmy na linii startu, kiedy obok nas zatrzymał się jakoś mało znany ścigacz. ( A nie ukrywajmy, raczej wszyscy się chociażby kojarzymy z wyglądu, w końcu w wyścigu udział biorą stali uczestnicy)
- NA DZISIEJSZYM WYŚCIGU MAMY GOŚCIA SPECJALNEGO...- Wyjaśniło się wcześniejsze zachowanie Arona. Coś czuję, że to może być zacięta walka o zwycięstwo. - POWITAJCIE ZNANĄ I NAJLEPSZĄ W CAŁYM LA... NIGHT QUEEN!
Szok jaki malował się na mojej twarzy nie należał do najmniejszych, bo chyba każdy zna lub słyszał o Night Queen.
To będzie wyścig pełen wrażeń...
CZYTASZ
The Night Queen
RomanceIris Anderson- ma 17 lat, długie brązowe wlosy i czekoladowe oczy, mieszka w Los Angeles z matką , która nie zwraca na nią uwagi. Pewnego dnia jej rodzicielka informuje ją, że wyjeżdża w delegacje, przez co Iris przeprowadza się do dwóch starszych...