Madison's POV
-Madison!- usłyszałam krzyk mojej rodzicielki, która już od dwudziestu minut próbuje mnie obudzić, jednak bezskutecznie.
-Jeszcze pięć minut!- krzyczę.
-Mówiłaś to dziesięć minut temu i jakoś nadal nie widzę cię na dole! - odkrzyknęła, na co jęknęłam męczeńsko i mozolnie wstałam ze swojego ukochanego łóżka.
Założyłam swoje kapcie w jednorożce i pobiegłam do łazienki, ponieważ mój pęcherz dawał się we znaki.
Po skończonej czynności przemyłam twarz i udałam się do kuchni, gdzie już czekała na mnie mama.-Dłużej się nie dało?- zapytała zniecierpliwiona.
To właśnie moja mama, Grace Smith. Brunetka średniego wzrostu o intensywnych zielonych oczach, które zdecydowanie odziedziczyłam po niej. Jej mąż, czyli mój ojciec Richard, również ma zielone oczy jednak jego są jaśniejsze niż te, które posiadamy z mamą.-Dało - uśmiechnęłam się do mojej rodzicielki, która jedynie ciężko westchnęła i podała mi wcześniej przygotowane śniadanie.
-Dzisiaj pojedziesz do szkoły z bratem bo my z tatą jedziemy poźniej do firmy - oznajmiła. Moi rodzice mają swoją własną firmę, przez co nigdy nie narzekaliśmy na swoją sytuacje finansową, jednak to nie oznaczało, że obnosiłam się z tym wszystkim dookoła. Nasza rodzina zawsze miała ze sobą dobre relacje i mimo, że rodzice dużo czasu spędzają w pracy to zawsze znajdą go także dla nas.
-Jezu Chryste, kiedy ten pasożyt w końcu zrobi sobie prawo jazdy? - dobiegł z salonu głos mojego brata, który właśnie wszedł do kuchni i zaczął jeść swoje śniadanie. Nick jest wysokim brunetem o jasnych zielonych oczach, które z kolei odziedziczył po tacie. Ma osiemnaście lat i jest ode mnie o rok starszy, ale i głupszy. Nigdy nie narzekał na swój wygląd, wręcz przeciwnie. Potrafił o sobie mówić godzinami i gadać jaki to on nie przystojny. Zawsze miał powodzenie u dziewczyn i chwalił się tym kiedy tylko mógł.
-Przepraszam braciszku, ale zdecydowanie wole wykorzystywać Ciebie i niestety musisz się z tym pogodzić- odpowiedziałam mu uśmiechając się sztucznie , na co przewrócił tylko oczami.
-Dobra dzieciaki, szykujcie się do szkoły bo już dłużej z wami tu nie wytrzymam- odparła rodzicielka.
Odniosłam naczynie do zlewu, na co mama spiorunowała mnie wzrokiem zapewne chcąc abym włożyła je do zmywarki, jednak co ja poradzę na to, że jestem zbyt leniwa i wolę żeby ona zrobiła to za mnie?
Udając, że nie widzę spojrzenia jakim mnie obdarowała, udałam się do swojego pokoju, aby wyszykować się do szkoły.
Otworzyłam drzwi do mojego ulubionego pomieszczenia, którego kolory ścian są białe i skierowałam się do mojej wielkiej szafy z lustrem, która zajmuje mi większość pokoju.Zastanawiałam się przez 5 minut co na siebie założyć, aż w końcu zdecydowałam się na krótki czarny top i do tego szerokie spodnie. Pomalowałam szybko swoje długie i gęste rzęsy tuszem, podniosłam moje brwi żelem do góry, a następnie nałożyłam błyszczyk na moje pełne malinowe wargi.
Nie nakładam żadnego podkładu ani korektora, ponieważ nigdy nie miałam problemów z cerą i zwyczajnie tego nie potrzebowałam. Przejrzałam się szybko w lusterko oceniając swój wygląd.
Kocham mamę za to że figurę odziedziczyłam po niej.
Miałam wcięcie w talii. Nie za małe, ale i nie za duże piersi , szerokie biodra i długie chude nogi.
Mam duży tyłek, którego zawsze zazdrościła mi moja przyjaciółka Mia.Po tym jak stwierdziłam, że wyglądam dobrze, zbiegłam na dół i czekałam, aż brunet, także się pojawi.
Chwile później usłyszałam kroki i odwróciłam się w kierunku mojego brata, który przeglądał się w lusterku i puścił do siebie oczko jakby conajmniej stała przed nim dziewczyna, a nie on sam. Przewróciłam na ten widok oczami i założyłam moje białe air force, które swoją drogą ubóstwiam.