Rozdział 39

20.1K 584 3.4K
                                    

Siedziałam w kawiarnii z Jake'iem i rozmyślałam nad wczorajszą imprezą u Brandona. Zostałam u niego na noc, bo mnie prosił i obiecał, że rano zrobi mi śniadanie do łóżka.

Nie poruszałam z nim tematu Olivii. A raczej tego jak dziwnie się zachował, gdy wtedy obok niego usiadłam. Nie miałam pewności, że osoba z którą pisał była ona. To były tylko moje przypuszczenia. Nie musiały być prawdą.

Starałam się zachowywać normalnie, gdy zostałam sam na sam z Woode'm. Postanowiłam, że nie będę zakładała najgorszego, gdyż mogłam się tylko mylić. Może to ja źle to odebrałam i wcale nie schował swojego telefonu, jakby obawiał się, że coś zauważę. Dlatego zdecydowałam nie zaprzątać sobie tym myśli. Kochałam Brandona i wierzyłam mu, że nic już go z nią nie łączy. Że liczę się tylko ja.

Rozmowa z przyjacielem także mi dużo pomogła. Pomógł mi zrozumieć, że muszę mieć większe zaufanie do Brandona, bo właśnie na tym polega dobra relacja. Ale jeżeli coś nie daję mi spokoju to powinnam z nim to wyjaśnić, a nie milczeć i udawać, że wszystko jest okej.

Rozmyślałam nad tym i doszłam do wniosku, że zapomnę o tej sytuacji i jeżeli znowu zdarzy się coś co mnie w jego zachowaniu zaniepokoi, wtedy z nim o tym porozmawiam. Narazie między mną i Brandonem było wspaniale i nie chciałam tego psuć.

— A jak z tobą i Carterem? — zapytałam, zmieniając temat.

Już dawno nie byliśmy gdzieś z Jake'iem sam na sam i nie mieliśmy okazji porozmawiać na osobności. Kiedyś chodziliśmy do kawiarnii niemal codziennie, ale teraz większość czasu spędzaliśmy z naszą paczką.

Mój przyjaciel spuścił wzrok na swoją kawę i wzruszył ramionami.

— Ostatnio jakoś...nie najlepiej. — westchnął, a ja zmarszczyłam brwi. — Carter jest wspaniały i w ogóle...ale mam wrażenie, że to już nie to samo co wcześniej.

Spojrzałam na niego zmartwiona. Mój przyjaciel był bardzo zakochany w Carterze i to był pierwszy chłopak przy którym się tak czuł. Ale ostatnio sama zauważyłam, że jest między nimi inaczej.

— Co masz przez to na myśli?

— Nie wiem...nawet nie umiem tego wyjaśnić. Po prostu czuję jakby coś się między nami zmieniło. Jakby to nie było już to samo co wcześniej. — wyjaśnił, spuszczając wzrok na swoje dłonie.

Spojrzałam na niego ze współczuciem. Było mi go strasznie szkoda. Jake od zawsze był uśmiechniętym chłopakiem i potrafił poprawić humor każdemu. A patrzenie na niego, gdy jest smutny, sprawiało że sama czułam się źle.

— Powinieneś z nim pogadać, Jake. Może uda wam się to naprawić i coś zmienić, aby wasz związek wyglądał tak jak wcześniej. Nie możecie od razu tego przekreślać. — powiedziałam.

— Wiem. Zamierzam z nim porozmawiać. — skinął głową.

Po chwili zmienił jednak temat na przyjemniejszy, aby już się nie dołować. Nasza rozmowa zeszła na temat urodzin Brandona, które zbliżały się wielkimi krokami. Ostatnio tyle się działo, że nawet nie miałam głowy do tego, aby kupić mu prezent i coś przygotować.

Chciałam, aby było to coś co zapamięta na długo. W końcu on sam bardzo postarał się organizując moje urodziny i kupił mi nawet pieprzony samochód. Wiedziałam, że on jednak nie chciałby niczego drogiego, a coś od serca. Dlatego także musiałam się postarać.

— Rozmawiając o urodzinach...— zaczął Jake. — Byłaś już w tym mieszkaniu, który kupili ci rodzice? — zapytał.

Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, a ja od razu pokiwałam głową.

Losing ControlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz