Zmarszczyłam brwi, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Byłam sama w domu, ponieważ moi rodzice byli w firmie, a Nick pojechał rano do Brandona.
Dzisiaj jest wtorek, a my przez cały tydzień mamy wolne od szkoły, ponieważ młodsze klasy piszą egzaminy.
Wstałam z kanapy, a następnie skierowałam się w stronę holu. Otworzyłam drzwi i uniosłam brwi zdziwiona, gdy zobaczyłam stojącą na ganku Naomi, która wyglądała na poddenerwowaną.
— Cześć, Madison. — na jej ustach pojawił się nieco wymuszony uśmiech.
— Cześć, Naomi. Um, jeżeli przyszłaś do Brandona, to przykro mi, ale już się od nas wyprowadził. — zacisnęłam usta, a dziewczyna od razu pokręciła głową.
— Tak właściwie to przyszłam do ciebie. Mogę wejść? — zapytała.
Pomrugałam zaskoczona powiekami, a następnie odsunęłam się, wpuszczając ją do domu. Naomi zdjęła swoje buty i skierowała się do kuchni.
— Jesteś sama? — zapytała brunetka.
— Tak. Chcesz coś do picia? — zapytałam, patrząc na nią, gdy usiadła na stołku barowym.
— Może być woda. — odpowiedziała, a następnie zaczęła bawić się nerwowo swoimi palcami.
— Wszystko w porządku? — zmarszczyłam brwi. gdy wyciągnęłam szklankę i wlałam do niej filtrowaną wodę.
— Tak. — uśmiechnęła się nerwowo, a ja podałam jej szklankę.
— Więc o czym chciałaś ze mną pogadać?
— Wiem, że Brandon już u was nie mieszka. I właśnie o nim chciałam z tobą porozmawiać. — oznajmiła, a ja uniosłam brew, opierając się o blat.
— Coś się stało? — przełknęłam ślinę, robiąc się zmartwiona.
Wood owinęła swoje drżące palce wokół szklanki, a następnie spuściła wzrok na blat. Poczułam jak moje serce przyspiesza, ponieważ doskonale widziałam po niej, że była czymś zestresowana.
— Brandon niedługo ma wyścig.
Zamarłam w bezruchu, rozchylając usta. Dziewczyna uniosła na mnie wzrok, uważnie badając moją reakcję.
— Co?
— Za pięć dni. Dowiedziałam się o tym od Josha, przyjaciela Brandona. — oznajmiła, a ja pomrugałam powiekami.
— Ale chyba nie mamy się czym martwić, prawda? Brandon na pewno sobie poradzi, przecież wygrywa każdy wyścig. — uśmiechnęłam się nerwowo, a następnie poczułam jak moje serce przyspiesza, gdy w Naomi oczach stanęły łzy.
— Nie rozumiesz, Madison. W tym wyścigu nie będzie żadnych zasad. Uczestnicy mogą nawet w siebie strzelać. Mogą robić wszystko, aby tylko wygrać. Minimalna prędkość ma wynosić około 200 km/h. Nie można zwalniać nawet na zakrętach. — mówiła, a po jej policzku spłynęła pierwsza łza.
Rozchyliłam usta, czując jak coś ciężkiego opada na moje serce, a moje oczy stają się szkliste.
— Dlaczego on zgodził się na ten wyścig? — zapytałam z niedowierzaniem.
— Bo jest pewny, że wygra. Madison, proszę cię, musisz namówić go, żeby nie brał w nim udziału. On tego nie przeżyje, rozumiesz? — zakryła twarz dłońmi, zaczynając płakać.
Od razu do niej podeszłam i objęłam ją, gładząc uspokajająco po plecach. Pomrugałam powiekami, próbując odpędzić swoje łzy.
— To nie jest wyścig, jak każdy inny. Biorą w nich udział psychole. Jestem pewna, że będą tam do siebie strzelać. — powiedziała załamanym głosem, a ja przymknęłam oczy, czując nieprzyjemny ból w klatce piersiowej.