dzisiaj oficjalnie zaczynają się wakacje. życzę wam, żebyście dobrze się podczas nich bawili i były one dla was jak najlepsze! dbajcie o siebie, bo to najważniejsze! kocham was bardzo bardzo.
Wysiedliśmy z samochodu i zaczęliśmy kierować się w stronę siłowni. Brandon przepuścił mnie w drzwiach i oboje podeszliśmy do recepcji.
Wzrok dziewczyny stojącej za ladą powędrował na czarnookiego, przez co od razu obniżyła koszulkę, aby bardziej pokazać swój dekolt. Stanęliśmy przed nią, a ja poprawiłam swoją torbę na ramieniu.
— Cześć, Brandon. — uśmiechnęła się flirciarsko, poprawiając swoje włosy, nawet nie zwracając na mnie uwagi.
— Mam karnet. — powiedział obojętnie, wyciągając w jej stronę kartę.
— Super. Chcesz, żebym pomogła ci w ćwiczeniach? — zapytała, oblizując usta.
— Fu — skrzywiłam się i dopiero teraz jej wzrok spoczął na mnie. Uniosła brwi i zmierzyła mnie od góry do dołu krytycznym wzrokiem.
— Och, to twoja dziewczyna? — zapytała go, sztucznie się uśmiechając.
— Ona nie ma karnetu, więc kupię jej jedno wejście. — odparł, kładąc dłoń na mojej talii, przez co przygryzłam wargę, aby powstrzymać uśmiech.
— Jesteś pewien? Nie wydaje mi się, że poradzi sobie na siłowni. — powiedziała sztucznie zmartwionym głosem.
— Nie pytałem o twoje zdanie. Ile płacę? — zapytał oschłym tonem, wyciągając portfel.
— 10 dolarów. — odpowiedziała, a z jej twarzy zniknął uśmiech.
Brandon bez słowa podał jej banknot, a następnie przyciągnął mnie bliżej siebie i oboje odeszliśmy z recepcji.
— Ona jest taka irytująca. — przewróciłam oczami, patrząc kątem oka na dziewczynę, która posłała mi gardzące spojrzenie.
Prychnęłam, a następnie uniosłam swoją dłoń i wystawiłam w jej stronę środkowego palca. Zmrużyła na mnie oczy i machnęła swoimi włosami.
— Przestań. — zaśmiał się Brandon, widząc co zrobiłam.
— Nie. Wkurzyła mnie.
— Nie musisz być o nią zazdrosna. — uśmiechnął się łobuzersko, a ja uniosłam brwi.
— Nie jestem zazdrosna. — prychnęłam, splatając ramiona.
— Nie? — zapytał, a z jego twarzy nie znikał ten denerwujący uśmieszek.
— Nie.
— Ani trochę? — przybliżył swoją twarz bliżej mnie, a ja przewróciłam oczami.
— Odsuń się. — ułożyłam dłoń na jego torsie odpychając go rozbawiona. Brandon przejechał językiem po swoich górnych zębach, robiąc krok do tyłu.
— Idę się przebrać. Chcesz pójść ze mną? — uśmiechnął się zadziornie.
— Nie chcesz, żeby pomogła ci w tym ta recepcjonistka? — splotłam ramiona, a brunet zaśmiał się.
— Zazdrośnica. — pstryknął mnie palcem w nos, a ja przewróciłam oczami.
— Poczekam tu. — powiedziałam.