Rozdział 24

33.7K 690 4.7K
                                    

Zbiegłam po schodach, gdy usłyszałam jak ktoś dzwoni dzwonkiem do drzwi. Byłam sama w domu, bo Brandon gdzieś pojechał, a Nick jeszcze nie wrócił.

Przekręciłam zamek w drzwiach, a następnie je otworzyłam, widząc ciocię Elizabeth trzymającą na rękach Isabel, a za jej plecami Lucasa, który miał w ręku dziecięcy plecaczek.

— Cześć, kochanie. — kobieta uśmiechnęła się w moją stronę, a następnie pocałowała mnie w policzek.

— Cześć wam. — odsunęłam się w bok, aby mogli wejść do domu.

Lucas wszedł do domu, uśmiechając się szeroko, a następnie składając szybki pocałunek na moim policzku.

— Powodzenia z opiekowaniem się tym diabłem. — poczochrał moje włosy, a ja przewróciłam oczami.

— Madison! — Isabel wystawiła ręce w moją stronę, abym wzięła ją na ręce.

Uśmiechnęłam się i wzięłam ją z rąk cioci, a dziewczynka złapała za moje oba policzki i dała mi buziaka w usta.

— Będziesz grzeczna dzisiaj ze mną? — zapytałam, a ona pokiwała wesoła głową.

— Kochanie, tutaj masz jej zabawki. — powiedziała ciocia, podając mi mały plecak.

Pokiwałam głową i odłożyłam go na podłogę. Skrzywiłam się, gdy Isabel pociągnęła za moje włosy, śmiejąc się.

— Wejdziecie? — zapytałam ich, gdy ciocia poprawiała warkoczyki swojej córce.

— Nie, słoneczko. Musimy się zbierać, bo ciotka Joseline wymyśliła sobie, że chcę abyśmy  zawieźli ją do jej firmy i coś pomogli. No pierdolnięta. —pokręciła głową Elizabeth. Joseline to właśnie ta ciotka, której nikt nie lubi.

— Współczuje. — zacisnęłam usta w wąską linię, a ciocia westchnęła.

— Tak, my sobie też. — mruknęła pod nosem. — Jakby coś się działo to dzwoń. Powodzenia! — krzyknęła kobieta na odchodne, a następnie pocałowała szybko w czoło Isabel i wyszła z domu.

— Luke! — trzylatka wydęła wargę, gdy zobaczyła, że jej starszy brat wychodzi.

— Niedługo będziemy, księżniczko. Przez ten czas, gdy nas nie będzie pobawisz się grzecznie z Madison, dobrze? — podszedł do niej, gdy ona wyglądała jakby zaraz miała się rozpłakać.

W końcu pokiwała głową, a on pocałował ją w głowę, a następnie mnie w policzek i wyszedł z domu.

— Chcesz coś obejrzeć, Isabel? — zapytałam ją, gdy wchodziłam do salonu, trzymając ją za rączkę.

— Nie! — tupnęła nogą, a po chwili wybuchnęła głośnym płaczem.

To będzie długi dzień.

***

— Isabel, proszę przestań. — jęknęłam męczeńsko, gdy ciągnęła za moje włosy już od dwudziestu minut.

— Ale ja chcę do Luke'a! — krzyknęła, ponownie pociągając za moje włosy.

— Nie mam już do ciebie siły. — pokręciłam głową, gdy czułam jakbym lada chwila miała rozpłakać się z bezsilności.

Isabel dzisiaj jest nie do zniesienia. Opiekuje się nią od godziny i przez cały ten czas płacze, ciągnie mi za włosy i robi wszystko, żeby mnie wkurzyć.

— Możesz przestać ciagnąć mnie za włosy? — spojrzałam na nią błagalnie.

— Lubię się nimi bawić. — zmarszczyła zła brwi.

Losing ControlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz