Rozdział 28

44.9K 883 6.6K
                                    

— Madison, a co ty masz na szyi? — zapytała mama, gdy wciąż znajdowaliśmy się w holu.

— Co? — zmarszczyłam brwi zdezorientowana.

Kobieta dotknęła opuszkami palców plastra na mojej szyi, a ja rozszerzyłam oczy.

— A to nic takiego. — machnęłam ręką. — Bawiłam się z jakimś nieznajomym psem w parku i mnie podrapał. Nakleiłam sobie plaster, bo leciało mi trochę krwi. — skłamałam, próbując być w tym jak najbardziej wiarygodna.

Widziałam jak rodzicielka marszczy brwi podejrzliwie, jednak po chwili pokiwała tylko głową.

— Uważaj następnym razem, kochanie. Nie możesz być taka ufna wobec obcych psów. — powiedziała, zaczesując moje włosy.

— Wiem. Już będę uważała. — zapewniłam, a ona uśmiechnęła się lekko.

— Dobra wracajmy, bo zostawiliśmy Brandona z tymi wariatkami. — przewróciła oczami, a następnie z powrotem wróciliśmy do salonu.

Skrzywiłam się, widząc Susan, która mówiła coś do bruneta, bawiąc się swoimi włosami. Moja ciotka siedziała na kanapie i czytała coś w gazecie, będąc niezainteresowaną.

— Już jesteśmy! — powiedziała mama, sztucznie wesołym głosem.

Brandon od razu odwrócił głowę w naszą stronę, posyłając nam błagalne spojrzenie, wyglądając przy tym, jakby jednocześnie odetchnął z ulgą, że w końcu wróciłyśmy. Zaśmiałam się z niego, gdy na mnie spojrzał, przez co przewrócił oczami.

— Biedny Brandon. — szepnęła w moją stronę rodzicielka. — Uciekajcie do swoich pokoi póki możecie.

— Chcesz zostać z nimi sama? — zapytałam.

— Taki mój los. — westchnęła, a ja prychnęłam.

— Brandon. — powiedziałam głośniej, a Susan od razu na mnie spojrzała, wyglądając na zirytowana tym, że im przerwałam. — Chodź, pomożesz mi z tą matematyką. — wymyśliłam, a chłopak pospiesznie wstał z kanapy.

— Mogę iść z wami? Z chęcią popatrzę. — odezwała się Susan, a brunet rozszerzył oczy, patrząc na mnie.

— Um, wiesz...— zacięłam się, zastanawiając się co mogę jej odpowiedzieć, aby nie zabrzmiało chamsko.

— Nie możesz. — odpowiedział czarnooki, a my z mamą zacisnęłyśmy usta w wąską linie, aby się nie zaśmiać.

Dziewczyna zmarszczyła brwi wkurzona i splotła ramiona na piersi. Brandon szybko złapał mnie za nadgarstek i zaczął wchodzić ze mną po schodach, prawie potykając się o własne nogi.

— One są pojebane. — powiedział, gdy znaleźliśmy się w moim pokoju.

— Mówiłam. — wzruszyłam ramionami.

— Twoja kuzynka mnie przeraża. Nawet nie wiesz jakie rzeczy do mnie mówiła. — pokręcił głową, siadając na moim łożku.

— Co takiego?

— Mówiła, że może zastąpić moją dziewczynę. Że na pewno jest dużo lepsza od niej w łożku i inne pojebane rzeczy. — powiedział, a ja uniosłam wysoko brwi.

— Moja mama pytała się co mi się stało w szyję. — odezwałam się po chwili, a chłopak na mnie spojrzał.

— I co jej powiedziałaś?

— To co mówiłeś mi wcześniej. Że bawiłam się z jakimś psem i mnie podrapał. Chyba uwierzyła, bo powiedziała, żebym następnym razem uważała. — odpowiedziałam, siadając obok niego, a on pokiwał głową.

Losing ControlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz