Przez całą noc nie zmrużyłam oka, czekając na Evan'a, lub chociaż telefon od niego. Ani jedno, ani drugie nie nastało podczas ośmiu godzin, kiedy siedziałam na łóżku, próbując nie zamknąć oczu. Jednak nad ranem już nie wytrzymałam i nawet nie wiedząc kiedy, zasnęłam i obudziłam się cztery godziny później.
Obudził mnie trzask drzwi wejściowych. Wstałam z łóżka i jak poparzona, zbiegłam po schodach, aby zobaczyć osobę, która zawitała do domu.
- Abby, dlaczego nie śpisz? Jest jeszcze rano. - spotkałam buszującego w kuchni brata.
- Rano? Człowieku jest dwunasta. - powiedziałam spoglądając na zegarek w jadalni. - Nie odbierałeś telefonu. Martwiłam się o ciebie, myślałam, że coś się stało. - odparłam, zamykając się w ramionach braciszka.
- Przepraszam, nie chciałem, a telefon zostawiłem w samochodzie. - złożył pocałunek na mojej głowie. - Dostałem wiadomość od Phoebe, wrócili już z Lake Hennessey i pojechałem do niej. Pogodziliśmy się i tak jakoś wyszło, że zostałem na noc. - wytłumaczył, zalewając płatki mlekiem.
- Cieszę się, że się pogodziliście. - uśmiechnęłam się, siadając na stołku barowym przy wyspie kuchennej.
- A ty? Co robiłaś wczoraj? Czekałem na ciebie, ale nie wracałaś i nie odbierałaś telefonu. - usiadł obok mnie, czekając na wyjaśnienia.
- Długa historia... to był ciężki dzień. - Nie chciałam go zamartwiać moimi problemami.
- Abby... mam czas. Opowiadaj. Ostatnio, gdy nie chciałaś mi czegoś opowiadać, skończyło się na tym, że byłaś nękana przez tego frajera. Opowiadaj! - założył ręce na piersi, przerywając jedzenie.
- Dobra, ale obiecaj, że nie będziesz się martwić. - poprosiłam.
- To powoduje, że martwię się jeszcze nie znając historii, więc opowiadaj.
- A więc gdy poszłam do apteki, ktoś mnie porwał i wylądowałam w klubie, w którym byłam ostatnio na imprezie i uratował mnie pewien chłopak i później spędziłam z nim trochę czasu, żeby nie napotkać tych gangsterów, czy kimkolwiek oni byli. - streściłam mu to jak najbardziej potrafiłam, sama nie wierząc w swoje słowa.
- O mój Boże, Abby!! Dlaczego nic nie mówiłaś? - chłopak ponownie zamknął mnie w ciepłym uścisku.
- Mówię teraz... - wtuliłam się w niego, zdając sobie sprawę, jak bardzo potrzebowałam się komuś wygadać.
- Ubieraj się, jedziemy kupić prezent i jedziesz ze mną i Phoebe na imprezę urodzinową jej przyjaciela. Musisz się oderwać. - powiedział, nawet nie przyjmując odmowy.
- Nieee, Evan... nie mam humoru na imprezy. - jęknęłam leniwie.
- Nie ma nie. Jedziemy i koniec. Idź się przebrać, kupimy mu jakiś prezent, przyjedziemy do domu aby ubrać się jakoś odświętnie i jedziemy na imprezę. Rozerwiesz się trochę. Jeśli Ci to pomoże, to możesz wziąć Harry'ego. - zaproponował, co faktycznie bardziej do mnie przemawiało.
Szybko zadzwoniłam do przyjaciela, tłumacząc mu jaka jest sytuacja. Harry jako król imprez i dobrej zabawy oczywiście się zgodził i powiedział, że spotkamy się już na miejscu, kiedy Evan wyśle mu adres. Nagle stałam się bardzo podekscytowana i humor zmienił mi się na zdecydowanie lepszy.
***
Skończywszy zakupy, wróciliśmy do domu, by uszykować się na przyjęcie. Kupienie prezentu dla chłopaka, którego się nie zna było trudniejsze niż myślałam, tym bardziej kiedy Evan również go nie znał. A Phoebe - jedyna osoba, która ma z nim kontakt - postanowiła iść do kosmetyczki, zostawiając nam to zadanie. Po trzech godzinach chodzenia po sklepach, szukania w internecie inspiracji, znaleźliśmy rzecz, która wydawała nam się być idealna na prezent dla pełnoletniej już osoby, chłopaka. Był to voucher na skok ze spadochronem. Na początku nie byłam do tego przekonana, lecz gdy mój brat zadzwonił do swojej dziewczyny aby się upewnić, ona powiedziała, że to świetne rozwiązanie.
CZYTASZ
You Are The Reason
RomanceMoje demony zniknęły... __________________________________ ©️ IKStranger - luty/sierpień 2022 I część dylogii REASON 🔞