- ROZDZIAŁ 29 -

85 7 11
                                    

Ryan Harden lubił uprzykrzać mi życie. Nie powinna mnie dziwić wiadomość od niego, szczególnie, kiedy był cicho przez taki długi czas. Jednak, gdy zobaczyłam jego nazwisko na wyświetlaczu swojego telefonu, nie sądziłam, że to co wysłał może tak zmienić wszystko.

Ryan Harden: Mam nadzieję, że się za mną stęskniliście. Dawno się nie widzieliśmy, a myślę, że zdjęcie, które wysyłam z tą wiadomością, jest idealną okazją do spotkania. Do zobaczenia w magazynie przy porcie o 23. Oczekuję was obojgu. Buziaki.
Ryan.

Załączonym plikiem była fotografia przedstawiająca srebrną walizkę w jego rękach. Na sam widok bruneta, wszystko co zjadłam tego dnia, miałam ochotę zwrócić.

— Co to za walizka? — Zwróciłam się do Grayson'a, który oszołomiony obmyślał plan.

— Bardzo ważna walizka. Specjalnie po nią byłem w Los Angeles. — Mówił gestykulując. — Musimy ją odzyskać, estrella. Musimy, rozumiesz to?

— Rozumiem, Grayson. — Potwierdziłam. — Ale może ta walizka jest podróbą. Gdzie zostawiłeś prawdziwą.

— To nie jest podróba, Abigail! — Podniósł głos, lecz nie byłam na niego za to zła. Był pod wpływem emocji. — Moja walizka ma symbol mojej rodziny przy zamknięciu, którego nie da się podrobić, by wyglądał identycznie. Zawsze moja rodzina gdzieś znajdzie błąd w podróbie, a widzę, że to jest oryginał. Musiał wkraść się do mojego mieszkania. Dopiero miałem ją zawieźć w bezpieczne miejsce. Ja pierdole... — Westchnął. — Jadę. Ty zostań z Harry'm. — Wskazał na blondyna, stojącego kilka metrów dalej.

— Nie ma opcji!! — Od razu zaprzeczyłam. — On oczekuje nas obojgu. Jadę z tobą. — Nie przyjmowałam odmowy.

— Masz trzymać się mnie. — Spojrzał mi w oczy i położył dłonie na moich policzkach. — Nie mogę cię stracić. — Powiedział, a następnie złączył nasze usta w pocałunku.

Podeszłam do Harry'ego, aby wyjaśnić mu sytuację. Nie byłam pewna, czy powinnam mu mówić, lecz jako mój najlepszy przyjaciel miał prawo wiedzieć. Gdyby coś się stało, dobrze by było by wiedział.

***

Kilka minut później, dotarliśmy na miejsce. Serce biło mi, jak oszalałe, a niepokój rósł. Dziwiłam się Graysonowi, który wydawał się na pozór spokojny.

Gdy tylko wyłączył silnik porsche, spojrzał na mnie i wziął głęboki wdech.

— Gotowa? Jeszcze możesz się wycofać. — Zapewnił mnie, lecz ja pokiwałam głową. Nie mogłam go zostawić samego.

Brunet wysiadł z samochodu, obszedł go i otworzył drzwi od mojej strony. Podał mi rękę, którą chwyciłam i wyszłam z samochodu.

Stanęłam w chłodnym już powietrzu, czekając na Davies'a, który sięgał coś z bagażnika.

— Idziemy. — Powiedział i schował coś czarnego za pasek spodni.

— Pistolet?! — Rozpoznałam w ostatniej chwili. — Grayson błagam cię... — Spojrzałam na niego z paniką.

— Spokojnie, estrella. — Brunet splótł nasze dłonie mocno. — To tylko na wszelki wypadek. Nic nam się nie stanie. — Złączył nasze usta w beztroskim pocałunku.

— Obiecujesz?

— Obiecuję. — Odpowiedział bez zawahania i ruszył w stronę wejścia magazynu, wciąż trzymając mnie za rękę.

You Are The ReasonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz