- ROZDZIAŁ 24 -

55 6 15
                                    

Siedziałam przy wyspie kuchennej pijąc poranną kawę. W sumie już nie tak bardzo poranną, bo zegar wskazywał prawie dwunastą. Ubrałam się w krótkie, dresowe spodenki oraz biały top na ramiączkach. Przeglądając instagrama, czekałam na Grayson'a, który miał po mnie przyjechać. Zgodnie z jego obietnicą, miałam towarzyszyć mu w odbiorze kluczy do jego nowego mieszkania.

Kiedy zdałam sobie sprawę, że opróżniłam całą zawartość kubka, włożyłam go do zmywarki, a następnie zmierzyłam w stronę sypialni mojej matki. Odchyliłam drzwi, spoglądając na leżącą na łóżku kobietę.

- Potrzebujesz czegoś? - zapytałam, widząc jej niezadowolony wyraz twarzy.

- Jeśli nie jesteś dealerem, to możesz sobie iść. - pomachała mi radośnie, lecz ja nie odpuściłam i weszłam do środka.

- Mamo... proszę cię. Będziesz zdrowsza jeśli przestaniesz ćpać. Myślisz, że jestem szczęśliwa mając taką matkę? - zadałam jej pytanie, mając nadzieję, że chociaż trochę ją poruszy.

Nic bardziej mylnego.

- Myślisz, że ja jestem szczęśliwa mając taką córkę? - uśmiechnęła się ironicznie i odwróciła na drugi bok. - Możesz iść do swojego chłoptasia. Dam sobie radę. - zapewniła i zamknęła oczy, symbolizując koniec rozmowy.

Przewróciłam oczami i wyszłam z pomieszczenia. Zamknęłam za sobą drzwi, wyjmując telefon z tylnej kieszeni. Wciąż żadnej wiadomości. Postanowiłam więc wybrać jego numer.

Chłopak odebrał po dwóch sygnałach.

- Halo? - odezwał się, a w tle słyszałam warkot silnika.

- Cześć, to ja. Za długo będziesz? - zapytałam, kierując się na dół.

- Za dwie minuty powinienem być pod twoim domem, estrella. - poinformował mnie.

- Dobra, to ubieram buty i będę czekać przy podjeździe. - powiedziałam.

- Super. - przytaknął, a ja zakończyłam połączenie.

Założyłam białe conversy za kostkę i raz jeszcze przejrzałam się w lustrze. Upewniwszy się, że wszystko mam, wyszłam z domu. Nie musiałam długo czekać, ponieważ minutę później na podjeździe stanęło zielone lamborghini.

Podeszłam bliżej, a wtedy Grayson wyszedł z samochodu. Zbliżyłam się, a ten położył dłonie na moich biodrach i przyciągnął mnie do siebie. Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, złączył nasze usta w pocałunku.

- To na powitanie? - zapytałam, oblizując wargi.

- Nie. To, żebyś wiedziała, że jesteś moja. - uśmiechnął się zawadiacko i obszedł samochód aby otworzyć drzwi od strony pasażera.

Posyłając mu zadowolony uśmiech, usiadłam na fotelu, czekając aż brunet zasiądzie na miejscu kierowcy. Posłał mi ostatnie spojrzenie i odpalił silnik, z warkotem odjeżdżając z podjazdu.

Obserwowałam idealną linię jego szczęki, kiedy jechał skupiony na drodze. Jego jedną dłoń swobodnie zaciskała się na kierownicy, a druga podrygiwała w rytm muzyki na gałce do zmiany biegów. Chłopak wyczuł na sobie mój wzrok, bo odwrócił głowę w moją stronę.

- Gapisz się. - stwierdził, unosząc kącik ust.

- A nie mogę?

- Nie, jeśli chcesz bezpiecznie dojechać do celu. Twój wzrok mnie dekoncentruje. - oznajmił.

- Dobrze, w takim razie już na ciebie nie spojrzę. - stwierdziłam, odwracając głowę do okna.

- W takim razie wolę umrzeć.

You Are The ReasonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz