- ROZDZIAŁ 21 -

57 9 15
                                    

POV. GRAYSON DAVIES

Ostatni raz wziąłem do rąk kopertę zaadresowaną do mnie i wyjąłem z niej małych rozmiarów udekorowaną kartkę.

ORGAN WZYWAJĄCY
oraz solenizantka nie biorą
na siebie żadnej
odpowiedzialności

SPRAWA: IMPRA NUMER: 1 VII 2022

WEZWANIE

Na najbardziej dojebaną

18-NASTKĘ ABIGAIL BAKER

Odwróciłem zaproszenie na drugą stronę, gdzie znajdowały się informacje o miejscu imprezy. Ponownie włożyłem kartkę do koperty, a ją odłożyłem na komodę. Stanąłem przed lustrem i zapiąłem grafitową koszulę, którą wybrałem. Pierwsze cztery guziki pozostawiłem odpięte, a całą włożyłem w czarne spodnie eleganckie. Poprawiłem pasek tego samego koloru z srebrną klamrą Louis Vuitton i poprawiłem włosy. Zgarnąłem z łóżka swój telefon i kluczyki do samochodu, a z komody zabrałem małą torbę prezentową.

- Gdzie się wybierasz, synku? - w korytarzu spotkałem swoją mamę.

Od rozstania z ojcem, starałem poświęcać się jej więcej czasu, lecz kiedy wróciłem z Australii, wydawała się być w o wiele lepszym nastroju. Widocznie potrzebowała odpoczynku również ode mnie, aby się zregenerować.

- Na osiemnastkę Abigail. - odpowiedziałem krótko, zakładając eleganckie buty.

- Jak ja się cieszę, że w końcu znalazłeś kogoś porządnego, jak Abby. - podeszła bliżej i z szczerym uśmiechem poprawiła kołnierz mojej koszuli.

- Tak, super. - pokiwałem głową z zrezygnowaniem. - Tylko szkoda, że aktualnie nie wiem, czy będzie chciała ze mną rozmawiać.

- Grayson. - Kobieta stanęła na przeciwko mnie z poważną miną. - Cokolwiek zrobiłeś, nie pozwól jej odejść. Widzę jaki jesteś z nią szczęśliwy i jaką udaną parę tworzycie. Nie zepsuj tego. - posłała mi uśmiech. - Przyjdźcie na obiad. Razem. W niedzielę. - powiedziała, ale wcale nie brzmiało to jak propozycja, ale jak rozkaz. - Zjemy rodzinny obiad. A teraz idź. Udanej zabawy.

Westchnąłem głęboko i obserwowałem, jak blondynka znika za drzwiami kuchni. Raz jeszcze obejrzałem się w lustrze i wyszedłem z domu. Zasiadłem za kierownicą czarnego mustanga, odpaliłem jego silnik i z piskiem opon, odjechałem z podjazdu.


Dwanaście minut później zaparkowałem auto pod restauracją i biorąc głęboki oddech, wysiadłem z samochodu. Poprawiłem koszulę i wszedłem do lokalu. Pośród stolików odnalazłem ten, przy którym siedział mężczyzna z ciemnymi włosami, które wyglądały, jak pokryte szronem.

- Cześć, Gray. - Andrew Baker wstał i podał mi rękę na powitanie.

- Cześć. - odwzajemniłem uścisk dłoni i zasiadłem po drugiej stronie stolika. - Więc... co dla mnie masz? - zapytałem niezwykle poważnym tonem.

- Nic nowego. - odpowiedział, lecz w jego oczach widziałem, że coś ukrywa. Nie był ze mną szczery, a ja to wyczuwałem.

- Andrew.. - przerwałem na chwilę, kiedy dostrzegłem zbliżającą się do nas kelnerkę.

You Are The ReasonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz