Rozdział 21

7 5 0
                                    

"Powodem, dla którego trzymam swoje uczucia dla siebie, jest to że nie potrafię ich wyjaśnić."

Kolejne dni mijały, a ja? A ja czułem pustkę w sercu. Nie dostawałem już irytujących SMS-ów od bruneta, za którymi, nie zdając sobie z tego sprawy, zacząłem tęsknić. Nie przyjeżdżał po mnie od czasu do czasu, żeby zawieść mnie do szkoły. Nie dzwoniliśmy do siebie i nie rozmawialiśmy całe noce. Nie pisałem mu już niepotrzebnych wiadomości, w stylu ,,idę się napić wody" lub ,,jem kanapkę''. Staliśmy się... Staliśmy się dla siebie obcy. Jakby on nigdy nie istniał a ja... Czułem, że mała część mojego życia przestała istnieć. Mała, ale bardzo ważna dla mnie. Obwiniałem się za to i nie mogłem dłużej wytrzymać tych niekończących się pytań w mojej głowie.

A co jeśli... A co jeśli nic bym w tedy nie powiedział?

A co jeśli bym powiedział , że... Że ja też....? Czy wtedy byłoby tak jak dawniej?

Po powrocie ze szkoły nie wiedziałem z kim mam porozmawiać. Peter był na randce z Zoe, a tata na delegacji. Ciocia miała własne życie i tym razem była zajęta. Została mi, jedna już tylko osoba, która mogła mnie wysłuchać.

***

- Cześć mamo to ja Mateo, twój syn.
Trochę się pogubiłem i wiem, że nie przychodziłem do ciebie często, właściwie to w ogóle. To nie tak, że nie miałem czasu cię odwiedzić, ale ja... Ja po porostu się bałem, że to wszystko o czym zapomniałem, powróci, a ja znów będę - ,,nienormalny''. Mamo ja myślę, że... Mam na myśli to, że...

Dlaczego odeszłaś?

Dlaczego zostawiłaś mnie samego?

Dlaczego oddałaś za mnie swoje życie!?

Nawet mnie nie znałaś! Nie wiedziałaś na jakiego człowieka wyrosnę, jak będę wyglądać! A gdybym był narkomanem, albo siedział w więzieniu za zabójstwo!? Postąpiłabyś tak samo...!?

Postąpiła byś tam samo, gdybyś wiedziała?

Czy żałowałabyś, że mnie urodziłaś?

Czy żałujesz, ze oddałaś za mnie swoje życie!?

Mamo ja wcale nie chce być mordercą... Więc dlaczego tak właśnie się czuję?

Tutaj przerwałem. Zacząłem chodzić to raz w prawo raz w lewo, przecierając gwałtownie ręką usta. W końcu zatrzymałem się i rozchyliłem ręce krzycząc jeszcze głośniej.

Nikt cię o to nie prosił!

A teraz, co?!!

Zostawiłaś tatę samego!!

Zostawiłaś, ciocie samą!

Z oczu zaczęły spływać mi łzy, po czym znów dodałem tym razem szeptem.

Ty... Zostawiłaś mnie.

Mamo... Mamo potrzebuję cię. Nie wiem co mam robić. Ja... Czuję się jakbym... Cię zawiódł. Patrzę jak moi znajomi żyją pełnią życia. Wszyscy idą na przód. A ja... dalej boję się wyjść z domu... Gdy nie ma go obok... Nie wiem czy to uczucie, czy przywiązanie.

Mamo...

Proszę odpowiedz mi...

Potrzebuję cię... Mamo?

Wciąż słyszę twój głos w moich snach, ale nie wiem czy to prawdziwa ty... Czy wytwór mojej wyobraźni.

Mamo... Ten głos powoli... On powoli zanika, a ja... A ja nie mogę na to pozwolić i walczę.... Walczę ze wszystkich sił, żeby tak się nie stało... Ale co raz bardziej wiem to, że jestem bezsilny i nic nie mogę z tym zrobić..

Mamo... Ja nawet nie zdążyłem cię poznać... Ani ty mnie...

To dlaczego tak cholernie za tobą tęsknie?

Co było nie wróci - wiem to... Ale czasem mam cichą nadzieję, że staniesz w drzwiach mojego pokoju i uśmiechniesz się do mnie, tak jak wtedy gdy byłem mały.

Ludzie uważają, że najgorszym uczuciem jest ból.

Otóż są w błędzie.

Jak może być coś gorszego od tej pustki, którą mi zostawiłaś?

Wytarłem łzy i poczułem pewnego rodzaju ulgę. Ciężar, który nie dawał mi szans na normalne życie – powoli ulatywał. Potrzebowałem tego. Rozprostowałem dłonie i przyłożyłem je do zimnej płyty.

***

Nadal nie wiedziałem, co to za uczucie które siedziało we mnie.

Czy było to zwykłe przywiązanie do tego ciepła, które od niego biło?

To poczucie bezpieczeństwa, kiedy był przy mnie?

Jego uśmiech, który poprawiał mi każdy dzień, a może jego ramiona, które tak delikatnie mnie przytulały?

Może jego dobroć, a może i nawet to, w jaki sposób się ze mną droczył?

To w jaki sposób na mnie patrzy, że zapominam o całym świecie i tonę w jego oczach - tonę w jego słowach...

Moja dusza rozpływa się ze szczęścia na samą myśl o tym, że mam się z nim spotkać. Martwię się, gdy nie odpisuje. Martwię się, gdy wiem, że jest zmęczony studiami i zadręcza się wspomnieniami z przeszłości. Martwię się, gdy on się martwi. Przytłacza go wielka presja, a ja... Ja wiem, że gdy jest przy mnie o wszystkim zapomina i choć na chwilę może się odprężyć. Teraz pewnie jest smutny i nie chce mnie widzieć, a ja nie chce widzieć go smutnego.

Czy to właśnie jest miłość?

Nie wiem, ale wiem, że muszę go spotkać. Muszę go zobaczyć i upewnić się, że wszystko jest w porządku.

Rianbow White RosesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz