Rozdział 27

11 5 0
                                    

Ps. W tym rozdziale występują momenty 17/18+. Nie byłam pewna czy opublikować ten rozdział. Nie ma tu namiętnych opisów (może kiedyś się to zmieni). Jak to mówią wszystko jest ,,prosto z mostu'' Jednak, gdybym go nie opublikowała historia miała by w sobie luke, a wię i o to jest.
Rozdział 27


Zerknąłem przez uchylone drzwi od sypialni do salonu. Chyba znudziło mu się czekanie na mnie, bo w coś grał. Mały, ponętny cwaniaczek. Myśli, że może ze mną tak pogrywać? 

Wyciągnąłem z szafy jego biały T-shiert, który sięgał mi do połowy ud. Wsunąłem na tyłek czarne bokserki i jego czarne skarpetki.

- O jesteś już gotowy? - łaskawie raczył usłyszeć jak wchodzę do pokoju.

- Taak.

- Okej, to poczekaj jakieś pięć minut. Tylko skończę rundkę. 

- Nie ma sprawy. - odparłem łagodnym głosem.

Podszedłem od tyłu do chłopaka, całując go w czubek głowy. Przeszedłem obok kanapy i stanąłem przed nim. Koszulka zwisała mi na jednym ramieniu, gdzie dokładnie poleciał jego wzrok. Udawał niewzruszonego. 

- Odsuń się troszeczkę nic nie widzę i no... Przebierz się. Tak nie pójdziemy.

Zaśmiałem się delikatnie i usiadłem rozkrakiem na jego udach. Chłopak przerzucił ręce nad moją głową i udawał, że jest zainteresowany grą. Przybliżyłem usta do jego ucha i delikatnie się zaśmiałem, po czym polizałem go po szyi. Chwyciłem za jego dłoń i wsunąłem ją pod moją koszulkę. Wpatrywałem się w jego oczy uwodzicielskim spojrzeniem. Złapałem go za kroczę i polizałem dolną wargę wciąż na niego patrząc. Sam nie wierzę, że to ronie.
W IMIĘ WOJNY!

- Cough, wiecie co chłopaki, muszę kończyć. 

Gwałtownym ruchem zdjął słuchawki i rzucił nimi na stolik. 

Jeszcze chwilę się z nim podroczę, zresztą co mi szkodzi? 

Dwoma rękami popchnąłem go delikatnie na oparcie sofy. Zbliżyłem usta do jego i namiętnie go pocałowałem siadając na jego kroczę. Po chwili poczułem rękę Bruno, która wsuwa się pod materiał bokserek. Teraz znajdowała się na moim pośladu, który zresztą zaczął ściskać, na co ja wydałem z siebie niekontrolowany dźwięk. Drugą ręką zsuwał jedną ze skarpetek. Lekko podniosłem ciało i znów usiadłem na jego kroczu, na co ten mocniej złapał mnie za tyłek. Czułem jego oddech na mojej szyi, którą zresztą namiętnie całował. Gryząc go w wargę poczułem coś twardego na moim kroczu. Chyba wystarczy tego droczenia się. Osiągnąłem to, co chciałem. Odepchnąłem Bruno od siebie i jakby nigdy nic wstałem. 

- To chyba wystarczy. - na mojej buzi pojawiła się mina zwycięscy. 

Obróciłem się do niego tyłem i schyliłem w pasie podciągając skarpetkę. Nagle poczułem ręce bruneta na swojej talii, a po chwili byłem już przerzucony przez jego brak. 

- Ej!

W odpowiedzi dostałem klapsa po tyłku. Nie powiem - bolało.

***

Nie wytrzymam z tym chłopakiem. Rzuciłem go na łóżko, a koszulka podwinęła się mu do pępka. Był zarumieniony i zawstydzony, co było dziwne, bo przed chwilą w ogóle na takiego nie wyglądał.

- Nie udawaj niewiniątka. - nachyliłem się nad jego uchem, szepcząc. - Przed chwilą byłeś taki odważny. 

Małe trzęsące się ręce próbowały mnie odepchnąć, a oczy wołały o więcej. W końcu nie wytrzymałem chwyciłem jedną ręką oba jego nadgarstki i przygwoździłem do łóżka nad jego głową. Drugą ręką powędrowałem pod koszulkę.

Rianbow White RosesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz