Obudziłem się, a bruneta nie było obok. Ciekawe gdzie poszedł? Wczoraj późno poszliśmy spa... O MÓJ BOŻE!!! Momentalnie usiadłem na łóżku, ale z taką samą szybkością znowu się na nim położyłem. Ał...?
W drzwiach stanął, ubrany w czarny komplet dresowy, Bruno.
- Jak się czujesz?
- A jak powinienem się czuć? - spytałem zdezorientowany i lekko przestraszony tym, że praktycznie każda część ciała odmawiała mi posłuszeństwa.
- Coś cię boli? Czujesz się nieswojo?
Chłopak podszedł bliżej i usiadł na łóżku. Odgarnął moje włosy i pocałował mnie w czoło. Podsunąłem się na łokciach do góry i oparłem o ramę łóżka. Myślałem, że ból choć na chwilę zniknie, ale jednak się myliłem. Czułem się niezwykle niekomfortowo niezależnie od tego, jaką pozycję przybrałem.
- Nie...? Może... - byłem ogromnie zawstydzony. Nie miałem pojęcia jak powinienem był się czuć, a jak nie.
- Hmm... Okej, jak uważasz. To może coś zjesz?
Taaak, bo teraz marzę tylko o jedzeniu. Prawda jest taka, że jest mi bardzo niedobrze i nie mam ochoty nawet wstawać.
- Nie dzięki. Ja... jeszcze sobie poleżę.
- Na pewno wszystko w porządku? Wiesz, że możesz powiedzieć mi wszystko. - chłopak przysunął się do mnie i lekko uniósł kącik ust.
- Tak wiem i tak na pewno.
- Jeśli tak uważasz. - wstał z lekkim rozczarowaniem w oczach. - Mam zaraz trening, więc już pójdę. Jakby coś się działo to dzwoń albo pisz, okej?
- Okej.
- Kocham cię. - po tych słowach drzwi od domu się zamknęły.
- Ta, ja ciebie też.
Nie miałem pojęcia co się dzieje z moich ciałem. Uniosłem kołdrę w górę. Niby wszystko było git. Przeczołgałem się na kraniec łóżka i spuściłem nogi na zimne panele. Podpierając się o materac delikatnie stanąłem na proste nogi. Zrobiłem pierwszy krok, a moje ciało w ułamku sekundy znalazło się na podłodze. Klęczałem, siedząc tyłkiem w bokserkach i za dużej koszulce, na zimnym podłożu. Łzy napłynęły mi do oczu. Bałem się. Byłem przestraszony, ale próbowałem powstrzymać wybuch płaczu. Wiedziałem, że teraz w niczym mi się tutaj nie przyda.
- Mówiłeś, że wszystko w porządku. - uniosłem głowę ku górze i ujrzałem Bruno, który stał oparty o framugę drzwi i patrzył na mnie z uniesionym.
- Bruno... Ja... Nie mogę wstać! - wybuchnąłem płaczem, przecierając oczy pięściami jak dziecko. Brunet podbiegł do mnie i zaczął uspokajać. - Co się z-ze mną dzieję?! - z trudem wymawiałem słowa nabierając ogromne ilości powietrza.
Chłopak nic nie mówiąc delikatnie i z czułością wziął mnie na ręce i zaniósł do łazienki. Postawił delikatnie na ziemi i kazał trzymać się jego barków. Odkręcił kurki, a wanna zaczęła się napełniać. Ściągną moje ubranie i wsadził do, pełnej już wody, wanny. Nie wiedziałem po co, ani w jakim celu miałoby mi to pomóc. To wszystko nie miało sensu.
Siedząc na dnie, odczuwałem ogromny ból w talii. Brunet dołączył do mnie, ściągając swoje ubrania, oprócz bielizny. W sposób delikatny uniósł moje ciało i posadził na swoich udach, opierając moje plecy o swój tors.. Mój brzuch delikatnie unosił się na wodzie, jednak wciąż pod nią zostawał.
- Lepiej ci już?
- Yhym.
Chłopak odetchnął z ulgą.
- Dlaczego wcześniej mi nie powiedziałeś, że źle się czujesz?
- Myślałem, że to przejdzie.
- Głupek.
- A ty? Dlaczego nie poszedłeś na trening?
- Nie było żadnego treningu. Wiedziałem, że wszystko cię boli, ale się nie przyznasz.
- A więc... Dlaczego tak wszystko mnie boli? I skąd wiedziałeś, że kąpiel mi pomoże?
- No wiesz... Za pierwszym razem, czasem tak bywa, a ty... - obróciłem głowę i spojrzałem mu prosto w oczy. - A ty jesteś drobniutki... Więc no...
- Dużo o tym wiesz. - nie wiem co to było, ale coś w głębi serca zaczęło mnie piec. Odwróciłem się do chłopaka i z powrotem usiadłem na jego udach.
- Nie mów, że jesteś zły.
- Nie, nie jestem, ale zazdrosny już tak.
Chłopak popatrzył na mnie z lekkim zdziwieniem, po czym mnie przytulił.
- Oj Mateo! Ja ciągle jestem zazdrosny. Nawet o twojego kota, który śpi razem z tobą.
Wybuchłem śmiechem, czego od razu pożałowałem. Znów poczułem ból.
- Co ty na to, że dzisiejszy dzień spędzimy nic nie robiąc - leżąc oglądając bezsensowne filmy?
Pokiwałem głową na znak zgody. Brunet wstał razem ze mną i pomógł mi wyjść z wanny.
- Dlaczego musimy już wychodzić? - zapytałem robiąc maślane oczy.
- Bo jestem podniecony tym, że jesteś nagi, a ciebie wszystko boli, więc lepiej będzie jak cię ubierzemy.
Powycierał mnie i ubrał w czyste, ciepłe ubrania. Tak jak powiedział oglądaliśmy bezsensowne filmy i jedliśmy popcorn.
- A tak w ogóle co to było za ,,Taaa, też cię kocham.'' Powinieneś odpowiedzieć ,,Ja również cię kocham mój najdroższy''.
- Chciałbyś.
- Tak chciałbym, ale twoim ,,Taaa, też cię kocham'', nigdy bym nie wzgardził. W końcu mój książę mnie kocha.