Rozdział 10.

18.5K 469 9
                                    

Stałam od dobrej godziny przed szafą i zastanawiałam się co ubrać. Chciałam trochę uśpić czujność szefa i postanowiłam na elegancję ale i seksapil. Założyłam beżowy garnitur damski, z dopasowanymi spodniami. Zastanawiałam się nad białym topem gładkim, albo koronkowym i jednak postawiłam na koronkowy. Wszystko dopełniłam torebką i białymi szpilkami. Włosy rozpuściłam i wyprostowałam, następnie zrobiłam mocniejszy makijaż, ale zostałam przy nudziakowych ustach. Gotowa spryskałam się perfumami i zeszłam na parkingu. Odjechałam przy pierwszych nutkach piosenki.

Pod firmą byłam bardzo szybko, przez brak korków i ruchu, mogłam pozwolić sobie na szybszą jazdę. Kochałam ją. Akurat w tym samym momencie podjechał szef i zaparkował koło mnie. Wysiadłam i podeszłam do niego.

- Dzień dobry szefie
.


- Zdecydowanie Dzień będzie dobry. - uśmiechnął się z tym swoim błyskiem w oku. Podoba się mu to co widzi.

Weszliśmy do biura i zajęliśmy się pracą. Następny projekt polegał na produkcji trzystu samochodów dla Pana Tabaka. Kuloodporne i tak naszprycowane elektroniką, żeby były niezniszczalne. Oczywiście klient był anonimowy, kwestie bezpieczeństwa. Właśnie usiadłam na jednym z krzeseł, przy wielkim stole i przeglądałam papiery, gdy usłyszałam kliknięcie zamkniętych drzwi i poczułam ciepły oddech na moim uchu i te cudowne dobrze mi znane perfumy.

- Pięknie wyglądasz. - wyszeptał mi do ucha, na co przeszły mnie ciarki i zrobiło się gorąco. Zauważył to, bo czułam jak się uśmiecha.

- Dziękuję. - powiedziałam cicho i odwróciłam głowę w jego kierunku, przez co stykaliśmy się nosami. Patrzyliśmy sobie w oczy.

- Czemu tak się przede mną bronisz? - gdy usłyszałam to pytanie, miałam ochotę być z nim szczera, wszystko mu opowiedzieć, ale wtedy musiałby się dowiedzieć kim jestem, a tak nie mogło się stać. Nie chciałam go zranić. Jeszcze nie teraz. Wiem, że czym później tym gorzej, ale chciałam cieszyć się każdą sekundą wolności, przed małżeństwem, nawet jego kosztem.

- Nie może nic się między nami zdażyć. - wyszeptałam zamiast tego. Złapał moją twarz w dłonie i zanim się zorientowałam co się dzieje, jego usta wylądowały na moich. Były takie miękkie i ciepłe. Nawet nie wiem kiedy oddałam pocałunek, a następnie siedziałam na stole, a on między moimi nogami. Trzymał mnie w tali i całował jakby jutra miało nie być, dzisiaj nie spanikowałam, bo tak samo go pragnęłam jak on mnie. Zarzuciłam mu ręce na szyję i przyciągnęłam bliżej do siebie, nagle poczułam jego męskość i już wiedziałam, że jest potężna. Zjechał pocałunkami, na szyję, a ja dłońmi pod jego koszulę. Był taki ciepły i męski. Całował mnie po dekolcie, po czym znowu wrócił do ust. Walczyliśmy o dominację. Złapał mój tyłek i ścisnął go mocno, przez co jęknęłam, a on stał się jeszcze dzikszy. Tak bardzo go pragnęłam. Oderwał się ode mnie, przez co wydałam jęk frustracji. Uśmiechnął się i zapytał.

- Chcesz mnie? - pokiwałam głową. - Odpowiedź mała, muszę Cię słyszeć.

- Tak. - uśmiechnął się szeroko i zaczął nas rozbierać. Położył mnie na stole i uklęknął przede mną, rozszerzając moje nogi. Nawet nie wiem kiedy, a jego usta znalazły się na mojej łechtaczce. Ssał, dmuchał i lizał. Boże, jego język był grzechem w czystej postaci, zresztą jak sam właściciel. Trzymał moje szeroko rozparte nogi i znęcał się nade mną. Gdy byłam bliska orgazmu, tak po prostu przerywał. Złapałam go za tył głowy i przyciągnęłam bliżej do swojej cipki. Musiałam dojść, aż chciało mi się płakać. Gdy już znowu zbliżał się orgazm, on się ode mnie odsunął. Frustracja, pochłonęła mnie do reszty. Pierwsze łzy spłynęły po mojej twarzy, wyłapał je błyskawicznie i wstał, po czym zawisł nade mną. Scałował każdą i wyszeptał na moich ustach. Usłyszałam jakiś szelest.

- Dojdziesz kochanie, ale na moim kutasie. Obiecuje. - Nic więcej już nie mówił, wszystko było zbędne, bo był już we mnie. Nawet nie spodziewałam się jego rozmiaru. Był ogromny. Przyjęłam go całego, po czym zaczął mnie tak szaleńczo pieprzyć, że doszłam jeszcze dobre sześć razy. Pieprzyliśmy się w każdej możliwej pozycji, na jego biurku, kanapie, podłodze. Ten człowiek był robotem i diabłem w jednym.

- Lucas!

- Layla!

Opadł na mnie po wszystkim i tak chwilę leżeliśmy wtuleni. Dopiero teraz zrozumiałam co zrobiłam.

- Nie analizuj tyle mała. - jakby czytał mi w myślach. Usłyszałam jego zachrypnięty głos. Nawet nie miałam odwagi na niego spojrzeć, było mi cholernie głupio. - Layla. Spójrz na mnie.

- Nie mogę. - pokręciłem głową, ale podniósł moją brodę i nakierował na swoją twarz. Gdy spojrzałam na niego, wtedy się odezwał.

- Jesteś piękna. Właśnie wiele rzeczy między nami się zmieniło i obiecuje, że tego nie spieprzę. - kurwa tylko nie to. Wstałam gwałtownie i zaczęłam się ubierać. - Co ty wyprawiasz. Layla!? - nie reagowałam i poczułam szarpnięcie. - Odpowiedz mi, co ty robisz?

- Mówiłam Ci. - dźgnęłam go palcem w klatkę. - Mówiłam Ci, że nie może być nic między nami. Jednorazowy seks i nic więcej. Nawet go nie powinno być. - czułam jak wzbierają mi się łzy. Jego oczy właśnie ciskały we mnie gromy, był wściekły.

- Jaja sobie ze mnie robisz?

Teraz już płakałam. Wybiegłam z jego gabinetu. Zderzyłam się z Ethanem w przejściu. Spojrzał na mnie i zamarł.

- Co on Ci zrobił? - pokręciłam tylko głową, nie chciałam o tym gadać. Zrozumiał. - Weź rzeczy i poczekaj na mnie na dole. Zawiozę Cię do domu. Nie powinnaś teraz prowadzić.

- Dam sobie radę. - wyszeptałam.

- Nie dyskutuj. - podał mi kluczyki. - Masz i poczekaj za mną.

Tak też zrobiłam. Zabrałam swoje rzeczy i zbiegłam do garażu. Słyszałam jeszcze tylko krzyki z gabinetu.

Lucas.

Kurwa mać. Myślałem, że zaraz coś rozjebie. Jaki ja byłem głupi.

- Musiałeś się z nią kurwa przespać? - usłyszałem krzyk Ethana i podniosłem na niego wzrok. Wyglądał jak szaleniec, dawno go takiego nie widziałem. - Musiałeś wyciągnąć kutasa ze spodni? Za mało masz tych swoich dziwek?

- Chyba zapominasz z kim rozmawiasz.

- Z Przyjacielem. W dupie mam to kim jesteś. Teraz jesteś moim przyjacielem i ją też na prawdę polubiłem.


Złapałem się za głowę i usiadłem na podłodze. Kurwa nie wiedziałem już co się ze mną dzieje.

- Ona jest inna, niż te wszystkie panienki. Coś w niej takiego jest, że przy niej jestem innym człowiekiem.

- Lepszym.

- Pojęcie względne przyjacielu.- zaśmiał się na moje słowa i poklepał po plecach wstając z miejsca.

- Pojadę ją odwieźć. Ogarnij się wpadnę później do Ciebie. Dzisiaj piątek to możemy trochę zabalować. - podobał mi się ten pomysł. Pokiwałem głową, a on wyszedł. Zabrałem też swoje rzeczy i udałem się do domu.

Layla.

Całą drogę, każde z nas nie odezwało się nawet słowem. Pasowało mi to. Nie chciałam, o tym gadać. Najgorsze było to, że zaczęłam coś do niego czuć, a nie powinnam. Podziękowałam mu i wyszłam z auta. Wpadłam do mieszkania i udałam się od razu pod prysznic. Chciałam zmyć z siebie jego zapach, pocałunki, a później zrobić czyszczenie pamięci. Zrobiłam sobie gorącą kąpiel, która musiała mnie uśpić, bo usłyszałam dzwonek telefonu. Ktokolwiek dzwonił, nie miał zamiaru odpuścić. Woda była już lodowata, więc wyszłam i owinęłam się ręcznikiem. Było już po trzeciej, więc musiałam siedzieć w tej wannie dobre dwie godziny. Wspaniałe. Podeszłam do szafki i podniosłam telefon. Libi. Odebrałam szybko.

- Stało się coś? - zapytałam

- Wszystko cudownie. Jesteś jeszcze w pracy? - zamarłam i mój podły humor wrócił jak bumerang.

- Nie. Już w domu.

- Wspaniale. Mam nadzieję, że nie masz planów na wieczór, bo zapraszam Cię na babski wieczór do mnie. Wypijemy, po plotkujemy.

- Libi wiesz, że Cię kocham, ale. - nie dała mi dokończyć.

- Nie chce słyszeć, sprzeciwu. Chce Cię widzieć u siebie o dwudziestej. Kocham Cię pa. - i franca właśnie w tym momencie się rozłączyła, a ja miałam ochotę ją udusić. Miałam tylko nadzieję, że go nie spotkam, bo wtedy będzie źle.


Gotowa czekałam na taksówkę. Założyłam złotą bluzkę, na długi rękaw z zabudowanym dekoltem i czarne skórzane spodnie i szpilki w tym samym kolorze. Włosy rozpuściłam i wyprostowałam. Jeśli chodzi o makijaż to zaszalałam i pomalowałam usta na czerwono. Zarzuciłam jeszcze czarny płaszczyk, bo wieczory były zimne. Stałam na dole i czekałam za taxi.


Bound by promise.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz