Rozdział 12.

17.5K 484 0
                                    

Szalał w moim ciele ogień. Gdy ktoś przysłał na moją skrzynkę pocztową nagranie z rana, myślałem, że nie wytrzymam. Ciężko jest mnie wyprowadzić z równowagi, ale komuś się to właśnie udało. Jestem bardzo ciekawy kto odważył się zrobić coś takiego. To był na tyle głupi, żeby mi nacisnąć na odcisk i wydać na siebie wyrok śmierci.

Gdy usłyszałem Layla z ust mojego przyjaciela, zamarłem. Odwróciłem się powoli i wtedy ją zobaczyłem. Zapłakana, blada i boso. Pomimo rozmazanego makijażu wyglądała pięknie.

- Skarbie. Dowiem się. – tylko tyle byłem w stanie powiedzieć, bo zauważyłem jak upada. Znalazłem się przy niej z prędkością światła i złapałem ją w ostatniej chwili w ramiona. Była taka bezbronna i krucha. Podniosłem ją i ruszyłem w stronę domu, rzucając jeszcze do Ethana.

- Posprzątaj tutaj.

- Jasne przyjacielu.

Ceniłem go i ufałem ponad wszystko. Dlatego też miałem na niego plan. Wszystko w swoim czasie. Zaniosłem moją Kruszynkę, do swojego starego pokoju i położyłem na łóżku. Oczywiście znaleźli się obok moi rodzice i rodzeństwo. Nie chciało mi się teraz z nimi gadać.

- Wezwijcie doktorka.

Tylko tyle wystarczyło powiedzieć, żeby zniknęli mi z oczu. Byłem mega wkurwiony i każdy wiedział, żeby wtedy nie wchodzić mi w drogę. Każdy oprócz tej kobiety w moim łóżku.
Odzyskiwała i traciła na nowo przytomność. Chwilę później był już lekarz. Zbadał ją i podał kroplówkę. Dopiero po niej odzyskała świadomość. Otworzyła oczy i usiadła gwałtownie, zaczęła się rozglądać, aż jej wzrok padł na mnie, a wtedy jej emocje zmieniały się jak w kalejdoskopie. Skończyło się na płaczu. Podszedłem do łóżka i wysunąłem się pod kołdrę, przytulając ją do siebie. Głaskałem ją po głowie.

- Znajdę tą gnidę. Obiecuje. – wyszeptałem, przez co podniosła głowę i spojrzała na mnie

- Jakby dało się ją znaleźć, już by tak było.

- Poczekaj mała. Zaufaj mi.

- Co się dokładnie stało?

- Dostałem nagranie z monitoringu, naszego seksu. Kamer które miały być wyłączone. Moi ludzie zawalili.

- Przecież to zniszczy moją karierę, zanim się w ogóle zaczęła. Nie, muszę już iść. – wstała gwałtownie, przez co zakręciło jej się w głowie. Już chciałem jej pomóc, ale odsunęła się ode mnie.

- Poczekaj. Nie idź. Layla do cholery.

- Co? Jak to sobie wyobrażasz? Pieprzyliśmy się i tyle. Chwila słabości przekreśli mi wszystko.! – teraz już krzyczałam, a ja stałem jak taki idiota. Nie wiedziałem co mam zrobić. Pierwszy raz w moim jebanym życiu zaniemówiłem. Nie chciałem, żeby uważała nasz seks za chwilę słabości. – No właśnie. Cześć.

- Czekaj. Chociaż Cię odwiozę.- zaproponowałem, bo widziałem, że nie przyjechała swoim autem.

- Nie chce. Nasze relacje powinny się kończyć na biurze i być tylko służbowe. Poradzę sobie.

- To powiem któremuś z chłopaków chociaż.

- Dobrze. Kierowca może być.

Podszedłem do niej i zatrzymałem gdy dotknęła plecami drzwi. Nachyliłem się nad nią i dosłownie warczałem.

- Nigdy nie byłaś dla mnie chwilą słabości. Nigdy nie miałem Cię za jednorazowy numerek. Nie zasłużyłaś na takie traktowanie. Tak zostanie. - gdy skończyłem otworzyłem drzwi i wyszedłem.

Przez okno patrzyłem jak samochód z nią w środku znika za rogiem i miałem ochotę krzyczeć. Byłem cholernie wkurwiony, ale ona miała rację. Nie możemy być razem.

Layla.

Musiałam dowiedzieć się kto to był, a w głowie miałam już ułożone rozmaite sposoby tortur. Ciekawiła mnie jedna rzecz. Czy ktoś chce mi zaszkodzić, czy Lucasowi. Raczej to drugie, bo mnie nikt nie zna. Napisałam krótkiego smsa do Pana Anthonego z pomocą. Oczywiście przesłał mi wszystko i poprosiłam jeszcze, żeby nie mówił nic mojemu tacie, bo nie chciałam go po prostu rozczarować. Zgodził się. Resztę dnia i wieczoru, spędziłam nad tym nagraniem oraz papierami i kompletnie nie miałam pomysłu kto to mógł być. Musiałam się przespać bo już serio nie myślałam. Wykąpałam się i położyłam do łóżka. Jutro czekał mnie cholernie niezręczny dzień.

Rano przyszło stanowczo na szybko. Nie wiem jak doszłam do kuchni, żeby zrobić sobie kawę. Wypiłam całą duszkiem i zrobiłam następną. Dopiero teraz mogłam funkcjonować. Poszłam do garderoby, żeby wybrać sobie ciuchy do pracy. Założyłam szary garnitur w czarną kratę i do tego białą koszulę, oraz czarne szpilki i torebkę. Zrobiłam jeszcze lekkie fale i makijaż. Spryskana perfumami, zeszłam na dół. Wyjechałam na główną ulicę i we wstecznym lusterku, znowu zobaczyłam dużego suva, oczywiście nie moja ochrona. Ciekawa byłam co oni robią, jak mają za mną jeździć. Może to jest nasz sprawca. Znowu nie miał rejestracji i nie mogłam jej sprawdzić. Dziwne, że policja ich jeszcze nie zatrzymała. Czekajcie. To jest myśl. Skręciłam, oni za mną. Później skręciłam znowu i wyjechałam na ulicę, na której często stoi policja. Bingo. Przejechałam, koło nich, a samochód za mną został zatrzymany do kontroli. Wcisną jakiś kit, że nie wiedzieli, że zgubili, ale na razie mam ich z głowy. Podjechałam pod firmę i wyskoczyłam z samochodu, sama nie wiem dlaczego. Weszłam do windy, ale drzwi się nie zamknęły, bo pojawił się w nich Ethan. Uśmiechnęłam się na jego widok, bo serio cieszyłam się, że to on, a nie Lucas.

- Hej Layla

- No Cześć.

- Wszystko dobrze? Tak szybko wskoczyłaś do tej windy, że już myślałem, że nie zdążę. Biegłaś jakby Cię ktoś gonił.

- Wydawało Ci się. Mam po prostu dużo pracy.

- Niech będzie. – widziałam, że mi nie wierzy, ale trudno.

- Powiedz mi lepiej, czy już coś wiecie?

- Przykro mi, ale nie.

- Rozumiem. – pokiwałam głową, kiedy on wyszedł z windy, a ja zostałam sama.

Wjechałam na swoje piętro i udałam się do swojego biurka, a przy nim stała wysoka blondynka. Gdy się do mnie odwróciła, zwalczyłam w sobie chęć pokazania obrzydzenia. Była tak zrobiona, że to aż brzydko wyglądało. Jej czerwona sukienka była tak krótka i miała taki dekolt, że praktycznie nic nie zakrywała i jeszcze do tego te szpilki na platformie. Boże, widzisz i nie grzmisz. Chyba pomyliła firmy.

- Dzień dobry. Mogę w czymś pomóc? – zwróciłam się do kobiety, a ona wydała te swoje na botoksowane wargi.

- Przyszłam do narzeczonego. – dzień dobry się opowiada suko. Patrzcie i jeszcze tego nie było. Chyba pokazałam moje zdziwienie, bo kobieta się uśmiechnęła. Próbowała, bo raczej wyglądało to jak grymas. Cudownie niech sobie narzeczony z nią radzi, ja nie mam zamiaru.

- Była Pani umówiona? Przypuszczam, że do Pana Lucasa? – na moje słowa uśmiechnęła się jeszcze bardziej sztucznie. Ta kobieta wyglądała jak żywa Barbie.

- Nie. Ja nie muszę się umawiać. Na pewno się ucieszy jak mnie zobaczy.

- Na pewno. Proszę sobie usiąść. Zaraz powinien być. – wskazałam jej dłonią kanapę w kącie. Usiadła, a ja zajęłam się swoją pracą.

Jakieś pół godziny później przyszedł wielki narzeczony.. Wstałam z miejsca, żeby przywitać szefa.

- Dzień dobry. Dobrze, że Pan jest. – wskazałam dłonią na kanapę. – Tutaj przyszła Pana narzeczona. Nie była umówiona, bo nie potrzebuje się umawiać, przecież Pan na pewno się ucieszy. Nie jestem osobą kompetentną, żeby to podważać. – gdy spojrzał we wskazanym kierunku, widziałam jak jego żyła na szyi niebezpiecznie pulsuje, a koloryt twarzy zmienia na czerwony. Oho będzie ciekawie.

- Lukuś Skarbie. – oczy wyszły mi w tym momencie z orbit. Nieźle.

- Wiem, że jestem tylko sekretarką, ale nie wiedziałam, że ma Pan narzeczoną i przyjdzie dzisiaj. Zrobiłabym dwie kawy.

- Spokojnie. Niespodziewanie wpadłam. Byłam w okolicy. Poczekam. – machnęła dłonią kobieta.

- Oczywiście, żaden problem. Zostawię Państwa samych i pójdę zrobić nową. - 
Grałam. Zawsze byłam dobrą aktorką, ale to cholernie bolało. Dupek. Kątem oka widziałam, jak popycha ją do gabinetu i trzaska drzwiami. Pokażę mu co to znaczy mnie wkurwić.
Wzięłam zrobione na nowo kawy i udałam się do gabinetu. Usłyszałam otwierane drzwi, a w nich szefa. Nie zdarzyłam zapukać. Gdy weszłam usłyszałam jego szept.

- To nie tak. Wyjaśnię Ci.

Jasne. Zawsze tak było. Uśmiechnęłam się i pokiwałam głową. Położyłam kawę na biurku i udałam się do wyjścia, ale zostałam zatrzymana przez szefa.

- Layla. – odwróciłam się. Siadał właśnie w swoim fotelu. – O dziesiątej mam spotkanie zarządu. Będziemy omawiać ten nowy projekt samochodów. Chciałbym, żebyś w nim uczestniczyła. Przygotuj się, wszystkie wiadomości masz już w skrzynce.

- Naturalnie szefie. – dalej uśmiechałam się sztucznie, ale miałam ochotę napluć mu w twarz. Słyszałam jeszcze ten piskliwy głos tej suki, coś o sekretarce, ale miałam to w dupie. Zamknęłam za sobą drzwi i postanowiłam przygotować się najlepiej jak potrafię.

Lucas.

Buzowała we mnie znowu adrenalina. Zabiję tą sukę

- Sekretarka, na spotkaniu zarządu? Lukuś.. – pokiwała głową zniesmaczona.

Gdy Layla wyszła nie wytrzymałem. Wstałem gwałtownie, przez co kobieta też się podniosła przestraszona. Podszedłem do niej i złapałem za gardło, przyciskając do ściany.

- Nigdy kurwa nie podważaj moich decyzji. Moi ludzie, moja sprawa.

- Oj ona nie jest tylko twoim pracownikiem.

- Przestań pierdolić i powiedz lepiej po cholerę tutaj przylazłaś. – puściłem ją, przez co zachwiała się na tych swoich szczudłach.

- Dawno nie odzywałeś się i nie odbierasz moich telefonów. Martwiłam się.

- Przestań. Ruchać Ci się chce i tyle.

- Oj tam. Uwielbiam jak jesteś taki wulgarny.-  przygryzła wargi, a ja się właśnie zastanawiałem, co w niej takiego widziałem. Napompowany plastik.

- Jeśli to wszystko to wypierdalaj. – spojrzała na mnie zdumiona.

- Żartujesz?

- Czy wyglądam jakbym żartował? Przegiełaś i doskonale o tym wiesz.

- Skarbie przestań się wygłupiać. Przecież zawsze było nam razem dobrze. – teraz już siedziała na moich kolanach. Zepchnąłem ją na ziemię i nacisnąłem guzik na telefonie.

- Szefie?

- Layla. Wezwij ochronę do mojego gabinetu, proszę.

- Oczywiście. – nie wiem czy mi się wydawało, ale się uśmiechała.
Chwilę później już ją wyprowadzali.

- Jeszcze mnie popamiętasz. – wysyczała ta zdzira i zniknęła. Nie brałem jej słów na poważnie, była tylko zwykłą upokorzoną kobietą. Zawsze tak robiły.

Gdy już zniknęli mi z oczu, zabrałem swoje rzeczy i udałem się do Sali konferencyjnej, wraz z Laylą.
Gdy kazałem jej mówić, zaskoczyła mnie. Przerosło to moje oczekiwania. Miała każdego w garści. Mój ojciec i Ethan patrzyli na nią jak zaczarowani. Miała gadane, ale była też cholernie mądrą kobietą. Cały zarząd jadł jej z ręki. Załatwiła nam przetarg, wart grube miliardy. Wiedziałem, że da radę. Spotkanie w końcu się skończyło, po czterech godzinach. Byliśmy właśnie w drodze powrotnej.

- Gratuluję. Jestem z Ciebie dumny.

- Dziękuję. – jej uśmiech dosłownie olśniewał.

Resztę dnia spędziłem w gabinecie, Layla wyszła szybciej. Należało jej się. Słyszałem, że umawiała się z moją siostrą. Wiedziałem, że się będą dobrze bawić. Wziąłem swoje rzeczy i ruszyłem do domu. Jutro musiałem ogłosić bardzo ważną wiadomość, przy wspólnej kolacji całej mojej rodziny. Chciałem, żeby znalazła się tam też Layla i mój przyjaciel.

Wykąpałem się i położyłem do łóżka. Jakoś o trzeciej obudził mnie dźwięk smsa, ale byłem zbyt senny, żeby się tym przejąć, więc poszedłem spać dalej.

Bound by promise.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz