30 ✓

128 3 0
                                    

>>Dagmarie POV<<

Leżałam zwinięta i naga na łóżku, wszystko mnie bolało jeszcze bardziej niż wcześniej.

-Na coś się przydałaś- powiedział lekko się podśmiechując

W tym momencie się cieszę, że po urodzeniu dzieci były komplikację i jestem bezpłodna.

-Oj no czemu się nie odzywasz skarbie?- zapytał- może kolejna runda- powiedział i dotknął mojej skroni, przez co znowu chciało mi się płakać

Muszę niestety mu na to pozwolić, żeby nic nie zrobił dzieciom.

Zetknęłam na szafkę nocną, gdzie leżał pistolet. Nie ma szans, że teraz go dosięgnę, może gdybym się postarała, to by się udało, ale nie wiem, czy by mi od razu nie zabrał.

Poczułam, jak ręką dotyka mojej piersi, przez co po moim policzku spłynęła łza. Wolałabym, żeby to był Matt.

Usłyszałam wybuch, a po chwili strzelanie, Jackson oderwał się ode mnie.

-Kurwa- powiedział

To moja szansa.

Lekko przeturlałam się do szafki nocnej i chwyciłam pistolet, szybko go wzięłam i schowałam razem z dłonią pod poduszkę.

Drugi wybuch i cisza.

-Widzisz, nikt po ciebie nie przyjdzie- powiedział- moi ludzie już ich zabili

-A skąd wiesz, że to nie twoi ludzie leżą martwi?- zapytałam

-Bo wiem- powiedział i znowu zaczął zadłużać się do mnie- a teraz skończymy to co zaczęliśmy

Dotknął mojego ramienia, przez co przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz.

Drzwi otworzyły się z trzaskiem.

-Zostaw ją- usłyszałam głos Matta

Jackson oderwał się ode mnie i spojrzał na blondyna. Wiem, że przy sobie miał jeszcze jedną broń, którą chwycił i wycelował w Matta.

-Spróbuj się tylko ruszyć chłopcze, a już nie żyjesz- powiedział

Mężczyźni mierzyli w siebie nawzajem. Nie wiem, czy wyciągać teraz broń, czy nie?

>>Matt POV<<

Weszliśmy do budynku i od razu się rozdzieliliśmy.

Ja pobiegłem na dół, zabijając wszystkich, którzy odważyli się do mnie wymierzyć pistoletem.

Dobiegłem do końca korytarza gdzie były trzy pary drzwi, które różniły się od pozostałych.

Otworzyłem pierwsze drzwi i zobaczyłem dzieciaki skulone na starym materacu.

-Dante chodź szybko do piwnicy- powiedziałem do słuchawki

Wszedłem w głąb pomieszczenia.

-Już spokojnie zaraz będzie wujek Dante- powiedziałem

Jak na zawołanie przybiegł chłopak.

-Weź, wyprowadź dzieci- powiedziałem, a on tylko kiwnął głową i kazał dzieciom iść za sobą

Rozejrzałem się po pomieszczeniu i szybko z niego wyszedłem, idąc do kolejnego.

Po otworzeniu drzwi poczułem furię.

>>Narrator<<

Po chwili wszystko się działo szybko.

Jackson pociągnął za spust.

Chłopak upadł na ziemię.

Dziewczyna wyciągnęła pistolet spod poduszki i strzeliła w tył głowy Jacksona.

Mężczyzna upadł martwy.

Dziewczyna wstała i podbiegła, do którego chłopaka darzyła silnym uczuciem.

Ściągnęła z niego koszulkę i ją szybko założyła.

Przycisnęła swoje ręce w miejsce postrzelenia.

"Proszę, nie odchodź, nie zostawiaj mnie" szeptała.

Dziewczyna nawet nie zorientowała się, że strzały ucichły.

Cały czas szeptała do chłopaka "nie zostawiaj mnie".

Została brutalnie oderwana, a chłopaka wzięli szybko na noszę.

Dziewczyna zaczęła się wyrywać, żeby pobiec do ukochanego.

Po chwili jej brat ją puścił, a ona pobiegła pędem do wyjścia, nie zwracała uwagi, że jest w samej koszulce.

Pobiegła szybko w stronę lekarskiego busa, gdzie trwała reanimacja chłopaka.

"Niestety" gdy usłyszała to słowo, jej serce pękło, a cały świat się zawalił.

Wbiegła do busa i chwyciła głowę chłopaka, cały czas szepcząc "proszę nie zostawiaj mnie, ja cię kocham".

Łzy leciały jej litrami.

Cały czas trzymała głowę chłopaka, mówiąc sobie, że to nie może być prawda.

Płakała tak mocno, pierwszy raz od dawna.

Patrzyła na bladą twarz chłopaka, którego tak mocno kochała, przysunęła swoją twarz do niego i musnęła lekko usta.

Sama po wykonaniu czynności zemdlała.

--------------------------------------------------------------

567 słów

Wiem rozdział nie jest napisany najlepiej, ale i tak pisząc jako narrator miałam łzy w oczach.

Bad Sister cz.2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz