-Widocznie od samego początku moim przeznaczeniem była śmierć... - powiedział spokojnym głosem Raphael.
Alice nie mogła uwierzyć, że za chwilę na własne oczy zobaczy egzekucję. I to wampira! Nagle Hodge spojrzał wprost na nią i kiwnął głową. Nie rozumiała o co chodzi aż nie poczuła na swoich ramionach dłoni brata.
Kiwnął do Harry'ego żebym nie widziała tego, co za chwilę się tutaj wydarzy...
Jednak tuż przed wejściem do Instytutu Alice zatrzymała się tak nagle, że Harry zachwiał się próbując na nią nie wpaść. Odwróciła się twarzą do niego i spojrzała w oczy błagając aby ten pozwolił im wrócić.
- Nie. To nie jest widok dla Ciebie. Wchodź do środka.
- Jak mam potem się wzmocnić i chodzić z wami na akcję skoro nie pozwalacie mi przyzwyczaić się do takiego widoku?!
- Już razem byłem bliski załamania widząc Ciebie w takim stanie w jakim byłaś... Po prostu musisz nam zaufać. Uwierz, że to może być bardzo traumatyczne. Boję się, że sobie z tym możesz nie poradzić a ten widok będzie Ciebie prześladować bardzo długo... - przytulił ją delikatnie tym samym wspominając swój pierwszy raz... Kiedy zobaczył śmierć.***
- ... Ale pamiętaj, że jeśli nasza umowa zostanie złamaną to wtedy już nic Cię nie uratuję.
- Oczywiście Hodge. Wtedy sam oddam się w Twoje ręce. Jak tylko będzie po wszystkim dam znać - uścisnęli sobie dłonie i po chwili Raphael wraz z pozostałymi wampirami zniknął pozostawiając na placu samego Nocnego Łowcę. Hodge powolnym krokiem ruszył w stronę Instytutu bijąc się w głowie z własnymi myślami. Naprawdę chciał ufać wampirom ale jednocześnie bał się reakcji Nocnych Łowców. Szczególnie Aleca i Harry'ego.Większość paczki siedziała teraz w pokoju wpatrując się w dochodzącą do siebie Izi. Spokój i ciszę przerwało skrzypniecie drzwi przez które wszedł Hodge.
- Obudziła się? - zapytał cicho.
- Jeszcze nie ale pewnie już rano będziemy słuchać jej melodyjnego głosu- uśmiechnęła się Clary.
- Harry, Alec i Jace chodźcie ze mną- powiedział Hodge od razu wychodząc z pokoju i kierując się do swojego biura.Cała trójka nieco zaskoczona podążyła za głównodowodzącym aby już po chwili usiąść na kanapie w jego biurze. Przez dłuższą chwilę między nimi panowała wręcz grobowa cisza przerywana jedynie misrpwymi oddechami. Wszyscy czekali. W końcu Harry zapytał o egzekucję, ponieważ przeczuwał, że to właśnie przez nią tutaj teraz siedzą. Hodge zerknął na chłopaka a potem przeniósł wzrok po kolei na każdego z Łowców.
- Mamy umowę z wampirami. A konkretnie to ja i Raphael ją mamy. Oboje chcemy się pozbyć Camille. Jej rządy są bardzo krwawe i sprawiają wiele kłopotów w całym mieście. Kiedy to Raphael przejmie rządy wszystko się uspokoi. Nie będzie więcej naruszeń czy łamania Świętego Przymierza.
-Tak czułem, że coś tu nie gra ale... Że co?! Puściłeś ich od tak? Przecież to głupota! Zemszczą się za za zemstę! Przymierze już zostało złamane więc nie ma mowy o ponownym jego złamaniu skoro już go nie ma- Jace ze złości zaciskał dłonie w pięści tak mocno, że aż zbielaly mu knykcie a minę miał wściekłą. Alec poklepał go po plecach w geście wsparcia i uspokojenia.
Wszyscy rozważali w swoich głowach słowa Hodge'a.
Większość myśli stawała się coraz bardziej pozytywna.Może to nie jest taki zły pomysł? W sumie Raphael zawsze szedł nam na rękę. Jest zupełnie inny, totalne przeciwieństwo Camille.
- Dobra, kiedy ma to wszystko zakończyć? I co jeśli okłamał Ciebie i za chwilę zaatakują całe miasto?- zapytał Harry.
- Dałem mu 5 dni na zaplanowanie i zrealizowanie odbicia władzy nad nowojorskim klanem wampirów. Jeśli to się nie uda wtedy sam podda się tutaj egzekucji.
- To będą nasze najdłuższe dni w całym życiu... - westchnął Jace.
CZYTASZ
MYSTICAL SUPERSTITION - Dary Anioła ff
FanfictionNastoletnia dziewczyna, która uwielbia imprezować w nocnych i magicznych klubach przypadkowo trafia do mistycznego świata pełnego magii, wampirów, wilkołaków, czarodziei i Nocnych Łowców. Rodzinna tajemnica nagle wychodzi na jaw a Alice musi przeł...