10- Instytut Nocnych Łowców

1.7K 90 6
                                    

Rodzeństwo szło dalej teraz już o wiele bardziej uważniejsi. Chłopak zatrzymał się przy bramie do starego i opuszczonego kościoła a Alice zatrzymała się tuż za nim i patrzyła na brata z uniesioną brwią.

-Ty sobie kpisz?- prychnęła.

-Wchodź i nie marudź.

Posłusznie weszła na zarośniętą posesje za nim. Dotarli do wielkich betonowych schodów i dziewczyna ponownie patrzyła na niego z uniesioną brwią. Przyglądała się wielkiemu budynkowi, który według niej już dawno powinien zostać zburzony albo sam z siebie za chwilę runie.

-Przecież to jakaś ruina. Nie wejdę tam- ponownie prychnęła krzyżując swoje ramiona na piersi. Harry wywrócił oczami i wyciągnął Stellę, którą nakreślił jakieś dziwne znaki a już po chwili... przed ich oczami rozciągał się ogromny lecz piękny budynek z niesamowitymi witrażami. Dziewczynie aż zaparło dech w piersiach. Chłopak stał już przy drzwiach i czekał aż ta łaskawie się ruszy. W końcu westchnął głęboko.

-Ruszysz się, czy mam cię tu zaciągnąć?- powiedział z wyraźną irytacją w głosie. Dopiero po chwili Alice weszła za nim do środka a ten zablokował drzwi kolejnymi, dziwnymi znakami. Dziewczyna rozglądała się dokładnie próbując zapamiętać każdy szczegół z danego pomieszczenia. W końcu chłopak stanął przy ogromnych, czarnych drzwiach i otworzył je ukazując coś w rodzaju bazy czy jakiejś sterowni CSI. Ogromna ilość ludzi z dziwnymi znakami na ciele, pełno komputerów, różnych ekranów i planów miasta. Nikt nawet nie zwrócił na nich większej uwagi.

-Chodź bo się zgubisz- zaśmiał się Harry łapiąc siostrę za rękę i ciągnąc za sobą. Weszli po kilku stopniach na salę, którą można uznać za salę do ćwiczeń jakiś sztuk walki. Kilku mężczyzn w czarnych strojach walczyło ze sobą a Alice patrzyła na nich zdumiona z jaką zwinnością potrafią się poruszać.

Przeszli przez kolejne drzwi i znaleźli się w ogromnym pokoju. Wokół same półki zapełnione książkami. Wyglądało to naprawdę cudownie. Raj dla książko-maniaka. Pod oknami znajdowało się drewniane biurko i czarny fotel, który był odwrócony tyłem. Dziewczyna podeszła do jednej z ksiąg rozłożonych na długim stole po środku pokoju i przeglądała kilka stron na których były narysowane znaki i ich znaczenia. Rozpoznała wiele z nich z własnych rysunków i snów.
-Yes? -usłyszała męski głos. Odwróciła się i zobaczyła faceta o wiele wyższego od siebie, o blond włosach i zielonych oczach. Tak jak inni w tym ogromnym budynku miał na swoim ciele wiele znaków takich jak w książce i nie tylko.
-Yes to moja mama- odpowiedziała.
-Oh... wybacz wyglądasz prawie jak ona. Pewnie jesteś siostrą Harry'ego?
-Tak. Alice.
-Jestem Hodg. Witaj w Instytucie Nocnych Łowców- powiedział mężczyzna pokazując dłońmi ogrom całego budynku.

-Co to jest?-zapytała po dłuższej rozmowie, wskazując na książkę.
-To jest zbiór run moja droga. Spokojnie jest ich dużo ale idzie łatwo zapamiętać. Niektóre już może nawet widziałaś.
-Bardzo często rysuje ten- wskazała na jeden z wielu znaków.
-Czekaj... ty rysujesz? Jejku zupełnie jak Clary. Pewnie jeszcze nie poznałaś reszty. Idź z bratem. On Ci wszystko pokaże. A my zobaczymy się już wkrótce -uśmiechnął się do niej i doprowadził do drzwi. Lekko zdezorientowana Alice zdecydowała się pójść korytarzem w prawo. Jednak to co zobaczyła później...

MYSTICAL SUPERSTITION - Dary Anioła ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz