40- Dla rodziny

687 30 1
                                    

***
Śmierć.
Czy ona naprawdę jest aż taka straszna?
A może faktycznie przynosi ukojenie?
Tam będzie mi lepiej...

Pełno takich myśli błądziło w umyśle Alice. Umierała. Czuła, że to jej koniec. Bolało ją tylko to jak zareaguje na to jej brat i mama, z którymi nawet nie miała się kiedy pożegnać już na zawsze. Straciła bardzo dużo krwi i nie było już szans na uratowanie jej w żaden sposób.

***
-Błagam kurwa musimy ją znaleźć!- wrzeszczał na wszystkich Harry. Chodził po całym pokoju w kółko a Nocni Łowcy tylko patrzyli na niego ze smutkiem. Każdy z nich kiedyś kogoś stracił i wiedzieli, że on zachowuje się tak przez rozpacz. -Nie. Sam ją do cholery znajdę... - niemalże warknął na wszystkich i nim ktokolwiek zdążył go zatrzymać ten już szedł w stronę parku. Sam nie wiedział dlaczego akurat tam.

Kiedy był coraz bliżej w jego głowie pojawił się jej głos. Błagała żeby się skupił i ją znalazł.
-Ona tu jest- szepnął sam do siebie w zdumieniu i ruszył biegiem wzdłuż alejek rozglądając się za nią.
-Na Anioła- kiedy zobaczył ją przy ławce opadł na kolana obok niej i zaczął płakać. Ledwo wyczuwalny puls, wokół pełno krwi, jest zimna i nie reaguje na nic. Wziął ją ostrożnie na ręce i zaniósł szybko do Instytutu. Tam zajęli się nią najlepsi Łowcy, którzy znali się na lecznictwie. Chociaż starali się jak mogli- nikt nie dawał jej szans na przeżycie.

***
Wchodził w nią coraz mocniej i jeszcze bardziej dziko niż za każdym poprzednim razem. Nie pragnął jej tak jak to robią zakochani. On chciał ją na własność, wykorzystać żeby się zaspokoić i pozbyć. Ale ona o tym nie wiedziała. Urok jaki na nią nałożył sprawiał, że była jego w każdym calu. Chciała go i nic poza tym.

Był już blisko a dziewczyna jęczała i wiła się pod nim z przyjemności. Nagle on doszedł w niej i odsunął się jak gdyby nigdy nic. Poczuła się nieco urażona bo ona również chciała poczuć tą przyjemna fale orgazmu. Przytuliła się do niego i zaczęła całować.
-Przestań. Jestem zmęczony. Możesz odejść i zadowolić resztę wampirów- powiedział oschle i zamknął oczy na wielkim łożu.
-Ale...
-Mark! Jest wasza!- krzyknął tak głośno żeby straż za drzwiami usłyszała. Jeden z wampirów wszedł do sypialni, ukłonił się i wziął dziewczynę na ręce. Była smutna, ponieważ nie chciała nikogo innego. Ale urok sprawił, że nawet się nie wyrywała, kiedy każdy po kolei gwałcił ją na różne sposoby. Izabel myślała wtedy tylko o tym jak sprawić przyjemność swojemu panu.

***
-Czar w tym miejscu szwankuje. Wampiry mają swoją ochronę przez którą ja nie mogę się przebić bez zakazanej księgi- oznajmił Magnus szukając Izabel.
-Czyli porwały ją wampiry?!- w Alecu rosła furia. Wyobrażał sobie jak wypatroszy każdego z tych, którzy staną mu na drodze.
Magnus położył swoje dłonie na jego ramionach i zaczął masować. Ku zdziwieniu łowcy to naprawdę działało i troszkę się uspokoił.
-Shhh mój piękny łowco. Pomogę ci odzyskac siostrę ale to się wiąże z pewnymi wymogami- ostatnie dwa słowa szepnął mu do ucha przygryzając delikatnie jego płatek.

MYSTICAL SUPERSTITION - Dary Anioła ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz