Nadszedł kolejny dzień a Alice już była na schodach, kiedy spotkała na nich Harry'ego. Chłopak spojrzał na nią bez żadnych emocji i zszedł pierwszy na dół. Wszyscy usiedli przy stole i zaczęli jeść jajka na bekonie przygotowane przez Will'a. Całe śniadanie Alice nie odezwała się ani słowem. W końcu włożyła naczynia do zlewu, cmoknęła mamę w policzek, wzięła torbę i wyszła z domu. Tuż za nią szedł też Harry. Dogonił dziewczynę i szli razem.
-Alice kurczę jak długo masz zamiar się do mnie nie odzywać?- zapytał chłopak.
-Tak długo jak będzie trzeba- oznajmiła nie patrząc na niego, tylko przyśpieszając kroku.
-Nie mów, że aż tak ci się śpieszy do szkoły- zaśmiał się.
-A co ci do tego?
Szli nie odzywając się do siebie. Harry myślał o tym co ma powiedzieć młodszej siostrze, aż w końcu przypomniał sobie, że zawsze miała jeden i ten sam problem. MATMA.
-Nadal masz problemy z matmą?- zapytał po dłuższej ciszy.
-Może- powiedziała trochę zdezorientowana.
-Czyli tak. Dziwnie znów tutaj być. Ciekawe czy ktoś mnie chociaż pamięta.
-Ja dokładnie pamiętam jak nagle zniknąłeś i mnie zostawiłeś- spojrzała na niego a łzy napłynęły jej do oczu, jednak nie pozwoliła im spłynąć.
-Alice zaczekaj- zatrzymał ją- Przepraszam, że nic ci nie powiedziałem, że tak po prostu odszedłem. Ale... nie mogłem tutaj zostać, musiałem sobie wiele rzeczy poukładać, żeby móc wrócić. Tęskniłem za tobą i wiele razy chciałem do ciebie napisać, ale bałem się- mówił chłopak a Alice patrzyła na niego nakładając maskę bezlitosnej kobiety, kiedy tak na prawdę miała ochotę się rozpłakać i poczuć na sobie ramiona brata.
-Jesteś zwykłym kutasem. Mogłeś mi powiedzieć cokolwiek na pożegnanie. Ale nie... nawet nie obchodziło cię to jak ciężko mi było bez starszego brata. A teraz kiedy już się pogodziłam, że ciebie nie ma... Wracasz jak gdyby nigdy nic. Sory ale nie licz na to, że ci wybaczę- oznajmiła i zaczęła dalej iść do szkoły.
***
Na kilku przerwach widzieli się ale Alice unikała go. Zresztą pełno ludzi latało za jej bratem, więc tym bardziej nie chciała z nim rozmawiać. Siedziała razem z Felice na ich miejscu, którym był murek przy tyle boiska.
-I jak? Powiedział czemu zniknął?- dopytywała ją przyjaciółka.
-Felice proszę cię... nie chce o nim gadać. Możemy zmienić temat?
-W sumie to... dzisiaj wieczorem w Pandemonium jest impreza. Chcesz iść? Twój fałszywy dowód chyba jeszcze zadziała- uśmiechnęła się brunetka.
-Czemu nie... może uda mi się jakoś uciec od tego świata.
-No wiesz... wszystkie imprezy Magnusa są nieziemskie! Czasami mam wrażenie jakby były dosłownie nie z tego świata- zaśmiały się. Po chwili dołączył do nich Mike, który powiedział, że też chce iść z nimi. Alice westchnęła przewracając oczami ale potem zgodziła się. Wie, że Felice leci na Mike'a chociaż ten oczywiście tego nie widzi. Po zajęciach Alice razem z Mike'iem wracali do domu. A właściwie to Mike uparł się, że ją odprowadzi ponieważ ostatnim razem kiedy dziewczyna szła sama, zemdlała. Tak nagle. Nie wiadomo z jakiego powodu.
-To jak tam sprawy z Felice?- zaczęła dziewczyna sugestywnie poruszając brwiami. Szatyn spojrzał na nią spod swoich okularów zupełnie nie rozumiejąc o co chodzi przyjaciółce.
-Co masz na myśli?- zapytał przeciągając spółgłoski.
-U, ty tak poważnie?- zapytała zdziwiona ale z uśmiechem.
-Ale co? Nie rozumiem- chłopak dalej patrzył na nią kompletnie zdezorientowany.
-Jak taka mądra osoba jak ty może nie widzieć, że ktoś na nią leci?- zaśmiała się. Chłopak zarumienił się.
-Mógłbym zapytać o to samo- mruknął cicho, a kiedy dziewczyna zapytała co powiedział ten odpowiedział tylko jedno "nic".
CZYTASZ
MYSTICAL SUPERSTITION - Dary Anioła ff
FanficNastoletnia dziewczyna, która uwielbia imprezować w nocnych i magicznych klubach przypadkowo trafia do mistycznego świata pełnego magii, wampirów, wilkołaków, czarodziei i Nocnych Łowców. Rodzinna tajemnica nagle wychodzi na jaw a Alice musi przeł...