Alice była już przy drzwiach wyjściowych Instytutu kiedy zatrzymał ją brat łapiąc za ramię.
-Słuchaj siostra. Bez odpowiedniego przygotowania, Run, stroju i broni nie możemy wyjść z Instytu. Poczekaj z tym chwilkę. Dobrze?
-Ale... ja nie chce czekać. Nie moge. Nie możemy po prostu iść tam?
-A pomyślałaś o tym co się stanie jeśli pójdziemy zupełnie nieprzygotowani a napadnie nas jakiś demon?- dziewczyna przygryzła wnętrze policzka i pokiwała głową. Zrezygnowana poszła z bratem wzdłuż korytarza a później schodami do piwnicy gdzie jest trzymana broń. Harry podał jej mały sztylet i powiedział jak ma na imię. Według niej to chore że każda broń ma swoje imię ale nic nie mówiła. Jace spojrzał na broń, którą dostała od brata.
-Umiesz się tym posługiwać?
-Patrzyłam jak wy to robicie ale chyba nie bardzo- przyznała. Chłopak podszedł bliżej i stanął za nią. Złapał jej rękę i pokazywał kilka chwytów. Całej tej sytuacji przyglądała się z daleka Clary. Nawet jeśli wiedziała, że on tylko jej pokazuje jak ma się bronić, czuła w sercu zazdrość i ból. Nie tak dawno to ona była na jej miejscu.
-Gdzie ty nas prowadzisz?- zapytał Harry idąc ramię w ramie z siostrą.
-Do Pana Will'a Seraffi- uśmiech nie schodził jej z ust. Aż w końcu dotarli do odrestaurowanej kamienicy. Dziewczyna wraz z bratem i resztą weszła po kilku stopniach i zapukała do drzwi. Po chwili te otworzyły się a w progu stał młody mężczyzna około trzydziestki.
-W czym mogę służyć?- zapytał patrząc na dziewczynę i wszystkich po kolei. Chyba każdy był tym faktem zdziwiony, ponieważ Łowcy mieli na sobie rune, dzięki której byli niewidzialni.
-Zapraszam do środka Nocni Łowcy- powiedział otwierając drzwi szerzej. Alice weszła pierwsza a zaraz za nią Harry, Clary, Izi, Alec i Jace. Pan Will przyjrzał się wszystkim po kolei.
-Co was do mnie sprowadza?- ponowił pytanie.
-Czy jest Pan jednym z najstarszych wampirów?- wypaliła Alice a Harry szturchnął ją łokciem.
-W istocie. Ja i moja rodzina jesteśmy pierwszymi wampirami. Czego chcecie?
-Czy może nam Pan powiedzieć co to jest za znak?- zapytał Harry pokazując mu rysunek na papierze.
-Oh... to znak Armii- uśmiechnął się.
-Armii? -powiedział równo Jace i Harry.
-Tak. Armii Wampirów- oznajmił. Wszyscy spojrzeli z przerażeniem po sobie.
-Czy to znaczy, że w Nowym Jorku jest Armia Wampirów?- powiedziała zszokowana Clary.
-Jeśli takie znaki widnieją gdzieś na budynkach miasta to znak, że szykuje się wojna a wampiry oznaczają swoje terytorium.***
Nocni Łowcy wrócili do Instytutu. Dowiedzieli się wszystkiego czego chcieli od przedstawiciela rasy wampirów ale dalej nie wiedzieli jak wykorzystać te wszystkie informacje.
Siedzieli razem z głową instytutu w jego gabinecie i próbowali coś razem wymyślić.
-Czyli co? Szykuje się jakaś wojna a wampiry zbierają swoje siły w jedno miejsce. Ale po co wojna?- mówiła Izi.
-Dobre pytanie. Może wampiry chcą odzyskać swoje wpływy, które im zabrano?- podsunął jej brat.
-To nie ma sensu. Przecież mamy Przymierze- prychnął Jace.
Przez dłuższy czas panowała cisza a każdy myślał nad jakąś sensowną teorią. Nagle Alice zgięła się w pół i złapała za głowę krzycząc z bólu. Harry i Jace od razu rzucili się w jej stronę na pomoc. Nagle Harry się ożywił olśniony.
-Ona ma wizję...
CZYTASZ
MYSTICAL SUPERSTITION - Dary Anioła ff
FanfictionNastoletnia dziewczyna, która uwielbia imprezować w nocnych i magicznych klubach przypadkowo trafia do mistycznego świata pełnego magii, wampirów, wilkołaków, czarodziei i Nocnych Łowców. Rodzinna tajemnica nagle wychodzi na jaw a Alice musi przeł...