35- Zło czy mniejsze zło?

802 38 1
                                    

Cała piątka weszła do ogromnego budynku w ciszy, którą przerwał dopiero Harry pytając czy coś się działo na patrolu. Izi i Alec zaczęli mu wszystko opowiadać a w tym czasie Jace poszedł za Alice do jej pokoju. Zamknął cicho drzwi i przez dłuższą chwilę po prostu na siebie patrzyli.
-Powiesz coś czy będziesz tak stał całą noc?- zaśmiała się nerwowo.
-Wiesz... Myślę, że przez nasz związek zaniedbalismy więzi z resztą. I... Em... No...- nie wiedział co powiedzieć i szukał odpowiednich słów ale wtedy Alice podeszła do niego i ujęła jedną dłonią jego twarz.
-Tak, wiem o tym. Trzeba to zmienić. Nie chcę znowu stracić brata a faktycznie nie pamiętam kiedy ostatnio raz z nim spędziłam czas tak jak dzisiaj.
-Serio? Czyli... Nie jestes na mnie zła czy coś?
-Oh Jace... A mówią, że to kobiety wymyślają- zachichotała na co Jace również się zaśmiał i przytulił dziewczynę.
-Ciesze się, że cię mam. A teraz zmykaj spać bo już późno. Dobranoc -zanim wyszedł pocałował ją w czoło. Alice odetchnęła z ulgą. Była pewna, że chłopak zacznie pytać gdzie była z bratem i po co. Tak jak ten wspomniał poszła pod prysznic i chwilę później leżała już w łóżku z mokrymi włosami. Próbowała zasnąć ale przed jej oczami pojawiał się obraz mężczyzny z baru. Nie dawało jej spokoju co jest napisane w liście i kim jest ten facet. Wiedziała jedynie, że już się gdzieś spotkali. Tylko nie była pewna czy w rzeczywistości czy to był tylko sen.

***
Harry leżał wykapany w swoim łóżku i rozmyślał przy delikatnej muzyce. Nagle do pokoju weszła Isabell. Uśmiechnęła się do chłopaka i położyła obok niego. Leżeli w ciszy. Dziewczyna pocałowała pierś chłopaka i westchnęła.
-Fajnie, że w końcu się umyłeś. Nareszcie tak nie smierdzisz- powiedziała za co chłopak zaczął ją łaskotac. Dziewczyna nie mogła złapać tchu ze śmiechu.
-Jeszcze przyjdziesz do mnie się przytulić albo pocałować! I zobaczymy wtedy!- zaczęli się śmiać i wygłupiać. Po chwili dotarło do nich, że właściwie jest noc i powinni być cicho bo niektórzy już śpią. Izi obserwowała zamyślonego chłopaka. Po chwili postanowiła jednak zapytać go o to gdzie był z siostrą. Nie rozumiała dlaczego poczuła jak jego ciało się napina. Usiadła więc na kolanach i patrzyła na niego.
-Kochanie proszę nie kłam mnie. Co się dzieje?
-Nic Izi.
-Harry... Wiem, że mam taką a nie inną reputację ale nie jestem głupia i przecież widzę, że chodzisz jakiś inny od jakiegoś czasu. Powiesz mi w końcu o co chodzi? Nie chcę być znowu zraniona. Jeśli coś przede mną ukrywasz to chociaż mi powiedz, że coś takiego jest i... i się rozstanmy...- przy ostatnich słowach głos jej drżał. Nie chciała tego. Nie chciała go stracić. Poraz pierwszy od bardzo dawna trafiła na chłopaka, który faktycznie ją szanuje i nie traktuje jak głupiej laski. Dzięki niemu czuła się ważna i kochana. Harry usiadł naprzeciwko niej i westchnął.
-Mam pewna tajemnice i szukam do niej odpowiedzi. Alice mi pomagała dzisiaj. Ale to niestety nie wypaliło. Nie wiem czy to dobry pomysł, żeby ciebie też w to mieszać.
-Powiedz- oznajmiła pewnym tonem. Serce jej przyspieszyło i czuła nerwy ale nie dała po sobie tego poznać. Cierpliwie czekała na odpowiedź.
-Eh... No więc... Znalazłem coś. W bibliotece... - zaczął mówić.
-Ale co?- spojrzał w jej zaciekawione oczy i zwlekał z odpowiedzią. W swojej głowie toczył walkę czy powiedzieć jej prawdę czy skłamać dla jej dobra.
-Eh no dobra. Znalazłem Zakazaną Księgę- nagle go olśniło i dodał-...  i już chyba wiem kto ma do niej klucz...

MYSTICAL SUPERSTITION - Dary Anioła ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz