12- Trening czyni mistrza

1.6K 86 1
                                    

Wszyscy spojrzeli po sobie i już miała zapytać co się stało, gdy Izabell popchnęła Alice w stronę jej drzwi. Posłusznie weszła do środka i czekała na jakieś wyjaśnienia ale nawet jak zapytała nie uzyskała odpowiedzi.

Rozmawiały bardzo długo jednak Izabell bardzo chciała uniknąć tłumaczenia Alice co jest między Clary a Jacem. Nagle do pokoju dziewczyny wpadł Alec.
-Izi mamy misję. Szybko- powiedział i od razu wybiegł. Dziewczyna kazała zostać Alice w pokoju a sama pobiegła za bratem. Alice była zdziwiona z jaką łatwością szatynka biegnie w tak wysokich kozakach.
Na początku faktycznie siedziała w pokoju. Ale tylko przez chwilę. Wyszła z pokoju i poszła wzdłuż korytarza. Trafiła na jakąś parę Nocnych Łowców, która wyglądała jak opancerzona przeciwko złym mocą.
-Gdzie są wszyscy?- zapytała ale nie uzyskała odpowiedzi ponieważ Ci zaczęli szybko iść. Postanowiła podążyć za nimi. Trafiła do miejsca, które nazwała po swojemu operatornia. Są tu mapy Nowego Jorku i każdej dzielnicy z osobna. Pełno komputerów i pełno nocnych łowców, którzy szybko dzielą się zadaniami. Alice zobaczyła w tłumie Jace'a i po chwili ich spojrzenia się skrzyżowały.
-A teraz ruchy! Obstawiać wszystkie kluby do których chodzą czarodzieje!- w pomieszczeniu rozległ się mocny męski głos i nagle wszyscy się rozeszli.
-Alice wróć do pokoju- za dziewczyną pojawił się blondyn.
-Czemu nie mogę iść z wami?-zapytała.
-Nie miałaś nigdy treningu. Trzeba Cię najpierw dobrze wyszkolić a dopiero później pojdziesz z nami- odpowiedział powoli cofając się w stronę wyjścia na misję.
-Ale mogę pomóc!- oburzyła się.
-Innym razem Ali- puścił do niej oczko i zniknął tak szybko, że dziewczyna stała teraz w osłupieniu. Odwróciła się i powoli szła do swojego pokoju. Przechodząc przez salę, w której ostatnio ćwiczyli Ci mężczyźni był teraz sam Hodge. Dziewczyna mogła mu się dokładnie przyjrzeć kiedy nie miał na sobie koszulki. Umięśnione ciało pokryte runami wygląda tak pięknie i młodo. Jednak mężczyzna w końcu zauważył ją.
-Witaj. Czemu jesteś smutna?-zapytał na chwilę przerywając.
-Chciałabym też iść na misję. Martwię się o mojego brata.
-Twój brat jest jednym z najlepszych łowców. Jeśli chcesz to idź się przebrać i mogę zacząć Cię trenować -uśmiechnął się. Dziewczyna od razu się rozchmurzyla i z uśmiechem pobiegła do swojego pokoju aby zmienić swój strój. Kiedy wróciła Hodge miał już na sobie koszulkę A na środku sali były uszykowane małe sztylety. Jeden z nich miała okazję widzieć podczas walki z demonami.

Zaczęli od teorii. Hodge bardzo dokładnie tłumaczył jej funkcje danej broni A później pokazywał kilka przydatnych chwytów.
-Dobrze a teraz ja będę napierał na Ciebie a ty będziesz się cofać do tyłu. Będę atakował raz z lewej ręki a raz z prawej więc uważaj.

Początkowo nie wychodziło jej nic ale bardzo szybko załapała o co chodzi. Ćwiczyli dość długo i to bez przerwy. Skończyli dopiero kiedy Łowcy wrócili.
-Nawet nieźle Ci idzie. Może niedługo będziesz tak dobra jak Izabell albo Clary -uśmiechnął się do niej. Dziewczyna tym bardziej poczuła chęć nauczenia się wszystkiego. W końcu... kto nie chciałby być tak dobry jak doswiadczony Nocny Łowca?

MYSTICAL SUPERSTITION - Dary Anioła ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz