7- Stan niestabilny

2K 97 8
                                    

Ciężarówka odjechała a Will właśnie dobiegł do zgniecionego auta. Yes siedziała nieprzytomna na miejscu kierowcy. Poduszka delikatnie zamortyzowała wypadek. Mężczyzna zauważył cieknący olej i szybko ale w miarę ostrożnie wyjął kobietę z samochodu. Była cała poobijana i dalej nieprzytomna. Chwilę później było słychać sygnały karetki, policji i straży pożarnej. Will przeniósł Yes z dala od samochodu a kiedy ratownicy wsadzili ją do karetki, auto wybuchło a jego części rozleciały się we wszystkie strony. Ratownicy zabrali kobietę do szpitala a Will wrócił szybko na posterunek po swój samochód i pojechał. W drodze kilka razy próbował skontaktować się z którymś z dzieci ale cały czas odzywała się tylko poczta głosowa.
*Jack znajdź dzieci- polecił przyjacielowi z pracy.
*Nie mają zasięgu?
*Obawiam się, że Harry nie jest z nią i może mieć kłopoty.
*Wyśle watahe. Dam ci znać później- i rozłączył się.

Will dojechał do szpitala i próbował się dowiedzieć gdzie zabrano Yes. Nagle zobaczył lekarzy i pielęgniarki, którzy wywieźli ją na oyom. Przerażony rzucił się biegiem w ich stronę.
- Co się dzieje?
-Niech Pan tutaj zaczeka- polecił mu lekarz. Will posłusznie został w poczekalni. Niestety nie był w stanie nawet usiąść. Był zbyt zdenerwowany. Ponownie próbował skontaktować się jakoś z dziećmi ale w dalszym ciągu nic.

***

Alice miała dość brata. Chciała stąd pójść bo robiło jej się zimno.
-Możemy już wrócić do domu?- zapytała.
-Cholera nie mam zasięgu.. sprawdź swój telefon- polecił siostrze. Wyciągnęła komórkę i również nie miała zasięgu.
-Nie mam. Możesz mi powiedzidc o co chodzi?
-Nie wiem czy powinnaś wszystkiego się dowiedzieć ode mnie. Może jeszcze nie jesteś na to gotowa.
-Ale na co? Czego dowiedzieć?
Nagle oboje usłyszeli coś a Harry już położył rękę na swojej broni i miał ją wyjąć aż pokazał się im...
-Musicie szybko iść ze mną do szpitala- powiedział przyjaciel Will'a.
-Do szpitala?-zdziwiła się dziewczyna.
-Wasza matka miała wypadek... -powiedział a rodzeństwo zamarło w bezruchu. Po policzkach Alice spłynęła łza, a Harry spojrzał na siostrę. Pociągnął ją za ramię i ruszyli jak najszybciej do szpitala.

Na korytarzu spotkali Will'a, który od dobrej godziny siedzi i czeka. Alice od razu podbiegla do niego i wtuliła w jego ramiona. Harry po chwili był tuż obok nich.
-Co się stało?- zapytał zaniepokojony.
-Alice... chyba czas Ci wszystko wyznać- westchnął Will.

***

-Że co?! Chcecie mi wmówić, że istnieje jakiś świat magii? Oh proszę was... Nie jestem przecież wariatką!- krzyczała oburzona dziewczyna kiedy cała trójka siedziała na komisariacie. Dochodziła północ a komisariat policji był niemal pusty. Dlatego mogli spokojnie tutaj siedzieć.
-Ty jej to wytłumacz ja nie mam siły- westchnął zrezygnowany Harry.
-Alice... twoja matka jest Nocnym Łowcą. W twoich żyłach płynie Anielska Krew i Ty również jesteś Łowcą. Zabijasz demony. Teraz dotarło?- po raz kolejny powtórzył jej. Jednak sam też już tracił cierpliwość. W końcu Harry wstał z fotela, a którym cały czas siedział i wyciągnął mały przedmiot, który wygląda trochę jak długopis. Po chwili z jego ręki biło jasno niebieskie światło a dziewczyna patrzyła na niego ze zdumieniem w oczach.
- To jest Stella. Jeśli ją dotkniesz i Cię nie zabije to znak, że jesteś taka jak ja- oznajmił twardym tonem.

MYSTICAL SUPERSTITION - Dary Anioła ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz