5- Morderca?

2K 110 8
                                    

-Jak mogłeś go zabić?! Pomocy! Ochrona!- dziewczyna zaczęła krzyczeć a wysoki szatyn patrzył na nią totalnie zdziwiony.

-Ty mnie widzisz?- zapytał. Ludzie dalej patrzyli krzywo na Alice, która stała z łzami na policzkach i przerażeniem w oczach.

-Ochrona! Mike! Felice!- dziewczyna rzuciła się między tłum, chcąc jak najszybciej uciec od zabójcy i poszukać swoich przyjaciół. Znalazła ich chichoczących w boksie i przytulonych do siebie. Spojrzeli na przyjaciółkę i momentalnie się od siebie odsunęli.

-Alice?

-W klubie jest morderca, Mike musisz mi pomóc, on zabił jakiegoś gościa przy barze- mówiła spanikowana i zapłakana.

-Czekaj, co?! A gdzie ochrona? Chodźmy tam- chłopak chwycił dziewczyny za ręce i szedł do baru. Ale nikogo tam nie znalazł, ani nawet kropli krwi nie było.

-Alice coś ci się musiało przewidzieć tu nic nie ma- mówił spokojnym głosem.

-To niemożliwe. Nie jestem przecież szurnięta- mówiła rozglądając się po tłumie. Wtedy zobaczyła morderce przy wejściu do kolejnej sali.

-Tam jest! Przy wejściu do drugiej sali!- powiedziała dziewczyna wskazując palcem na chłopaka.

-Ale tam nikogo nie ma. Kochana spójrz na mnie- Mike ujął jej twarz w dłonie i patrzył w jej oczy. Felice patrzyła na to z lekkim przerażeniem. Myślała, że ten pocałuje przyjaciółkę chociaż wiedziała, że to głupie.

-Ile wypiłaś?- zapytał po chwili odsuwając się od Alice. Ta kręciła głową i patrzyła w stronę wejścia na drugą stronę.

-Jeśli nie chcesz iść ze mną to sama go znajdę i przyprowadzę do ochrony- powiedziała pewnie i poszła.

Przyjaciele zgubili ją gdzieś w tłumie, ale kierowali się do wyjścia. Alice była już w drugiej sali. Niestety nie znalazła tego chłopaka. Przepychała się dalej, aż zderzyła się ramieniem z innym mężczyzną.

-Oh, przepraszam- powiedziała nie przyglądając się mu, po czym chciała iść dalej ale ten ją zatrzymał.

-Ja cię znam- powiedział. Dopiero teraz dziewczyna spojrzała na mężczyznę wyższego o kilka centymetrów od niej samej, z ciemnymi włosami, farbowanymi na fioletowo i pomalowanymi oczami. Wyglądał trochę jak kot w jej odczuciu.

-Przepraszam ale ja nie znam pana. Muszę iść- powiedziała Alice wyrywając się z jego uścisku.

Mike i Felice czekali przy samochodzie chłopaka i wydzwaniali na zmianę do przyjaciółki, która już od dobrej godziny zniknęła im z oczu. Nie wiedzieli już co mają zrobić. Mike rozważał czy powinien zadzwonić i powiadomić o zaginięciu jej mamę. Jednak Felice wybiła mu to z głowy. Nagle obok nich pojawił się Harry.

-Gdzie moja siostra?- zapytał.

-Em, no... właśnie my jej szukamy- powiedział Mike.

-Zgubiliście ją w Pandemonium?!

-Ona oszalała... powiedziała, że widziała jak jakiś facet zabija innego faceta przy barze, ale nikt niczego nie widział mimo, że nie była tam sama. Potem poszła szukać tego owego zabójcy no i... od godziny nie możemy jej znaleźć- oznajmiła Felice.

-Jedźcie do domu, ja się nią zajmę- rzucił wkurzony i odszedł w stronę wejścia do klubu. Przebijał się przez tłum w poszukiwaniu siostry. Poszedł do drugiej sali i zetknął się z mężczyzną o kocich oczach i fioletowych włosach.

-Oo kogo my tu mamy. Nie chce tutaj znowu żadnych problemów, więc proszę nie narozrabiać- oznajmił mężczyzna pijąc kolorowego drinka.

-Szukam siostry.

-Alice? Tak myślałem, że to ona. Jest tak podobna do matki- mówił mężczyzna.

-Widziałeś ją?! Gdzie ona jest?

-Nie wiem- wzruszył ramionami.

-Proszę pomóż mi ją znaleźć, obawiam się, że pojawił się u niej Wzrok i była świadkiem zabójstwa.

-W takim razie chodź za mną- westchnął zrezygnowany i poszli do biura.

MYSTICAL SUPERSTITION - Dary Anioła ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz